Październik i zmieniające kolor
liście oznajmiają, że jesień zadomowiła się w kraju na dobre, a co za tym idzie
u mnie jest to również sezon na „Ewka, ubierz spodnie, bo ci zimno”. Taaa…
Wszyscy mają w zwyczaju komentować to, że w zasadzie nie noszę spodni, a po
grube rajstopy do spódniczek sięgam mniej więcej w chwili, gdy temperatura za
dnia sięga poniżej zera stopni Celsjusza. Nawet kiedy na zewnątrz jest
trzydziestostopniowy mróz, spodnie nie goszczą na moim tyłku. Zastępuję spodnie
grubymi rajstopami, które, jak przetestowałam, są znacznie cieplejsze niż
dżinsy, a przy tym nie czuję się w nich poopinana. Materiał rajstop bardziej
poddaje się ruchom - choć wiem, że wiele osób nie lubi górnej ich części. W swoim życiu miałam niegdyś wiele par spodni, bo swego czasu
sukienki i spódnice były dla mnie absurdalną, niewygodną częścią garderoby.
Jakże się myliłam… Zreflektowałam się i dziś mam w szafie tylko dwie awaryjne
pary tego przeklętego odzienia jakim są spodnie.
Dlaczego po pewnym czasie
zrezygnowałam z tej części garderoby? Po pierwsze – znudziła mi się. Każdy
wygląda w spodniach tak samo, chyba że posiadają one jakiś inny niż czarny albo
niebieski kolor. Po drugie rozciągają się co najmniej o pół rozmiaru, w efekcie
zaczynają mi spadać, ale również… cisnąć mnie w biodra. To jest bardzo ciekawe,
że spodnie robią się za duże, a sprawiają, że człowiek odczuwa ucisk. Szukałam
wielu informacji jak dobrać dla siebie odpowiedni rozmiar, jak mierzyć, bo
myślałam, że coś robię nie tak, ale bez względu na wszystko efekt był bardzo
podobny. Nawet kiedy para jeszcze nie jest luźniejsza nie znoszę tego momentu
kiedy trzeba się schylić i cały materiał opina się z każdej możliwej strony
miednicy, (najbardziej lubiłam krój biodrówek, bo te z wysokim stanem są dla
mnie jeszcze bardziej niewygodne, zatem trzeba było pilnować, aby nie było
widać przy tym bielizny). Po czwarte – spodnie nie grzeją zimą. Dżinsy nie
należą do najcieplejszych, a te do których produkcji zaś użyto poliestru nie
chronią przed zimnem w zasadzie w ogóle. Kiedy był mróz, musiałam założyć coś
jeszcze pod spód, co sprawiało, że miałam wrażenie osoby bardzo ograniczonej ruchowo.
Po piąte, posiadam wzrost dziecka, a zatem muszę wszystkie spodnie skracać,
przez co często tracą fason.
Odkryłam więc sukienki i
spódniczki, które są o wiele wygodniejsze, pod warunkiem, że potrafi się w nich
chodzić. Można w nich biegać, skakać, siedzieć wygodnie choć naturalnie raczej
do wesołego miasteczka wchodzić nie polecam. Na takie chwile jak te lepsze są szorty
albo spodnie, trudno (swoją drogą szorty toleruję, bo dzięki braku nogawek
część górna nie opina i nie ciągnie się tak bardzo). Jeśli o spódniczki chodzi
mam na przykład osobne egzemplarze na sezon letni, sezon zimowy i osobne na dni wietrzne. Co ciekawe?
Część z nich ma już około pięciu, sześciu lat, bo… nie przecierają się tak jak
ma to miejsce w spodniach nawet już po połowie roku. W sprawie mody jestem
ignorantką, zatem w ogóle nie interesują mnie trendy. Nie drżę na myśl o tym,
że ktoś zarzuci mi absolutnie niemodny styl. Grunt to być sobą. A ja nie
potrzebuje okazji, aby włożyć sukienkę.
________________________________
Miej swój styl, jakikolwiek by on nie był
Jeśli chcesz,
polub na Facebooku
Ja mam mnóstwo sukienek, ale przez nieposiadanie chyba zdolności w dopasowaniu do nich butów przeważnie chodzę w spodniach...
OdpowiedzUsuńNo tak... Do sukienki najlepsze są obcasy albo koturny, ale to nie zawsze jest dobry pomysł kiedy nie mamy już sprawdzonej pary. Ja także długo szukałam odpowiednich butów, abym mogła w nich chodzić wszędzie: na zakupy, na pociąg, na spacer gdzieś po lesie. Dla mnie idealne zawsze okazują się koturny, bo mogę w nich wręcz biegać oraz takie na wysokim obcasie, ale również z delikatną platformą (te z cienkimi podeszwami to zło - stopa zaczyna boleć nie dlatego, że się nie umie chodzić w szpilkach, ale dlatego, że odczuwa się wszystkie nierówności chodnika...). Jak nam w butach niewygodnie, to jest problem, a przyznam, ciężko znaleźć odpowiednie. Sama uważam, że do niektórych luźniejszych krojów sukienek czy spódniczek pasują np. tenisówki, ale to już zupełnie inny efekt. Na sobie np. w ogóle nie toleruję balerin.
UsuńWłaśnie ja bym chciała znaleźć coś co nie jest na obcasie.. Strasznie mnie kręgosłup boli po szpilkach, a jak nie kręgosłup to stopy. Mogę jedynie te 3cm ale szybko się obcas ściera..
UsuńA no to jak w grę wchodzi bolący kręgosłup, to faktycznie może być problem. Zdrowie mimo wszystko jest najważniejsze.
