Skończyłam
praktyki z dzieciakami. Zasadniczo trochę mnie zmęczyły, bo musiałam ręcznie przygotowywać mnóstwo pomocy dydaktycznych (trzeba było się nieco wykazać), ale to nie jest najważniejsze. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak
bardzo przywiążę się do "moich" uczniów. Trafiłam na niezwykle sympatyczną klasę. Przede
wszystkim nie była liczna, bo 19-osobowa. Lekcje prowadziło mi się z nimi
bardzo lekko, maluchy współpracowały, nie było z nimi najmniejszego problemu.
Poza tym, wiecie co? Pomruk niezadowolenia ze strony klasy na słowa: "Dzisiaj
jest nasz ostatni wspólny dzień" i oblepienie mnie przez całe stadko na pożegnanie
było naprawdę najlepszym podziękowaniem i najlepszą oceną jednocześnie.
Świetnie się z nimi bawiłam i nie sądziłam, że to powiem: będzie mi brakować
MOJEJ II a. ;)
Tymczasem
odpowiem na TAG, do którego zaprosiła mnie ness. Bardzo jej dziękuję za
nominowanie.
Oto
zasady:
Każdy
nominowany blogger powinien:
- podziękować
nominującemu blogerowi u niego na blogu
- pokazać
nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu
- ujawnić
7 faktów dotyczących samego siebie
- nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować
o tym fakcie autorów nominowanych blogów
No to zaczynamy:
Fakt
#1
Jeśli nie muszę, nie chodzę w spodniach. W mojej szafie mają miejsce same sukienki i spódniczki. Krótkie spodenki wybieram na wietrzne letnie dni, spodnie (w szafie znajdują się awaryjne dwie pary) na łyżwy, kulig, czasem koncert.
Jeśli nie muszę, nie chodzę w spodniach. W mojej szafie mają miejsce same sukienki i spódniczki. Krótkie spodenki wybieram na wietrzne letnie dni, spodnie (w szafie znajdują się awaryjne dwie pary) na łyżwy, kulig, czasem koncert.
Fakt
#2
Nigdy w życiu nie farbowałam włosów.
Nigdy w życiu nie farbowałam włosów.
Fakt
#3
Nie mam pojęcia jak ludzie czują się po zamknięciu w trumnie solarium. Nie byłam, nie chadzam, nie zamierzam. Nie przez uprzedzenia, raczej z powodu bardzo suchej skóry, o której kondycję bardzo muszę dbać i nie zamierzam jej jeszcze bardziej katować tylko i wyłącznie z racji trendu.
Nie mam pojęcia jak ludzie czują się po zamknięciu w trumnie solarium. Nie byłam, nie chadzam, nie zamierzam. Nie przez uprzedzenia, raczej z powodu bardzo suchej skóry, o której kondycję bardzo muszę dbać i nie zamierzam jej jeszcze bardziej katować tylko i wyłącznie z racji trendu.
Fakt
#4
Od 14 roku życia (czyli od 8 lat) prowadzę tego samego bloga na temat Japonii (choć ostatnimi czasy lekko go zaniedbałam).
Od 14 roku życia (czyli od 8 lat) prowadzę tego samego bloga na temat Japonii (choć ostatnimi czasy lekko go zaniedbałam).
Fakt
#5
Moja praca wymaga ode mnie napisania codziennie średnio 10 stron tekstu w Wordzie.
Moja praca wymaga ode mnie napisania codziennie średnio 10 stron tekstu w Wordzie.
