Jak
czujecie się po świętach? Jeśli o mnie chodzi, to ani trochę nie byłam i nie jestem przejedzona. Zasadniczo w święta
nie mam zwyczaju się objadać, ale przyznam: jest mi łatwiej, bo nie świętuję z
babciami i starszymi ciociami. ;) Zdecydowanie powiedziałam „dość” po
urodzinach przyjaciółki, które miały miejsce w sobotę. Nie miałam siły wstać i
tradycyjnie już ubierać z nią choinki, bo tort malinowy i sałatka owocowa były
tak pyszne, że zjadłam o jedną porcję za dużo.
W Wigilię Bożego Narodzenia miałam pracować, ale napisałam niewiele tekstu, bo cały czas przeszkadzał mi tegoroczny gość. Otóż w moim pokoju już pod koniec jesieni zadomowiła się biedronka i o ile czasem przyleci jedynie się przywitać, o tyle tego dnia zaprotestowała. Jak oszalała biegała po klawiaturze wchodząc nawet pod klawisze. Nie przemówiła ludzkim głosem, ale zrozumiałam, że mam lepić pierogi z mamą zamiast zajmować się pracą zarobkową.
W Wigilię Bożego Narodzenia miałam pracować, ale napisałam niewiele tekstu, bo cały czas przeszkadzał mi tegoroczny gość. Otóż w moim pokoju już pod koniec jesieni zadomowiła się biedronka i o ile czasem przyleci jedynie się przywitać, o tyle tego dnia zaprotestowała. Jak oszalała biegała po klawiaturze wchodząc nawet pod klawisze. Nie przemówiła ludzkim głosem, ale zrozumiałam, że mam lepić pierogi z mamą zamiast zajmować się pracą zarobkową.
Brak ostrości - nie chciała pozować |
Sama kolacja
nawet się udała. Nie było sztucznej atmosfery, rozmowa nawet jako tako trzymała
poziom. Mama dała prawdziwy kulinarny popis. Kilkoro z Was pytało mnie o prezenty. Tak jak niektórzy raczej nie
miałam w planach dzielić się opowieściami na temat tego, co otrzymałam, ale skoro pytacie:
Jak widzicie Święty Mikołaj zgubił u mnie swój but. Chyba trudno było mu przecisnąć się przez komin Junkersa ;) |
Dostałam
czerwone botki, książkę pt. „Harry Potter i Czara Ognia”, mangę „Naruto” oraz
śliczne kolczyki w kształcie ważek. Zazwyczaj było u mnie znacznie skromniej, ale w tym roku wyszło, jak dla mnie, zdecydowanie bardzo okazale. Poza tym oczywiście słodycze i pomarańcze. Prezenty
niezwykle trafione, ponieważ czerwone botki nie dawały mi spokoju już od dawna.
Książki o Harry’m uwielbiam, ale zawsze je od kogoś pożyczałam. Ostatnio na
urodziny dostałam trzy pierwsze tomy, teraz doszedł czwarty. Manga to strzał w
dziesiątkę – uwielbiam Naruto! Poza tym bardzo lubię biżuterię, a ważki są mi
szczególnie bliskie. Ich motyw pojawia się także na moim pierścionku
zaręczynowym. Teraz będą się też dobrze prezentowały na tle włosów.
Z notki wynika, że bardzo lubię owady… Nie, nie znoszę os, pszczół, żuków, chrabąszczy itp. Tak jakoś po prostu wyszło. Jeśli chodzi o resztę świąt, całe Boże Narodzenie spędziłam pracując. Miałam duży artykuł do napisania, zatem uciekłam do mojego narzeczonego, gdzie w spokoju i w blasku choinki, przy kawie i serniku mogłam pracować.
Z notki wynika, że bardzo lubię owady… Nie, nie znoszę os, pszczół, żuków, chrabąszczy itp. Tak jakoś po prostu wyszło. Jeśli chodzi o resztę świąt, całe Boże Narodzenie spędziłam pracując. Miałam duży artykuł do napisania, zatem uciekłam do mojego narzeczonego, gdzie w spokoju i w blasku choinki, przy kawie i serniku mogłam pracować.
Prześliczna kartka od Justyny, która dotarła do mnie równiutko w Wigilię Bożego Narodzenia |
ładne buty! selekcja na podstawie kto ma więcej obserwatorów i większą liczbę wyświetleń :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne buty :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :D
A ja jakoś tak się objadłam, że dziś tylko serek wiejski :)))
OdpowiedzUsuń:) biedronki lubię, ale panicznie boję się os :/
OdpowiedzUsuńkartka jest śliczna, a buty mega.
Pozazdroszczę czary ognia! Ja mam jak narazie tylko dwie pierwsze części w wersji książkowej.