UsuńTo odwrotnie niż ja - bardzo lubię chodzić w spodniach, jest mi w nich wygodniej niż w kieckach, ale zimą dżinsy są faktycznie beznadziejnie. Bez końca się dziwie, że większość ludzi przez całą zimę nosi dżinsy z uśmiechem na twarzy, przecież one wcale nie chronią przed mrozem! Spódnice też noszę, ale jeśli chcę czuć się swobodnie to zawsze wybiorę spodnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem, bo przez wiele lat spodnie były moją ulubioną częścią garderoby. Ale bardziej chyba po to, aby się w nich ukryć. :) Naturalnie jednak rozumiem sympatię do nich nawet jeśli nie posiada się kompleksów. W końcu teraz większośc par jest niezwykle obcisła. :)
UsuńBardzo dobrze rozumiem sympatię do spódniczek i sukienek - ja mam tak od dziecka i zostało mi do teraz :) Ostatnio trochę się zaniedbałam pod tym względem, ale zachęciłaś mnie swoim wpisem, żeby wrócić do bardziej kobiecego stylu :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńJa tolerowałam sukienki chyba jak jeszcze nie miałam swojego zdania, czyli po prostu mama mnie w nie ubierała. Ale od czasu zerówki i przez całą szkołę podstawową raczej za nimi nie przepadałam. W wakacje czasem się jakąś włożyło, ale nic poza tym. W gimnazjum to już w ogóle owijałam się ciuchami jak mumia... :D
UsuńSukienki rządzą! Wczoraj byłam na filmie "Czas na miłość", w którym bohaterka wciąż paradowała w pięknych sukienkach... Aż mnie zazdrość ogarneła - chyba jakąś sobie kupię :)
UsuńNie znam filmu, ale sprawdziłam w google o co chodzi. Faktycznie ładne.
UsuńDoskonale opisałaś odwieczny problem z jeansami! Aczkolwiek od spódniczek i sukienek wolę spodnie. Czuję się jakoś swobodniej.
OdpowiedzUsuńile masz wzrostu? ;)
Ja także przez długi czas nie kalałam się sukienkami. Ale to dlatego, że nie czułam się w nich pewnie i uważałam, że spodnie są dla mnie stworzone.
UsuńMam 155 cm. :)
A faktycznie, właśnie zdałam sobie sprawę, że Ciebie najczęściej widuję w kieckach. Sama je lubię, ale moje nogi nie są do nich stworzone. Poza tym, nigdy nie potrafię dopasować odpowiednich butów do sukienki / spódnicy. No i minus też jest taki, że ona zazwyczaj nie mają kieszeni, a ja muszę gdzieś swój telefon upchać.
OdpowiedzUsuńNo z butami jest tak, że raczej lepiej wybierać koturny i obcasy, a nie każdy czuje się w nich komfortowo. Niby pasują też baleriny, ale ja szczerze powiedziawszy się w nich nie widzę. :) W prawie wszystkich spódniczkach mam kieszenie, a jeśli nie, to już niech będzie torebka. Nie lubię ich, ale jak już trzeba, to zamiast spodni wolę ją.
UsuńJa + obcasy = totalny kataklizm ;P
UsuńZadarza się, ale ja też nie urodziłam się na szpilkach. Nauczyłam się po jakimś czasie, najpierw wkładając na krótkie spacerki, potem do szkoły, a teraz jak już się swobodnie poczułam, to noszę na stałe. Kiedyś nauczyć się trzeba, oczywiście jeśli się chce. A jak nie to zawsze się znajdzie dla nich jakaś alternatywa. :)
UsuńChciałam, próbowałam i idzie mi to opornie.
UsuńNo chyba, że tak przedstawiasz sprawę. :) Ale i tak uważam, że każdy może się nauczyć. :) Chyba, że zdrowie nie pozwala to wtedy lepiej omijać.
Usuń...albo takie wrodzone bycie pierdołą ;D
UsuńRozbraja mnie Twoje podejście, ale grunt to mieć do siebie dystans. :)
UsuńTo jest akurat fakt ;D
UsuńŁadnemu we wszystkim ładnie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSama powoli też przekonuje się do sukienek i spódniczek, ale boję się właśnie, że będzie mi zimno. Polecasz jakieś konkretne rajstopy na chłodne dni? ;)
OdpowiedzUsuńFirmy nie podam, bo nie znam, ale dostaniesz takie w każdym sklepie z bielizną czy innymi tego typu artykułami. Najlepiej wybierać takie, które mają w sobie niewielki procent elastanu czy nylonu. Niech co najmniej 80% to będzie bawełna. Muszą być dość grube, minimum to grubość mniej więcej taka jaką mają takie zwykłe rękawiczki. Poza tym nie wybieraj takich, które trzeba mocno naciągać. Lepiej wybrać o rozmiar, nawet o dwa większe, bo wtedy nie ma zbyt dużych prześwitów, a zatem też miejsca na to, by wdzierał się chłód. Właśnie patrzę na rozmiar jednych z moich i mają na metce napisane, że to rozmiar XXXXXXXXL, ale górę mama mi skracała i podszywała na nowo, bo mogłam je podciągnąć do samej szyi. :D Inne nie mają metek, ale nie są skracane. Nie sugeruj się firmami, a po prostu grubością i składem materiału. Ja swoje chyba kupowałam nawet za 10 do 20 zł maksymalnie.