Fakt
#6
Jestem zdesperowana faktem, że ciężko będzie mi znaleźć pracę w zawodzie, bo bardzo, ale to bardzo nie chciałabym posiadać pracy, której nie lubię. Może bym się upiła z tego powodu, ale... nie znoszę alkoholu. :D
Jestem zdesperowana faktem, że ciężko będzie mi znaleźć pracę w zawodzie, bo bardzo, ale to bardzo nie chciałabym posiadać pracy, której nie lubię. Może bym się upiła z tego powodu, ale... nie znoszę alkoholu. :D
Fakt
#7
Nie wzruszam się do łez na filmach oraz podczas czytania książek. Dwa razy w życiu chciało mi się płakać: podczas oglądania „Zielonej Mili” i raz w trakcie oglądania anime pt. „Naruto”. A tak? Nie płakałam nawet w chwili, gdy w „Titanicu” Rose żegna się z zamarzniętym Jackiem. No cóż, skoro nie potrafił wejść na kładkę, sam był sobie winien… ;)
Nie wzruszam się do łez na filmach oraz podczas czytania książek. Dwa razy w życiu chciało mi się płakać: podczas oglądania „Zielonej Mili” i raz w trakcie oglądania anime pt. „Naruto”. A tak? Nie płakałam nawet w chwili, gdy w „Titanicu” Rose żegna się z zamarzniętym Jackiem. No cóż, skoro nie potrafił wejść na kładkę, sam był sobie winien… ;)
Nie będę wyznaczać aż 15 blogów. :) Nominuję (choć nie zmuszam) do zabawy:
Do dzieci jest się bardzo łatwo przywiązać tym bardziej jak trafi się na bardzo fajne stworzenia :P
OdpowiedzUsuńJa też się wzruszyłam na "zielonej mili", piękny film ;)
Dziękuję za nominację, postaram się odpowiedzieć
nie dziwię się dzieciakom, ja zawsze lubiłam zajęcia z praktykantkami :D
OdpowiedzUsuńja nie umiem wyjaśnić tego, że często chce mi się płakać na filmach :)
też nie farbuję włosów, po co je niszczyć? ;)
i znoszę alkohol.
trochę tego nie rozkminiam :D ale dziękuję za nominację i juz odpowiadam :)
OdpowiedzUsuńRaz w trakcie oglądania Naruto? Ja przestałam liczyć ile razy wzruszyłam się gdy to oglądałam. xD
OdpowiedzUsuńNaruto uważam za najlepsze anime i robi wrażenie. Ale chodzi mi o taką scenę kiedy miałam w zasadzie łzy w oczach. Po prostu zasadniczo nie wzruszam się do łez. :)
UsuńBardzo fajny szablon masz :)
OdpowiedzUsuńHaha, ja wręcz przeciwnie, jeśli nie muszę, nie zakładam spódnic i sukienek :P
mnie też ruszyla strasznie "zielona mila", świetny film :)
OdpowiedzUsuńNie dziwie Ci się, że przyzwyczaiłaś się do tych dzieciaków. Te najmłodsze są najlepsze i najbardziej chętne do pracy. Im starsi tym mniej im się chce na lekcjach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dodaje do obserwowanych:)
Ja studiuje Nauczanie Biologii i Przyrody:)
OdpowiedzUsuńMoże jakiegoś dużego błędu nie popełniłam, ale jakoś w pewnym momencie czułam, że się pogubiłam i zadaje bezsensowene pytania oraz, że cały czas gadam o tym samy, powtarzając się. A na dodatek za mało miałam zadań do zrobienie, ponieważ musiałam na szybcika coś wymysleć, aby za szybko nie skończyć lekcji:) Ale nie było, źle:) Spodobało mi się i chcę to powtórzyć:)
Oj, chyba Cię stres zjadł, co? Następnym razem będzie lepiej. Ja na pierwszej lekcji też się denerwowałam, nie panowałam zbytnio nad czasem lekcji. :)
UsuńFajny blog! :)
OdpowiedzUsuńDziękję za wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację, nie wiem, czy będę się w to bawiła:)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy. Decyzja należy do Ciebie. :)
UsuńDziękuję, że odpowiedziałaś na moje zaproszenie:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam nosić spodnie, mam pełno par dżinsów w półce. Ostatnio polubiłam też sukienki więc pewnie w przyszłości może mi się trochę pozmieniać :) Co do solarium, nigdy nie zrobiłabym swojej skórze takiego okropieństwa. Tym bardziej, że czasami widzę osoby, które z tym przesadziły i oczywiście nie wyglądają olśniewająco :/
Dzieci są słodkie <3 ( tylko niektóre ) xDDD
OdpowiedzUsuńDziękuję, a notkę dodam jak tylko ogarnę w pokoju, bo coś czasu na to znaleźć nie mogę. :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie przepadam za dzieciakami w wieku szkolnym klas 1-6. Sama nie wiem czemu. Może dlatego, że zdaję sobie sprawę z tego, że sama byłam wtedy nieznośna. :0
Ostatnie podsumowanie faktu, że mógł wejść na tą kładkę - powalająco prawdziwe. A fakt o farbowaniu, a właściwie niefarbowaniu włosów jest dla mnie nieziemski bo przecież sama robiłam to miliony razy, i można u mnie to nawet nazwać uzależnieniem xd
Takie porównanie do siebie nie jest zawsze adekwatne. Sama na początku praktyk nie wiedziałam czego się spodziewać i nastawiłam się na najgorsze. Ale dzieciaki wcale nie są straszne. Ogólnie praktyki miałam przez 3 tygodnie w zerówce i przez 4 tygodnie w drugiej klasie. Ale miałam także jedno zastępstwo z pierwszakami oraz jedno z szóstoklasistami. Było w porządku pod każdym względem. :)
UsuńJa prawdopodobnie będę miała praktyki w świetlicy środowiskowej, więc moje kontakty z dzieciakami będą odrobinę trudniejsze niż te, jakie mogłaś nawiązać z dziećmi w klasie.
