Ci,
którzy czytają mojego bloga już od jakiegoś czasu, na pewno dostrzegli, że fascynuje
mnie kultura Dalekiego Wschodu, w szczególności Japonii. W związku z tym, że moje
zainteresowanie sięga lat dziecięcych, byłam w stanie obserwować wiele reakcji
na to, czym się interesuję i jak ludzie, którzy niespecjalnie mają jakieś
pojęcie o Wschodzie (nie żebym była specjalistką, po prostu nie jestem
ignorantką w tej dziedzinie) wypowiadają się na temat tamtejszej kultury,
tradycji. Podobny tekst pisałam na swoim innym, 10-letnim już blogu, jednak ze
względu na jego tematykę, nie mogłam swoich słów skonfrontować z osobami,
których temat nie dosięga na co dzień, gdyż blog prezentuje tematykę Japonii i
jest raczej otwarty na zainteresowanych właśnie nią czytelników.
Zauważyłam,
że mamy problem z tym, w jaki sposób postrzegać
kulturę nie tylko japońską, ale tę odmienną. Nie trzeba być odkrywcą, aby
spostrzec, że zachowanie mieszkańców Polski diametralnie różni się od tego
przykładowego - japońskiego. Nie sądzę, że wyjaśnię dlaczego tak się dzieje, bo
wniosek dotyczący położenia geograficznego, historii oraz tradycji nie będzie
błyskotliwy i każdy na pewno już do niego doszedł. Chodzi właśnie o ową
ignorancję.
|
Ludzie widzą Raito - mówią "chiński odpowiednik hermarfodyty".
Nie wiedząc, że to bohater anime "Death Note", które pełne jest rozlewu
krwi i obfituje w intelektualny pojedynek na wysokim poziomie |
Dziś
manga oraz anime są bardziej popularne. Każdy wie co to jest, kiedy ja jako
dziecko chociaż zdawałam sobie sprawę z tego czym się interesuję, nie miałam
pojęcia jak to się nazywa. Kiedyś ludzie nazywali to tylko „głupimi chińskimi
bajkami”. Teraz określenie to strasznie denerwuje fanów, choć ja się zupełnie
od tego odcinam, to jak walka z wiatrakami. Jednak przedstawia to, że dla
większości ludzi Azja jest najwyraźniej postrzegana jako kontynent zawładnięty przez
Chińczyków. Chiny kojarzą się najbardziej z Azją, gdyż to chińskie produkty,
restauracje próbują zawładnąć naszym rynkiem. Skoro każdy z nas posiada
pamiątkę z Chin, choć nigdy nie odwiedził tego państwa, toteż nie ma nic dziwnego
w tym, że Chiny są podpięte w naszej świadomości do ogólnej definicji słów
„Daleki Wschód”. Polacy przywykli do tego, że wszystko co animowane, jest
bajką. Jeśli jeszcze postacie posiadają większą gamę grymasów, min, są
właścicielami nienaturalnych fryzur oraz niezwykle dużych oczu, to tym
bardziej. Ciężko przyjąć do wiadomości, że coś co jest kreskówką może mieć
ograniczenie wiekowe i być przeznaczone dla starszego widza, choć tak właśnie
jest. Gatunków mang oraz anime jest więcej niż tych filmowych.
|
Gejsza |
Któż
z nas nie usłyszał, że gejsza to po prostu kurtyzana? Wiele osób tak właśnie je
kojarzy. Gejsza natomiast sprzedaje swoją sztukę i to nie tę miłosną. Wiele lat
przygotowuje się do swojej pracy. Musi potrafić tańczyć, śpiewać, grać na
instrumentach. Musi być inteligentna, powinna znać dokładnie psychologię
człowieka, umieć odnajdować się w trudnych sytuacjach, bo klient nie zawsze
jest towarzyski, a płacąc horrendalną cenę za jej towarzystwo wymaga
się od niej profesjonalizmu. Nie każdego klienta uda się rozbawić tym samym żartem, nie
każdego interesuje rozmowa o sztuce. Do zbliżeń fizycznych dochodzi niezwykle rzadko jak na kobietę lekkich obyczajów. Naturalnie można powiedzieć, że „dla mnie to i
tak jest kurtyzana”, ale zastanówmy się jakie to… zachodnie, żeby nie
powiedzieć dosadnie i ironicznie „polskie”. Dla określenia „gejsza” nie ma
zachodniego odpowiednika. Nie jest kurtyzaną, luksusową prostytutką itd. Gejsza
jest po prostu gejszą.
|
Ganguro |
Słyszeliście
o ganguro? Jeśli nie, to kiedy spojrzeliście na obrazek powyżej, na pewno skojarzycie
o co chodzi. Oczywiście japońskie dziewczęta posiadające tlenione, przesuszone
włosy, spaloną przez solarium skórę i noszące teatralny makijaż nie wyglądają dobrze w
moim mniemaniu, ale czy od razu trzeba mówić, iż są to osoby pełne kompleksów,
nieszczęśliwe z powodu urodzenia się jako Japonki, na siłę zmieniające swoją
urodę, by choć trochę upodobnić się do rówieśniczek z Zachodu? Słyszałam takie
opinie w polskiej telewizji, w Internecie, ale również z ust znajomych. Ganguro to jednak rodzaj buntu. W
naszym kraju także kontrowersyjne jest to, że ktoś robi sobie w uchu tunel, ale
czy to oznacza tym samym, że ktoś robi to tylko po to, aby się do kogoś
upodobnić? Niekoniecznie. Stajemy się członkami subkultury, ponieważ tego
chcemy; ponieważ jej założenia pasują do naszej wizji świata. Ganguro buntują
się przeciwko wszelkim wzorcom japońskim – nie chcą mieć grubych, lśniących,
czarnych i gęstych włosów, naturalnej karnacji itp. Ale wcale nie oznacza to,
że chcą być bardziej „zachodnie” i być żywymi laleczkami Barbie. To my mamy o sobie zbyt duże mniemanie.