Usuńouou! ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJa spodni nie lubię, zwłaszcza jeansów, których nie ma w mojej szafie od liceum. Nie umiem ich nosić, są dla mnie ciasne, nie wygodne i czuję się w nich naprawdę niekomfortowo. Rajstopy, podkolanówki, zakolanówki, grube, grubaśne i cienkie - UWIELBIAM, zawsze się tak ratuje i dzięki temu w ogóle nie wymieniam letniej garderoby :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie. Jednak posiadam kilka zbyt zwiewnych spódniczek, aby były dobre na wietrzną zimę oraz zbyt grubych (jedna nawet jest wykonana z wełny) więc na lato nie pasuje. :) Ale wiele z nich jest uniwersalnych. :)
UsuńBardzo ciekawy post! Po zdjęciach, które wstawiłaś widać, że uwielbiasz spódnice i sukienki. Ja jakoś nie do końca mogę się do nich przekonać. Nie to, że ich unikam, ale dla mnie sukienki są przeznaczone na specjalne okazje. W spodniach czuję się lepiej, ale twój post mnie zmotywował do zmiany :) Może w najbliższym czasie wypróbuję spódniczki.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to zawsze podziwiałam osoby, które w chłodne dni mają na sobie sukienki. Robi mi się zimno na sam ten widok :P
Innym też robi się zimno na sam mój widok, ale nie wiedzą, że np. chodzenie na obcasach i koturnach wprawia w ruch większą ilość mięśni, przez co człowiekowi jest cieplej. Ja sama całą zimę przechodziłam w szpilkach i było mi zawsze gorąco. Poza tym dobre rajstopy nie przepuszczają chłodu tak jak robią dżinsowe czy poliestrowe spodnie. Rzadko które pary spodni są wykonane z dobrego, grzejącego materiału. :) Ja sama na przykład w obecną pogodę korzystam z cienkich rajstop i jest mi naprawdę ciepło. Chociaż wiadomo, że każdy ma też inną tolerancję na chłód. Ja muszę mieć zimą np. bardzo ciepłe buty, dobrze owinietą szalikiem szyję i mieć rękawiczki. Inaczej będzie mi zimno. Nogi mam zaś wytrzymałe. :)
UsuńTeż wolę sukienki i spódniczki, obecnie mam tylko jedną parę jeansów a kiedyś to było na odwrót - same spodnie a jedyne sukienki jakie wisiały w mojej szafie to od Pierwszej Komunii i jedna balowa :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko spodnie trzeba mieć w razie jakiegoś wypadu na kulig itp.. :)
UsuńMam dużo leginsów i one mi wystarczą :) Ale pewnie i tak kupię chociaż jedną parę jeansów bo chyba mam z nimi taki sam problem jak Ty - szybko się przecierają ;/
UsuńJa jakoś za to nie mogę przekonać się do legginsów. Mam wrażenie, że to raczej nie jest rzecz, która może np. u mnie zastępować spodnie (bardzo często widziałam dziewczyny na ulicy, którym spod legginsów po prostu widać bieliznę, bo często prześwitują pod słońce...). Legginsy jeśli już (dobre jakościowo i nieprześwitujące) to toleruję na treningu. :) Ale wiadomo, to rzecz gustu i upodobań. :)
UsuńTo akurat mi nie grozi bo zawsze przeglądam się w lustrze, czy nie widać mi bielizny :) No i nie zastępuję spodni leginsami bo zawsze ubieram dłuższą bluzkę lub tunikę aby zakryć mój tyłek :)
UsuńO, to bardzo dobrze. :)
UsuńCzyli wszystko z rozsądkiem :)
UsuńŁał powiem Ci, że rzadko się spotyka takie osoby, raczej jest na odwrót, że ktoś chodzi tylko z w spodniach. Ale Ty na prawdę świetnie wyglądasz w spódnicach i sukienkach. Ta w grochy jest świetna. Co do wygody ja od kiedy odkryłam, że w leginsach jednak nie wyglądam jak wieloryb tylko jest okej też nie umiem wrócić do dzinsów, są dla mnie maksymalnie nie wygodne. Także moim zamiennikiem są leginsy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńI nie dziwię się, że zmieniłaś. Ja jakoś do legginsów nie mogę się przekonać, ale rozumiem, bo są bardziej elastyczne i również pewnie potrafią być cieplejsze. :)
Ja w zimę raczej noszę spodnie, ale spódniczki uwielbiam, choć na sezon zimowy mam ich niewiele...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
ja wybieram spodnie, a to z tego względu, że nogi są moim kompleksem ;) to już chyba genetyczne, bo żadna kobietka w mojej rodzinie nie może pochwalić się zgrabnymi nogami. Ale ja się nie poddaję i je ćwiczę, kiedy tylko mogę, może choć trochę je zmienia, a ćwiczyć i tak nie zaszkodzi ^^
OdpowiedzUsuńTak trzymaj. Życzę powodzenia. Sama ukrywałam się pod spodniami przez jakiś czas, bo byłam większa. A sądzisz, że na pewno jest tak źle? Czasem oceniamy się zbyt krytycznie. Może wystarczą tylko obcasy i będzie fajnie? ;)
Usuńw stosunku do siebie jestem strasznie krytyczna, często słyszałam, że przesadzam, jednak moja wyobraźnia podpowiada mi coś zupełnie innego :/
Usuńspodnie mogą wyglądać tak samo dobrze jak spódniczki czy sukienki :)
OdpowiedzUsuńNie twierdzę, że wyglądają źle. Dla mnie jednak są jednak zbyt monotonne. Jak chyba dwa lata temu już mi się spodobały jako tako np. miętowe rurki, to znów pół miasta w nich chodziło. :)
UsuńMoja znajoma nie chodzi w ogóle w spodniach bo uważa, że zwyczajnie wygląda w nich źle. Ja lubię i spódniczki i spodnie, zazwyczaj te o luźnym, bądź obniżonym stanie bo jest mi w takich wygodnie w pracy i na co dzień :) posiadam też masę spodni typu alladynki/pumpy w różnych wzorach i kolorach :D standardowe dżinsy jakoś mnie nie kręcą ;)
OdpowiedzUsuńU mnie wystarczy wyjść na dwór, powieje lekki wiaterek a na mojej głowie pojawia się potarganiec ;p
Ja także uważam, że w spodniach wyglądam gorzej. Jestem niska, ale lubię buty w różnych kolorach i o różnych fasonach. Nie lubię zaś ich zakrywać, a gdy kolor butów odcina się od spodni, nogi się optycznie skracają. I wyglądam wtedy jeszcze bardziej jak krasnal. ;) Poza tym mam figurę trochę bardziej w stronę gruszki niż klepsydry, zatem lubię ukrywać tyłek pod spódniczkami w kształcie litery A albo wyszczuplać ołówkowymi sukienkami. :) Obcisłe spodnie za bardzo by to wyeksponowały, a pumpy za to dodały by zbyt wiele objętości.
UsuńTo ma w sobie swój urok. :)
Moja pupa nie pozwala mi na noszenie spódniczek czy sukienek, bo gdy je zakładam to większość materiału zatrzymuje się właśnie na tym miejscu;/
OdpowiedzUsuńNo ale każdy ubiera się jak mu wygodnie;)
Chylę czoła za latanie w spódnicach zimą:D ja jestem zmarzluch więc zawsze chodzę opatulona:)
Ja mam już taką naturę, że też wiecznie mi zimno, ale to dlatego, że mam bardzo niskie ciśnienie (nawet 80/40), które sprawia, że bardzo ciężko mi się rozgrzać. Nawet latem gdy jest upał, w domu siedzę czasami pod kocem. Przez to lepiej chyba znoszę upały od innych, bo kiedy jest 35 stopni na dworze, mnie to absolutnie nie przeszkadza. Nie umiem zimą funkcjonować bez rękawiczek, bardzo ciepłych butów i dobrze owiniętej grubym szalikiem szyi. Nogi mam jednak odporne i zahartowane chyba. :D
Usuńja spodnie uwielbiam, sukienki i spódnice od wielkiego dzwonu, nie lubię, krępują mnie okropnie ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio trochę mniej chodzę w spódnicach, a to dlatego, że mam dużo dłuższych bluzek, które nie pasują do nich. Uwielbiam sukienki, w nich można poczuć się bardziej kobieco :)
OdpowiedzUsuńświetne stylizacje :)
OdpowiedzUsuńmoże obserwujemy:)??