OdpowiedzUsuńPoza tym, kartka, która trafia w łapki równo w wigilię, to moje niespełnione marzenie! Tego też więc mogę pozazdrościć. Ostatnio piszę z koleżanką z Krakowa listy, jeden z nich dotarł równo po miesiącu, polska poczta...
Moja świąteczna kartka do Justyny jeszcze nie dotarła, choć wysłana była priorytetem. Fakt, że za granicę, ale powinna już być. Pewnie jeszcze nawet nie opuściła kraju. >.<
UsuńU mnie też tym roku bardziej na bogato niż zwykle :D A buty są super! Ostatnio szaleję za koturnami :P
OdpowiedzUsuńJeszcze do niedawna wybierałam obcasy, bo wyglądają ładniej, ale... Z koturnami nie trzeba biegać co chwilę do szewca. Nie wiem jak Ty, ale ja zazwyczaj wszędzie poruszam się pieszo i faktycznie moje buty służą do chodzenia w nich, a nie do zalegania w szafie. Co za tym idzie zazwyczaj po niecałym miesiącu fleki są zdarte. Z koturnami nie ma tego problemu, a jeśli już to następuje to rzadziej. A również wyglądają ciekawie, o wiele lepiej niż obuwie na płaskiej podeszwie. No i są stabilniejsze od szpilek. Sama wybieram właśnie takie buty - mam cztery pary butów na koturnach - na każdą porę roku, teraz jest piąta, zatem prezent niezwykle udany. :)
UsuńNo mi się tak nie zdzierają, bo na co dzień na szpilkach nie chodzę z racji, ze i bez obcasów jestem wyższa od połowy otaczającego mnie społeczeństwa haha ;D Ale fakt są dużo stabilniejsze i można w nich śmigać cały dzień. To teraz masz na wiosnę, lato, jesień zimę i przedwiośnie haha ;D
UsuńNo to jesteśmy zupełnym przeciwieństwem, bo ja jestem bardzo niska i wysokie buty mi nie szkodzą. :) Ile masz wzrostu?
UsuńJa w Wigilię tak się najadłam, że nie mogłam się ruszać. A później święta i ciągłe mówienie cioć i wujków, że jestem taka chuda i żebym coś zjadła. Ale co tam, zbieram zapasy na zimę :P
OdpowiedzUsuńTwoje prezenty są bardzo fajne. Kurczę, te buty!, prześwietne XD
Krewni potrafią umilić święta. ;) Tak jakbyś miała dziesięć kilogramów przytyć w ciągu trzech dni. ;) Mam nadzieję, że nie pękłaś.
UsuńMało brakowało, ale miałam szczęście :)
UsuńUffff... ;)
UsuńZnając polską pocztę, to pewnie tak właśnie jest. xD No, ale w końcu pewnie dojdzie, nie ma wyjścia!
OdpowiedzUsuńŚwietne buty...:)
OdpowiedzUsuńPs.
Jest już post o drinkach bezalkoholowych, specjalnie dla Ciebie...:) zapraszam...:)
Ojej, dziękuję!
UsuńFajny gość, biedronka :D
OdpowiedzUsuńHmmm. Tyle osób lubi Naruto. Ja chyba bym nie obejrzała tego, jeśli chodzi o anime :P
Co kto woli. :)
UsuńFajny gość, biedronka :D
OdpowiedzUsuńA co do Naruto to jeśli chodzi o anime to chyba bym nie obejrzała xd zaś manga to jeszcze mooże mooże :D
fanka Pottera? witaj w klubie :D
OdpowiedzUsuńJak mój siostrzeniec zobaczył tą biedronkę to sobie przypomniał o tych, które ma w słoiku. Tylko mi go żal, bo tamte nieco... wyschły.
OdpowiedzUsuńŚwięta, święta i po świętach. Wróć! Katar, katar i po katarze. Tak brzmi o wiele lepiej.
W te święta pierwszy raz zjadłam karpia i powiem szczerze, że mi zasmakował. Cała moja rodzina była w szoku, że po niego sięgnęłam. Czułam się jak marsjanin.
Buty śliczne, ale ja jednak preferuję trampki i adidasy. Teraz niestety nie mogę biegać w moich trampaczach, ale jak tylko przyjdzie marzec to idę sobie kupić nową parę. Nie będę umiała się powstrzymać.
Dobra, zaczynam gadać w innym kierunku. Chyba wypiłam za dużo coca - coli. Któż to wie? :)
Pozdrawiam :*
Biedne bierdoneczki. :D
UsuńFaktycznie, mnie też męczył katar.
Do pewnego czasu również preferowałam takie obuwie, które i Ty wolisz, ale nastąpił przełom i zdecydowanie czuję się lepiej w takich jak na załączonym obrazku.