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj chodzę w spodniach, ale lubię nakładać sukienki i spódniczki, jeśli jest okazja ku temu. Rzadko chodzę na solarium, ale zdarza mi się - początkowo miałam pewne obawy, jeśli chodzi o leżenie w"trumnie", ale to nic strasznego. ;-) Również nie płaczę przy filmach.
Miałam parę godzin hospitacji w świetlicy. Praca wygląda tam znacznie inaczej niż w klasie, to prawda. Przede wszystkim człowiek się na pewno więcej "napatrzy"...
UsuńJa się zawsze przywiążę do swoich podopiecznych na wolontariacie. Czasem, jak już wyzdrowieją, to jeszcze utrzymuję z nimi kontakt, gorzej, gdy odchodzą bezpowrotnie.
OdpowiedzUsuńOjej, gdzie uprawiasz wolontariat?
UsuńW szpitalu na oddziale onkologicznym. Czasem w hospicjum. To różnie, ale regularnie jestem w szpitalu, mam zazwyczaj trzech - czterech podopiecznych, którymi się zajmuję. Jak któreś wyzdrowieje, to dostaję nowego, jak ktoś odejdzie, to też dostaję nowego. Chyba, że mój "szef", zauważy, tak jak ostatnio, że coś się dzieje ze mną psychicznie, wtedy każe mi odpocząć i nie przydziela mi żadnego podopiecznego.
UsuńTak, jak jakieś dziecko, do którego się przywiążę, odchodzi bezpowrotnie, jakaś część mnie umiera. We wrześniu 2012 miałam taką kumulację tego i nie chcieli dać mi podopiecznego, ponieważ wpadłam w małą depresję. Dopiero w lutym dostanę nowe dzieci. Już nie mogę się doczekać :).
Podziwiam takich ludzi jak Ty... Jesteś niesamowicie silna i odwalasz naprawdę wspaniałą robotę. Brawo...
UsuńDziękuję. Jej, aż się zawstydziłam. To w sumie przyjemność. Nie wiem, czy można to nazwać przyjemność, ale zawsze chciałam to robić. Wiązałam z tym swoją przyszłość, tzn. chciałam iść na psychologię, a potem zrobić sobie specjalizację psychonkologię, ale wymiękłam, za słaba jestem.
UsuńJeszcze raz dziękuję.
Wiadomo, że to co robisz zdecydowanie łączy się czasem z bólem, ale z drugiej strony: te dzieciaki potrzebują kogoś. To, że są chore i że być może nigdy nie wyzdrowieją nie oznacza, że mają być z własnymi problemami same. To właśnie Ty na pewno pozwalasz im zapomnieć o tym, jak okrutny jest świat, bo organizujesz czas i na pewno się zaprzyjaźniasz. To pozwala im jeszcze bardziej walczyć, tak sądzę. A nawet jeśli okaże się, że przegrają, to chociaż wiedzą, że był ktoś, kto się nimi bezinteresownie zajmował. Rodzina to jedno, ale posiadanie jakiegoś dodatkowego wsparcia to coś innego, równie potrzebnego. Dlatego chylę czoła, bo ja bym chyba nie dała rady nawet zajmować się takimi maluchami.