Ależ to nie są stylizacje! :) Nie uważam się za szafiarkę, nie żyję zakupami, a nad strojem nie zastanawiam się dłużej niż minutę - i to trwa łącznie z ubieraniem się. :D Notka tylko przedstawia jedyną rygorystyczną zasadę jaką wyznaję - zero spodni.
Usuńja na co dzień chodzę w spodniach bo mi jest wygodniej, ale masz rację, z jednej strony się rozciągają, z drugiej spadają:) spódnicę zakładam od wielkiego dzwonu i musi być ciepło albo muszę mieć na to na prawdę wielką ochotę :) oczywiście jak wchodzę do sklepu to do przymierzalni zabieram pierdylion kiecek:) niestety moja figura nie pozwala mi zaszaleć z sukienkami i spódnicami ale czasem lubię ubrać ten właśnie ciuch, do tego szpile i jazda na miasto!:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam;)
Oj tam, oj tam. Każda z nas ma odpowiednią figurę do sukienek i może z nimi zaszaleć. :) Wystarczy wybrać odpowiedni fason. :) Przyznam się, że ja mierzę tylko wtedy kiedy wiem, że chcę coś kupić i wybieram tylko to co mi się najbardziej podoba na wieszaku lub manekinie, bo mierzenia bardzo nie lubię. :D Może to błąd, bo czasem sukienka na wieszaku wygląda niespecjalnie, a kiedy się ją włoży - wychodzi na to, że jest naprawdę śliczna. Więc muszę przemyśleć Twoją metodę i też zabierać ich więcej. :D
UsuńFajnie, że się przełamałaś. Wypadek i może jakieś ślady po nim mogą faktycznie sprawić, że nie bedziemy się czuć dobrze. Ale często to raczej bardziej sprawia dyskomfort nam przez nastawienie, a ludzie wcale nie zwracają na to aż takiej uwagi jak nam się wydaje.
OdpowiedzUsuńJa chyba się zahartowałam przez tyle lat. Wiele też zależy od sukienki. Jak nie ma długiego rękawa i grubszego materiału to naturalnie rozumiem, że Ci zimno. :)
Idzie zima ... a męskie jeansy wcale nie zapewniają ciepła. Ciężkie czasy dla skazanych na spodzień.
OdpowiedzUsuńWiesz... chyba jesteś stworzona do spódniczek - najlepszym dowodem są Twoje świetne nogi! Mniam :)
Oj, ciężkie, ciężkie. :D
UsuńDzięki. ;p
Dwa sezony temu miałam właśnie fazę na spódniczki, ale grube grube rajstopy były noszone non stop! Nie wiem jak możesz bez nich żyć nawet przy temperaturach powyżej zera :D Zeszły rok to rok spodni, a w tym roku chyba wrócę do sukienek, spódnic. W końcu w niczym nie wyglądamy tak ładnie, jak właśnie w takich babskich łaszkach ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie podstawą są bardzo ciepłe buty, rękawiczki - bez tego bardzo marznę z powodu niskiego ciśnienia i - to jest najważniejsze - gruby szalik, bo kiedy wieje mi gdzieś w szyję za kurtkę, to nie jestem w stanie funkcjonować. Nogi chyba zahartowałam. ;)
UsuńNiby tak, choć czasem jak człowiek wejdzie na niektóre "szafiarskie" blogi to się tylko za głowe łapie. ;)
:) post dla mnie! Ostatnio zdałam sobie sprawę, że chętnie wyszłabym w sukience, ale nienawidzę rajstop! Może ja mam jakieś nieodpowiednie. Rajstopy dopiero opinają! I góra mi się roluje i zjeżdża w dół... koszmar jakiś!!! Jakie Ty masz te rajstopy???? :)
OdpowiedzUsuńA powód lubienia pracy podałaś godny pozazdroszczenia :)
Jeśli chodzi o te cienkie - zawsze kupuję o rozmiar większe i tę długą część sama podwijam, aby nie był za wysoko - mnie to nie przeszkadza, bo nie wpijają się tak jak spodnie. Te grubsze zawsze powinny mieć dużo bawełny i również być nieco większe - w nich górę można skrócić. Zresztą jeśli nie lubi się rajstop, zawsze można je przynajmniej do jesieni zastąpić pończochami samonośnymi, jeśli pas do nich również jest niewygodny. :)
UsuńGodny pozazdroszczenia, ale przyznam, że ostatnio w tej pracy coś kiepsko bywa.
Ależ dokłada analiza rajstop! :) dziękuję! Wywołałaś na mojej twarzy uśmiech! ;)
UsuńBędę trzymała kciuki za Twój plan B. I pamiętaj, ciężkie czasy w Życiu bywają. Ważne, aby się w niech nie zatapiać, nie koncentrować się na tym co złe, smutne. Tylko wychylić się i zaglądać tam, gdzie czeka lepszy czas :) bo czeka - to pewne!
;) Sześć lat doświadczenia robi swoje. ;)
UsuńDziękuję. Ja również wiem, że lepszy czas nadejdzie, ale mam nadzieję, że nie zrobił sobie dłuższego urlopu i niedługo wróci. :) Póki co staram się nie myślec o tym co złe. Staram się skupiać właśnie na tym co dobre. :)
Wyglądasz nieziemsko! Figura jak u modelki!