U mnie jest przełom jak zakładam baleriny. Ale to robię od święta, ale i one muszą mieć jakiś motyw, który mnie kręci. Najczęściej można znaleźć na nim czaszki :D
UsuńA co do biedronek to masz racje :D Biedne, nieco wysuszone z emocji :D
Katar potrafi doprowadzić do nerwicy :3
czyli święta bardzo przyjemnie :) fajne te botki!
OdpowiedzUsuńja moze i bym miała ochotę na szaleństwa, ale moja przyjaciółka idzie z mężem na bal w sylwestra, a z nikim innych już raczej nie mogę szleć tak jak z nią, więc postanowiłam zostać w domu. Jeszcze koleżanka mojej siostry namawiała mnie, abym z nimi poszła, bo mają jedno wolne miejsce, ale pytanie czy będę się z nimi dobrze bawiła (a nie raz było tak, że jak pojechałyśmy na imprezę, to ktoś za chwilę musiał mnie odwozić, bo źle się czułam) a sylwester dość daleko, wiec wolę nie ryzykować całej nocy w złym humorze.
OdpowiedzUsuńZnasz to: "Kto nie ryzykuje ten nic nie traci, ale i nic nie zyskuje"? ;) Tak było kiedyś. Teraz może być inaczej. :)
Usuńale fajnie, ze hodujesz biedrone ;D mi wszystko przeszkadza, nie moge sie skupic na pracy, a biedronka jest chociaz dobra wymowka.
OdpowiedzUsuńa Harry'ego nie czytalas wczesniej? ja mam zgromadzona cala serie oczywiscie :)
taak, ludzie nie przepadaja chyba za tymi zbyt bezposrednimi :p niestety.
haha ta historia z psychologiem kiepska ;D nie dziwie sie, ze masz uraz. ja chyba nigdy nie gadalam z psychologiem, oprocz szkolnego xD
pozdrawiam!
Harry'ego czytałam, ale zawsze pożyczałam od kogoś książki w tym celu. W bibliotece się nigdy doprosić nie mogłam, bo wiecznie w obiegu. :) Po prostu nie kupowałam. :) Ale serię znam i bardzo lubię.
UsuńZ powodu bólu ósemki i spuchniętego dziąsła zjadłam niewiele podczas tych świątecznych dni, z czego jestem bardzo zadowolona (oczywiście, tylko jeśli chodzi o kwestie związane z jedzeniem, a nie bólem...).
OdpowiedzUsuńBotki są fantastyczne! Jestem miłośniczką butów, szczególnie szpilek, ale i nie pogardziłabym takimi botkami. :)
Szpilki mają jedną wadę - fleki bardzo szybko się zdzierają. Z botkami nie ma tego problemu i przynajmniej więcej nie leżą u szewca niż być noszonymi. ;)
UsuńWspółczuję, że w święta musiałaś się męczyć z bólem zęba... ;/
świetny blog. przyjemnie się czyta. na pewną będę wpadać częściej. ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: mbmalie.blogspot.com
Praca z dziećmi to ostatnia rzecz, jaką chciałabym robić. Pewnie to ze względu na fakt, że mam młodszego brata, a różnica wieku jest no dość spora - 7 lat. Pewnie z czasem będzie to mniej zauważane, ale jak na razie nie daje człowiekowi żyć. Nie mówię, że wszystkie dzieci są takie same, bo znam kilka naprawdę fajnych słodziaków. Zdecydowanie do dorosłości (intelektualnej) jeszcze mi daleko, więc określenie dziecinna w jakimś stopniu do mnie pasuje. Wiadomo - do pewnych spraw trzeba podchodzić poważnie, ale na razie nie jest ich tak wiele. Ja następną wizytę planuję za co najmniej trzy lata. Na szczęście nie jestem osobą, która często choruje, a jak dopadnie mnie już grypa to walczę z nią raczej typowo domowymi sposobami. Nie preferuję medykamentów. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu zwierzaków!
OdpowiedzUsuńMnie bardziej rusza krzywda wobec zwierząt, ponieważ zbyt wiele krzywdy doznałam ze strony ludzi, a bezbronne czworonogi nie zrobiły mi nigdy nic złego, poza zrzuceniem szczotki do włosów do kuwety.
świetne botki :)
OdpowiedzUsuńfajnie mieć pewnie udomowioną biedroneczkę :D
Po co mieć psy czy koty, skoro można mieć biedronke? :)
OdpowiedzUsuńWeź, cudowne prezenty, Naruto, Harry ! <3
Ciekawy blog, zostanę tu na dłużej.