UsuńNo fakt, jak tańczyli tego poloneza, to wyglądali jakby to był ich ostatni taniec w życiu. A wtedy robiono im najwięcej zdjęć, więc myślę że nie będą z nich zadowoleni :D Mnie czeka polonez już za rok na studniówce chłopaka, no i za dwa lata - mój. Nie wiem, czy się obawiać. Bo w sumie ostatnio tańczyłam poloneza w podstawówce ;d
OdpowiedzUsuńNo tak, nawet powiem Ci, że przy "pokazowym polonezie" prezentowanym przez ludzi, którzy ćwiczyli do niego od początku roku, jedna dziewczyna się pomyliła, jednak na jej twarzy nie widziałam zakłopotania. Tyle dobrze, że się nie przejęła. :D Strasznie mnie zastanawia jak bardzo jesteś z bratem podobna :D
OdpowiedzUsuńZdania są podzielone. Niektórzy uważają, że jesteśmy identyczni - ludzie nas nieraz zatrzymują na ulicy i pytają czy jesteśmy rodzeństwem, bo tak bardzo jesteśmy do siebie podobni. Inni uważają, że w ogóle nie przypominamy rodzeństwa. To chyba zależy od punktu widzenia. Może kiedyś dodam fotkę, o ile brat wyrazi zgodę. ;) Chociaż wiadomo, że zdjęcia też czasem nie obrazują wszystkiego - uchwycenie miny, grymasu może wiele zmieniać.
UsuńW sumie fajnie jest mieć bliźniaka płci przeciwnej. Masz obraz męskiej wersji siebie. :D Jak byłam mała to ludzie pytali się czy ja i moja rok starsza siostra jesteśmy bliźniaczkami. Ale to wszystko ze względu na to, że mama czesała i ubierała nas identycznie, bo tak naprawdę nie jesteśmy do siebie podobne, wręcz jesteśmy przeciwieństwami :D
OdpowiedzUsuńTrudno powiedzieć czy ja i Adam (tak, jesteśmy Adamem i Ewą) jesteśmy do siebie podobni pod każdym względem. Na pewno myślimy podobnie, lubimy podobne książki, filmy, identycznie mówimy i z tego samego się śmiejemy. Ale nasze zainteresowania i umiejętności się różnią. :)
UsuńDzieci cię kochają!
OdpowiedzUsuńDziękuje za nominację :)
A macie takie jakieś przeczucia, że np. drugiej osobie jest źle mimo że jej nie widzisz? Bo słyszałam że u bliźniaków coś takiego występuje, ale nie miałam okazji nigdy spytać. :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, jejku, jakie to musi być niesamowite! ;D
Tak się zazwyczaj dzieje u bliźniaków jednojajowych, ponieważ są stworzone z tego samego materiału DNA. Natomiast ja i Adam jesteśmy (jak widać po płci) bliźniętami dwujajowymi. Jesteśmy ze sobą blisko i mamy wiele wspólnego, bo okres prenatalny (ciąża) to ważny aspekt, a na nas działały identyczne czynniki. Poza tym zawsze byliśmy razem. Ale sądzę, że fizyczne odczuwanie niekoniecznie jest możliwe - choć nigdy nie sprawdziliśmy tego.
UsuńKiedyś kolega zapytał nas czy jak Adam się uderzy to ja to czuję, a Adam zripostował to fajnym tekstem "to zależy o co się uderzę" mając w zamyśle, że uderzy się o mnie. ;)
Jednak chorujemy w tym samym (lub podobnym) czasie nawet na choroby, które nie są zakaźne, często zdarza nam się jednocześnie powiedzieć to samo skojarzenie, a nauczyciele sądzili, że od siebie ściągamy, bo pisaliśmy prace w identyczny sposób - tak jakbyśmy się porozumiewali, kiedy my zaś tego nie robiliśmy. Jest między nami na pewno mocniejsza więź niż między zwykłym rodzeństwem, ale to na pewno nie to samo, co pomiędzy bliźniętami jednojajowymi - czyli tymi identycznymi, kiedy nawet płeć jest ta sama.
dobrze, że też chcesz oskara dla harry'ego :D
OdpowiedzUsuń"zielona mila" łączy! :p
Niesamowite! Chciałabym mieć z kimś tego typu więź. :)
OdpowiedzUsuńdzięki już piszę moje fakty! :))
OdpowiedzUsuńNo to musiało faktycznie być sympatycznie podczas praktyk :)
OdpowiedzUsuńteż mnie wzruszała zielona mila tak samo książka jak i film :|
OdpowiedzUsuńJA zawsze chcialam pracować z dziećmi,chociaż ostatnio zmieniłam zdanie :P
OdpowiedzUsuńhttp://teenagers-troubles.blogspot.com/
Dlaczego zmieniłaś zdanie?
Usuń