OdpowiedzUsuńJa osobiście preferuję spodnie - najlepiej jak najdłuższe. Ale od poprzedniego roku zaczynam wkraczać w "fazę dojrzewania" i wygrzebuję z szafy i spódniczki. Jest w nich jednak coś magicznego :*
Pozdrawiam,
Katherine Unique
Oj, nie jak u modelki. ;) Wbrew pozorom, choć ten strój odkrywa nogi, to zakrywa też to, co chcę uryć. ;)
UsuńJa w okresie dojrzewania zakrywałam się po samą szyję. :D
Najważniejsze to czuć sie komfortowo :) Ja za sukienkami właśnie dlatego nie przepadam - najczęściej źle się w nich czuję, może kiedyś mi się to zmieni, ale na razie stawiam jednak na spodnie, bo mimo że muszę je wszystkie skracać (mam 158 cm, więc wszystkie są na mnie za długie) to nie mam jakiś problemów z tym, że są one niewygodne :)
OdpowiedzUsuńNo ja mam 155 cm, zatem znam ten ból. Może to, że są niewygodne to kwestia figury? Ale przyznam, miałam rozmaite fasony: od dzwonów, przez szwedy (które były najwygodniejsze ze wszytskich) po rurki i zwykłe proste. Rurki po kilku praniach przestały być rurkami, a proste bardziej zaczęły przypominać dzwony. :D Wkurza mnie to, bo działo się tak bez względu na cenę.
UsuńNoszę i to, i to :) Czasami wolę jednak spodnie, bo mam problemy skórne, przez co moje nogi wyglądają podejrzanie :) Ale kiedy mam ochotę, wskakuję w sukienkę lub spódnicę, a do nich zakładam kryjące rajstopy :D Jednak w spódniczkach często podwiewa mnie wiatr, przez co nie czuję się już tak komfortowo (no, bo jest mi jednak zimno XD)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Każdy ma inną tolerancję. :) Ja mam inne egzemplarze na dni, w które wieje, aby spódniczka nie leciała do góry. Ale z zimnem właśnie nie mam problemu.
Usuńillleee zdjęć *-* ślicznie wyglądasz w spódniczkach, noś je często! ja za nimi nie przepadam, ale znalazłam sposób (dobra, niezbyt to odkrywcze, haha) na kompromis jesienią - szorty i zakolanówki ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, trzymaj się, ściskam :*
Dziękuję :)
UsuńZakolanówki *.*
Dla gruszki też są idealne sukienki rozkloszowane, maskują biodra i podkreślają talię :)) w ogóle to razem z tymi o linii A są dla mnie na pierwszym miejscu :))) i oczywiście ołówkowe, superkobiece :)
OdpowiedzUsuńPewnie chodziłabym w nich częściej gdyby nie to, że praca odzwyczaiła mnie od obcasów i jak kiedyś umiałam, tak teraz ponownie musiałabym się tego nauczyć :(
Takie rozkloszowane sukienki też mam, ale mniej je lubię :)
UsuńPewnie nogi by szybko bolały...
A i ja też jestem niska ^^ ale nigdy mi to nie przeszkadzało z wyjątkiem podstawówki ;P
OdpowiedzUsuńTo także nie jest mój kompleks. :)
Usuńw sumie mam podobnie :D też lubię chodzić bardzo w sukienka i spódnicach, chociaż spodni też mam sporo ;) ale nie rozumiem kobiet, które w ogóle nie mają sukienek/spódnic, a sama znam takich kilka!
OdpowiedzUsuńojć. w sumie wiesz, nie jest do końca tak, że mam pecha, po prostu angażuję się w znajomości z facetami, którzy chyba mniej się interesują mną niż ja nimi, a nie angażuję się w te, w których to facet zabiega.. ale w sumie wydaje mi się, że da się to wytłumaczyć...
znam to uczucie, kiedy ktoś tak zabiega, a ty naiwnie rozumiesz, że nie ma czasu itp... ale jakby mu naprawdę zależało, znalazł by czas, jak czytam o Twoich doświadczeniach z poznanymi facetami, to mam wrażenie, że moje jest marne, chociaż chyba nie do końca tak jest, myślę jednak, że każdy musi przejść przez jakieś doświadczenia, mieć jakieś nie najlepsze etapy, żeby kiedy pojawi się już ta jedyna osoba, być już czegoś nauczonym...
Tak myślałam... ale chodziło mniej więcej o to, że ja lubię sukienki ale nie na sobie, po prostu głupio się w nich czuję i wydaje mi się, że nie pasują do mojej figury. W szafie mam tylko jedną sukienkę, którą kupiłam na wakacjach a ani razu w niej jeszcze nie byłam bo jest na czarną godzinę. W spodniach jest mi wygodnie, fajnie podkreślają moje trudne kształty i jak dla mnie mają same plusy. :D
OdpowiedzUsuńSpódniczek za to wgl nie trawię, nie podobają mi się :) Ale każdy ma inny gust, nie można innych od dziwaków wyzywać, np. mnie za to, że wolę spodnie :D
Uważam, że strój nie jest powodem do komentowania, pod warunkiem, że człowiek nie ma na sobie brudnych rzeczy. :) Mnie razi też to, kiedy ktoś nosi zbyt ciasne rzeczy tak, że aż wszystko się wylewa, bo to po prostu jest bardzo nizdrowe.
UsuńJa się z tym spotkałam, że ktoś się niemiło wyrażał własnie z tego powodu, że nie lubię spodni, ale zawsze potrafiłam to skomentować, bo to zazwyczaj nie są teksty na poziomie.
Też tak uważam a w resztę nie wnikam.
UsuńKobiety kiedyś tylko suknie nosiły, żadnych spodni więc tu akurat nie ma się czego doczepić ;)
A widzisz, czepiają się teraz, bo kiedyś kobiety nosiły długie, a ja noszę tylko krótkie. Maksymalnie takie, które siegają kolana - ale nie zasłaniają go (i to jak jest większa okazja), ale nie dłuższe. Zatem niektóre koleżanki sypną tekstem do znajomych, którzy mi to potem powtórzą "ta to by się w końcu ubrała jakoś normalnie, a nie". Trzeba mieć naprawdę nudne życie, aby się tym zajmować i jeszcze żeby to komuś przeszkadzało. Sama nie uważam, żebym ubierałam się dziwnie. Po prostu częściaj od innych wkładam sukienki i spódnice. Czy jak one ubiorą w końcu raz na ruski rok sukienkę, to znaczy, że ubrały się "dziwnie"? :D No nie. Zatem moim zdaniem tutaj oznacza to po prostu niezrozumienie i hermetyczność.