Fajne buty nosi ; D
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mogę powiedzieć tego samego o sobie, a więc przewiduję rozpoczęcie nowego roku wraz z dietą :)
OdpowiedzUsuńHahaha dobra ta biedronka. Też kiedyś jedną przygarnęłam na czas zimowy (nie pytaj skąd się wzięła, bo nie wiem), wtedy jeszcze mieszkałam z rodzicami, którzy poważnie zastanawiali się czy to normalne :)
Chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że ja cenię i doceniam szczerość, bo osoby szczere to gatunek na wyginięciu niestety. I dzięki za dodanie do najlepszych :))
Pozdrawiam!
tak pytam, bo kazdego Harr'ego przestudiowalam po 2, 3, nawet 5 razy :D
OdpowiedzUsuńznając siebie, raczej nie bedzie mi się podobało. Co do głośnych, tłumliwych imprez, preferuję tylko koncerty. Imprezy kompletnie mnie nie jarają. I siostra się czasem pyta, gdzie ja w takim razie chłopaka znajdę. Cóż, mam marzenia że w bibliotece albo księgarni ;pp
OdpowiedzUsuńJa swojego znalazłam na wolontariackim wyjeździe do domu dziecka. Można? Można! Przyznam, że imprezy to wcale nie są idealne miejsca na "szukanie" poważnego partnera. ;)
Usuńja w samą wigilję jechałam z bratem pkp do Ostrowa Wlkp... w połowie drogi okazało się, że sieć zerwana i trza jechać pks... pół godziny w autobusie, starając się ignorować burczenie w brzuchu. A potem jeszcze pół godziny w pkp, bo podstawili. No i wreszcie dotarliśmy na miejsce, prawie godzinę później, niż zaplanowaliśmy. Ot, pkp - POLSKIE koleje państwowe...
OdpowiedzUsuńAle przygoda! ;) To się nadenerwowałaś na pewno...
Usuńo to zazdroszcze ci tego że nie jesteś przejedzona :)
OdpowiedzUsuńŚwietny prezent. :) Mam kilka numerów Naruto. :)
OdpowiedzUsuńFajny post i styl pisania!
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie, co robisz zawodowo... :-)
Dziękuję. :)
UsuńTak, moja praca nie należy do tych typowych. Pracuję w domu pisząc teksty, artykuły na przeróżne tematy: od wystroju wnętrz przez kulturę Japonii aż po informatykę. Teksty mają określoną formę, ponieważ między innymi wykorzystuje się je do pozycjonowania stron www. Nie znam mojego pracodawcy (choć zdążyłam się dowiedzieć, że jest ode mnie o rok młodszy :D). Kontakt z firmą utrzymuję tylko i wyłącznie mailowo. Dlatego zdarza się, że pracuję nawet w święta: zlecenia od klientów mają różne terminy.
wychodze z tego samego założenia, ale ona chyba nie rozumie. Dla mnie idealny właśnie by był z biblioteki. Abym miała z nim o czym pogadać, bo większość chłcpców, których znam, nie wie chyba już co to jest książka.
OdpowiedzUsuń...i co najciekawsze, uważają, że wszystko z nimi w porządku w takim razie.
UsuńW sumie też racja, jednak ja bym się zawahała, i prędzej ratowała obu. Nie wiem jak, ale pod wpływem chwili pomysły same wpadają do głowy, i chyba na to właśnie bym liczyła. Mam nadzieję że w zyciu nie będę w takiej sytuacji, aby decydować o takich rzeczach.
OdpowiedzUsuńPo świętach u mnie dobrze. Też się nie przejadłam, u mojej mamy się nie da: gotowanie sprawia jej taką radość jak mnie, czyli zerową. Dobrze jednak, że już jestem w domu. U rodziców męczy mnie nicnierobienie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam nicnierobienie! ;)
UsuńFajnie, że są. Kartka urocza.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam :)
Święta są cudowne. A Ty dostałaś fantastyczne prezenty. ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety paskudnie przejadłam się w te święta. Zadziwiające ile potrafi zmieścić żołądek :) Ale teraz zaczynam dietę racjonalną, czyli jem tyle ile potrzebuję. Nie jest to łatwe ale muszę dać radę. Moje święta też wspominam dosyć ciepło, mimo, że nie lubię kilkudniowego siedzenia za stołami i nicnierobienia. Ale było fajnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak? Kiedyś pewnie też mieliście pełno sporów o błahostki, nie? Ja do jako takiego lekarza nie zaliczam dentysty czy okulisty, bo tam zawsze zostaję przyjęta o godzinie, na którą zostałam umówiona. :D
OdpowiedzUsuńPiękne botki *.*
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award. :) Jeśli nie lubisz tego typu rzeczy to przepraszam:) Pytania znajdziesz na moim blogu:)
OdpowiedzUsuń