UsuńSukienki są fajne! na każdą porę roku są dobre - tylko tak jak sama napisałaś, trzeba wiedzieć jak je nosić. Zainspirowałaś mnie to tego, żeby nosić je jeszcze częściej, dzięki! :)
OdpowiedzUsuńNie twierdzę, że wiem jak je nosić, aby zawsze świetnie wyglądały, bo nie jestem guru w tej kwestii, ale wiem jak to robić, aby było wygodnie i przynajmniej tak aby ludzie nie wytykali palcami. :)
UsuńJa też coraz bardziej zaczynam przekonywać się do sukienek i spódniczek, ale nie mam pojęcia gdzie znaleźć takie typowo jesienno/zimowe.
OdpowiedzUsuńTo raczej działa na zasadzie farta... :) Ja jedną mam np. wykonaną z wełny, ale w ogóle tak nie wygląda. Moja mama ją wypatrzyła w sklepie.
UsuńNaprawdę podziwiam za to, że tak praktycznie ciągle śmigasz w tych sukienkach, spódniczkach. ;) Ja lubię bardzo też je ubrać, przepadam za grubymi rajstopami, ale spodni to bym nigdy nie oddała! :)
OdpowiedzUsuńNapatrzyłam się na Twoje gołe nogi i mi się zrobiło zimno :D
Jeszcze na dworze jak dla mnie czasem jest dość ciepło. :) W spodniach byłam parę dni temu idąc na trening, bo kiedy goni mnie czas nie lubię przebierać się będąc ubrana w rajstopy - tyłek mi się zagotował podczas zwykłego spaceru. :D Wczoraj byłam jeszcze na gołe nogi w związku z tym i ani trochę nie zmarzłam. Serio. :) Za to marzną mi szybko dłonie. :)
UsuńNo, ciepło, ale bez przesady, żeby na gołe nogi chodzić. To przecież październik już, jesień. ;)
UsuńBrat nawet do listopada do szkoły biegał w krótkich spodenkach. ;) Zimą za to nigdy nie nosi czapki, szalika ani nawet rękawiczek. W sumie swego czasu to nawet zimowej kurtki nie nosił tylko taką wiosenno-jesienną i nie było mu zimno. Każdy ma inną tolerancję, po prostu. :) Na dworze teraz jest za dnia od 15 do 18 stopni. Dla mnie - ciepło na tyle, aby mieć odkryte nogi. Jak będzie poniżej 10 w dzień to pewnie włożę cienkie rajstopy. :) Ze trzy lata temu w październiku był upał, więc z tą jesienią to tak różnie bywa. ;)
UsuńTaka pogoda jest zdradliwa. Niby wcale nie zimno, niby nie marzną ludzie, a potem przychodnie pełne są ludzi chorych. ;) Ja lubię marznąć, więc też rękawiczek nigdy ani czapek, ani szalika, ale to nie jest takie ważne.
UsuńHaha masz rację z tym wszystkim, ale nie mówię, że podpisuję się pod takim planem całkowicie :D Jakiś pieniężny przekręcik bym pewnie i zrobiła, ale może właśnie jakoś tak, aby nie obciążać rodzinki, ale wręcz pomóc im materialnie? Nie wiem, nie wiem. Gdybać sobie można ;)
OdpowiedzUsuńButy i szalik rozumiem, ale tajemnicą pozostają dla mnie ludzie noszący rękawiczki. Nienawidzę tego, okropnie, nic nie można normalnie robić, ani się podrapać, ani telefonu odebrać, ani zamka odsunąć.
Szafiarki bardzo przesadzają w większości, szczególnie te super znane. Mimo wszystko lubię sobie czasem wejść na ich blogi, tak dla inspiracji ;)
No tak, gdybać - zawsze. :)
UsuńA mnie to zupełnie nie przeszkadza. Zreszta jakbym nie miała rękawiczek to bym i tak tego wszystkiego robić nie mogła, bo z zimna nie mogę nimi ruszyć. Radzę sobie za to w rękawiczkach dobrze z tym wszystkim o czym napisałaś.
Ja też lubię czasem wejść i popatrzeć, bo czasem to bardzo fajna inspiracja. Ale zdarzają sie niezłe kwiatki. :)
u mnie w szafie to wogóle nie mam spódnic i sukienek - dobra mam z 3 spódnice ;D
OdpowiedzUsuńale Cię podziwiam, że chodzisz w sukienkach i spódniczkach! sama szukam jakiejś fajnych sukienek ale ciężko mi dobrać do mojej figury. ja to jestem typ sportowy i wszędzie latam w legginsach lub spodniach ;(
// zdaje ci się ;) to tylko takie pozory ;D
Ważne, żeby chodzić w tym, co dla nas najwygodniejsze. :)
UsuńAno chyba, że tak. :)
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź! :)
OdpowiedzUsuńPierwsze z czym mi się kojarzysz to właśnie spódniczki i sukienki ;)
OdpowiedzUsuńJa jakoś zdecydowanie częściej chodzę w spodniach. Właściwie kiedyś kompletnie nie posiadałam żadnych sukienek. Teraz mam parę na krzyż, od czasu do czasu zakładam, ale jakoś nie czuję się w nich całkiem komfortowo. No ale to już chyba kwestia przyzwyczajenia, może kiedyś się to zmieni :)
To na pewno jest kwestia przyzwyczajenia. :) Ja kiedyś na spodnie nie narzekałam. Pierwsze próby z noszeniem spódnic były dla mnie średnie, ale po kilku razach było coraz lepiej i kiedy włożyłam spodnie po pewnej przerwie, wiedziałam, że nie chcę do nich póki co wracać. :) Wracam tylko, kiedy trzeba.
UsuńJa jeszcze mam taki problem, że jestem bardzo niska i do tych spódnic musiałabym się przestawić na obcasy, a mimo że od czasu do czasu je noszę, to jednak twierdzę, że w dalszym ciągu chodzić w nich nie umiem ;P I zdecydowanie wolę buty na płaskim obcasie; dzięki nim przynajmniej nie żyję w stresie, że gdzieś się zabiję po drodze ;)
UsuńNo ja też jestem bardzo niska, ale na wyższe buty przestawiłam się chyba dopiero ze dwa lata temu. Wcześniej nosiłam tenisówki, ale naturalnie nie do eleganckich sukienek. Jeśli byś chciała się przemóc, zawsze na początek dobre są też koturny. Wyglądają lepiej od balerin, moim zdaniem, ale nie są tak kłopotliwe jak obcasy.
UsuńTo racja, że koturny są dobre na początek, właściwie to jedyne buty na obcasach, w których mogę długo i bez męki pochodzić. Szkoda tylko, że wyglądają dość masywnie i nie mają takiej elegancji jak szpilki, no ale coś za coś ;)
UsuńPrzez płot... o rety :) To musisz być w nich nieźle wprawiona.
A tak właściwie to mnie się chyba lepiej chodzi po takich chaszczach xD Chodniki są dla mnie jakieś za równe i mam wrażenie, że cokolwiek złego się, krocząc nimi, zrobi, to jest to bardziej zauważalne.
Zawsze powtarzam, że przynajmniej praktycznie żaden partner nie jest dla mnie za niski ;))
OdpowiedzUsuńCzasem próbuję się nauczyć chodząc po domu, ale po krótkim czasie zaczyna mnie to nudzić ;)
To prawda. :D Choć ja i Y. to się dobraliśmy naprawdę nieźle, bo różnica wzrostu jest naprawdę duża.
UsuńDobrze ćwiczyć w domu, ale uważam, że to nie to samo co chodzenie po chodnikach, bo w domu jest zbyt równa podłoga. Przy okazji się człowiek nawet nie rozpędzi. :) Przynajmniej ja jak próbowałam w domu, to w sumie miałam wrażenie jakbym w ogóle nie "ćwiczyła" kiedy już wyszłam do miasta. To zupełnie co innego. :) Większe wyzwanie. :D
Ja mam sporo sukienek, spódniczek mniej. I wolę spodnie, bo po prostu jak dla mnie są wygodniejsze, chociaż muszę się tu z Tobą zgodzić, że potrafią niemiłosiernie się opinać. U mnie jest odwrotnie - wolę spodnie z wysokim stanem, bo przy tych z niskim zawsze muszę uważać jak się schylam :D
OdpowiedzUsuńJa za to strasznie nie lubię mieć skrępowanego brzucha, bo mam wrażenie, jakbym miała jakieś problemy żołądkowe. Te spodnie tak mają, że niby jak się stoi, to jest w miarę dobrze, a jak się usiądzie, to nagle gdzieś coś uciska. Dla mnie to naprawdę niekomfortowe. :)
Usuńuśmiecham się czytając Twój post...;) bo mam dokładnie tak samo- ciągle słyszę "beata nie zimno ci"... podpisuje się pod każdym Twoim argumentem obiema rękami... :) mam w swojej szafie dwie pary dżinsów- i nie skończoną ilość spódnic oraz sukienek;-) uśmiech przesyłam
OdpowiedzUsuńWiele dziewcząt nie wkłada spódnic jesienią i zimą, bo uważa, że to nie jest ciepłe ubranie. Ja np, jesienią nie potrzebuję nic grubego i ciepłego. Zimą - owszem, sama w sobie spódniczka nie wystarczy, ale grubsze rajstopy sprawdzają się świetnie. Spodnie nie są idealne dla każdego. Ja w nich czuję np. każdy powiew wiatru na skórze. Wiele osób też wypowiada się, choć nigdy nie spróbowało... A nawet jeśli wypróbuje i będzie im zimno, nie zawsze muszą mieć rację. Jedni mogą biegać całą zimę bez szalika, inni bez czapek, rękawiczek, a my możemy obyć się bez spodni, po prostu. Nie wiem dlaczego tak trudno to zrozumieć i przyswoić. Nie trzeba tak samo robić, ale denerwuje mnie wciskanie mi tego, że na pewno zmarzłam, bo ubieram się inaczej niż reszta. :)
UsuńRównież przesyłam uśmiech, dobrze wiedzieć, że jest jeszcze ktoś taki i rozumie o co chodzi. :)
Spódniczka zimą? Kurde, chyba bym się nie odważyła. Chociaż skoro twierdzisz, że w grubych rajstopach jest tak ciepło jak w jeansach... Lubię siebie w sukienkach, ale bardzo rzadko je noszę. Czuję się w nich trochę dziwnie:) Chociaż są cudne, to prawda.
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi - w samych dżinsach czuję każdy powiew wiatru na skórze. :)
UsuńMasz świetne nogi , więc byłoby grzechem je zakrywać;) ja też często pomykam w kiecach, choć przy mrozach wysiadam;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńNo każdy może miec różną tolerancję. Rozumiem to. :)
ja mimo sporej nadwagi uwielbiam spódniczki i sukienki:) czarne kryjące rajstopy i jestem zadowolona:) spodnie strasznie mnie cisną haha
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam sukienki, spódniczki mniej;) I moim zdaniem, sukienki wyszczuplają. Mam dość masywne uda i jeśli założę sukienkę "za kolanko", to moim zdaniem wygląda to lepiej niż opinające dżinsy, ale co kto lubi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
ksiazkoteka.bloog.pl
Ja rzadko chodzę w spódniczkach ;c
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze powiedziane. Ja też jestem tego zdania,że zimą cieplej w rajstopach niż w dżinsach :) Również lubię sukienki i spódniczki ;p
OdpowiedzUsuńDokładnie, ale teraz mieszkanie stoi ponownie puste bo nikt w nim nie pracuje, jeden się pochorował, inny na urlopie, elektryk ma coś tam i masz babo placek ;/
OdpowiedzUsuńOj tak, chodzenie po polskich chodnikach to powinna być dyscyplina sportowa ;)
No niestety tak bywa. Siła wyższa i niczego się nie da przyspieszyć. A w remoncie pomaga rodzinka, tak?
UsuńOtóż to!
chyba pierwszy raz spotkałam się z osobą która tak mało nosi spodnie!!!! też ich nienawidzę, są okropne i strasznie niewygodne :D ja za to często mykam w leginsach, uwielbiam je
OdpowiedzUsuńDo legginsów jestem nieco uprzedzona. Tzn. nie uważam, że zastępują spodnie, ale jak dziewczynie pasują i nie prześwituje jej bielizna, to OK. :)
UsuńSzkoda, że nie wszyscy mają taka wspaniała rodzinę jak ja :(
OdpowiedzUsuńZakładaj zgrabna laseczko spódniczki i sukienki, bo do tego trzeba mieć figurę, nogi i wiek, a u Ciebie wszystko na 6!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta postawa! :D Nie wiem czemu, ale zdecydowanie częściej noszę spódniczki/sukienki w okresie jesienno-zimowym niż wiosennym czy letnim. W każdym razie zgadzam się w zupełności, że zima to żadna przeszkoda do noszenia tej części garderoby!
OdpowiedzUsuńDla mnie odpowiedź jest bardzo prosta: zimą mniej np. jeździ się rowerem, płaszcz lub dłuższa kurtka udaremnia podwiewanie. Dlatego mam podział na spódnice letnie i zimowe. ;) Letnie muszą być odporne na niespodziewane przeciągi. ;)
UsuńJesteś bardzo interesującą osobą! Pierwszy raz spotykam się z taką, co nie lubi spodni i nawet w zimę ich nie nosi. Strasznie mnie to zainteresowało i się wczytałam. :D Rzezywiście-ja nienawidzę górnej części rajstop ;D ale spódniczki i sukienki są fajne :3
OdpowiedzUsuńsali-pno.blogspot.com
Mam pytanko/prośbę. Klikniesz w baner Sheinside? Proszę Cię, błagam, to dla mnie ważne. Jak klikniesz proszę napisz mi o tym w komentarzu-z pewnością Cię polecę w poście :) ♥
sali-pno.blogspot.com
I pomaga i przeszkadza ;) nie wiem w czym ma większy udział ;)
OdpowiedzUsuńTak, zostało mu to bo za wcześnie go zabrano ;/
:D jesteś genialna! oczywiście, że to "300" :D odświeżam sobie :D
He, he, no tak, cały urok takiego remontu.
UsuńUwielbiam ten film. :)
You look beautiful in all the pics darling!
OdpowiedzUsuńXOXO
Ylenia
Przez wiele lat nie miałam nawet jeansów i jak dziwoląg jeżdziłam na wakacje, nawet w góry, cierpiąc wciskając na ..wiadomo co jakieś pożyczone portki. Potem mi się odmieniło i chyba przez 10 lat nie włożyłam sukienki (no moźe poza sylwestrem). Pora na zmiany, lecę po rajstopy!
OdpowiedzUsuńLeć, leć! :)
UsuńPrzez wiele lat nie miałam nawet jeansów, cierpiałam zakładając jakieś pożyczone spodnie na..wiadomo co, by wspiąć się na górski szczyt w wakacje. Wszędzie paradowałam w kieckach lub spódnicach. Potem mi się odmieniło i przez 10 lat nie włożyłam sukienki ( z wyjątkiem Sylwestrów). Nadal spodnie zajmują znaczną część mojej szafy. Najwyższa pora to zmienić, lecę po rajstopy. Niech żyją sukienki!
OdpowiedzUsuńNastępne 10 lat trzeba zarezerwować zatem dla sukienek - teraz ich kolej. ;)
UsuńW tamtym roku totalnie byłam zrażona do spodni i przez cały rok chodziłam w spódniczkach.. .A w tym roku znowu mi się odwidziało :D Ostatecznie dochodzę do wniosku, że lubię to i to :)
OdpowiedzUsuńKobieta zmienną jest. ;)
UsuńŁadnie Ci w tej czarnej sukieneczce. :) Ja ostatnio rzadko ubieram spódnice czy sukienki.. Zdecydowanie wygodniej mi w legginsach.
OdpowiedzUsuń---------------------
Balsam do ciała Eveline ma słodkawy, jednak przyjemny zapach. :)
Dziękuję.
UsuńWażne żeby było Ci wygodnie. :)
Można chodzić w sukienkach i spódniczkach cały rok? Można! :) Uwielbiam sukienki, ale zimą jeszcze nie nosiłam. Co do spódnic, to nie mam do nich nóg niestety..
OdpowiedzUsuńMój komentarz zaginął. :( Ładnie Ci w tej sukieneczce! :)
OdpowiedzUsuń---------------------
To zależy od tematyki blogów.. Są spotkania blogerek modowych, kosmetycznych, książkowych.. Ale masz rację, chyba kosmetyczne spotkania przeważają. :)
Po prostu długo się nie logowałam i nie zaakceptowałam go wcześniej, ale już jest. ;)
Usuń_________
No nie natknęłam się jeszcze na inne relacje, ale zdaję sobie sprawę, że na pewno takie są. :)
Ja za to od dziecka nie znoszę spódniczek i sukieneczek. Owszem, na kimś (na przykład na Tobie - ach, jakie nogi!) podobają mi się szalenie, ale sama opieram się ich zakładaniu wszelkimi siłami. Czy też prawie wszystkimi, bo był czas, kiedy chętnie nosiłam długie, zamaszyste kiecki, a i teraz czasem wskoczę w ulubioną czarną sukienkę. Noszę ją do traperów.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńGrunt to czuć się komfortowo. :) Wierzę, że taka sukienka może fajnie wyglądać z traperami. :)
Osobiście jakoś nie mam odwagi chodzić w spódniczkach i sukienkach. Poza tym tak często choruję, że wolę opcje spodnie + rajstopy ;D
OdpowiedzUsuńNo chyba, że tak. ;)
UsuńSwietne stylizacje w zdjeciach! Masz racje, spodnie sa nie wygodnie, wole leggingsy <3 I kazdy ma swoja opinie i styl ;) Obserwujemy?
OdpowiedzUsuńxoxo
Urszula www.fashfab.blogspot.com
To nie są stylizacje, na modzie się nie znam. ;)
UsuńHello dear, beautiful blog and cute pics ;) i follow you with pleasure on gfc! I'll wait for you like me :)
OdpowiedzUsuńhttp://teanonsolomoda.blogspot.it/
Kiss Tea
Jestem za.
OdpowiedzUsuńJestem facetem i powiem że kobieta w spódnicy wygląda świetnie. Skoro my faceci nie nosimy spodnic to wy kobiety nie powinnyście chodzić w spodniach .
Ja jestem przyzwyczajona do chodzenia w spodniach i trudno byłoby mi się przestawić na spódnice. Od czasu do czasu je zakładam, ale rzadko. :-)
OdpowiedzUsuń