Uwielbiamy
posiadać swoje odpowiedniki. Mogłabym powiedzieć, że Amerykanie i Europejczycy
(po tym co dostrzegam w mediach), ale powiem po prostu, że większość moich znajomych
Polaków w większości nie potrafi odnaleźć się w środowisku, którego nie rozumie
i dla którego w takim przypadku nie nada się naszej własnej nazwy. Jeśli słowo ma mieć jakieś znaczenie nieodpowiednim jest je zbytnio upraszczać dla siebie, bo to zbyt ograniczone, jak dla mnie. To wcale nie pozwala nam zrozumieć istoty zjawiska. Nasze tłumaczenie często jest czymś w rodzaju:
-Czym
są szachy?
-To takie jakby warcaby.
Niby
coś sobie zatem wyobrażamy, ale tak naprawdę nie wiemy o tym nic.
Naturalne
jest to, że jeśli nie interesuje nas dana tematyka, nie zagłębiamy się w nią,
nie mamy również pojęcia o tym, że powtarzamy nieprawdziwe informacje. Ci,
którzy nie interesują się kulturą azjatycką będą się mylić, bo dla nich nie
jest to ważne i nie ma znaczenia czy ktoś pasjonuje się tradycją Chin, kulturą
Japonii czy też muzyką koreańską. Dla nich wszystko jest „żółte” (kolejne
ciekawe określenie, bo czy wszyscy Europejczycy są biali?). ;) Absolutnie nie
jesteśmy nic winni wspomnianym przeze mnie Japończykom. Wielu z nich nie wie,
że istnieje taki kraj jak Polska jeśli nie posiadają tu rodziny, przyjaciół,
znajomych. Mimo to*:
* Demotywator
przedstawia anime Axis Powers Hetalia. Prezentuje ono (co prawda przesadzoną) alegorię historycznych i
politycznych wydarzeń, a także porównania kultury różnych krajów. Na pierwszym
planie znajduje się reprezentant Polski - Feliks Łukasiewicz urodzony 11 listopada.
________________________________
Otwórz umysł i serce
Niestety, żeby czegoś nie określić jednym słowem pod wpływem emocji, a nie wiedzy trzeba pomyśleć. Długo pomyśleć, zaznajomić się z tematem, wyciągnąć jakieś wnioski i pokusić się o własną opinię. Po co, skoro wszystko można skwitować jednym "chińska bajka".
OdpowiedzUsuńTrudno znoszę ignorancje wszelaką, jeśli czegoś nie wiem, to nie zamykam się w czterech ścianach,że to głupie. Mało tego, lubię jak ludzie wyprowadzają mnie z błędu i pokazują swój punk widzenia.
W gronie swoich przyjaciół mam Rosjankę, Wietnamkę, Żydówkę i ogromnie mnie drażni ludzka potrzeba etykietowania wszystkiego i wszystkich. Zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy religijne i kulturowe, ani to śmieszne ani rozwijające. Spotykam się z tym dość często i sądzę, że wynika to po prostu z chodzenia na skróty i nie wysilania się zanadto.
Pozdrówki!
Przyczepianie etykietek jest naturalne i niekoniecznie oznacza chodzenie na skróty. Owszem, w większości przypadków nie powinniśmy oceniać ludzi pochopnie. Ale gdy np. gdy idę późnym wieczorem ulicą i widzę grupkę mężczyzn kierującą się w moją stronę, to nie zastanawiam się, czy to czasem nie członkowie klubu ds. dziergania swetrów, którzy mają ochotę na miłą i przyjazną konwersację, tylko spierdalam gdzie pieprz rośnie. Owszem, kieruję się w tym momencie stereotypem, ale działa on na zasadzie znaku ostrzegawczego. Tak samo jest, jeśli chodzi o kwestie kulturalne, tylko w nieco mniejszej skali. Jest w nas jakiś taki instynkt obronny przed tym, co nieznane. Nie mam więc pretensji do ludzi, którym zdarza się przyczepić do czegoś etykietkę. Jeśli mija się ona z prawdą, to po prostu staram się wtedy wyprowadzić tę osobę z błędu.
UsuńPierwsze wrażenie (czyli właśnie ta etykietka) to podstawowe kryterium, według którego oceniamy ludzi, rzeczy, zjawiska czy cokolwiek innego. Jasne, może być błędne i trzeba się czasem otworzyć na głębsze poznanie, dać się wyprowadzić z błędu. Nie możemy chyba jednak całkiem z tego kryterium zrezygnować, bo na jakiej podstawie dokonywalibyśmy wtedy selekcji rzeczy nowych, jeszcze nie poznanych dogłębniej? Praktycznie przez cały czas w naszym życiu musimy między czymś wybierać. I nie jesteśmy w stanie nad wszystkim dokładnie się zastanowić przed dokonaniem wyboru.
Pozdrawiam
Ania
Patrycjo, zgadzam się z każdym Twoim słowem. Szczególnie z ostatnim zdaniem.
UsuńAniu, ale nie ogłaszasz wszem i wobec, że być może pomyślałaś o tym, że owi mężczyźni na pewno zrobiliby Ci krzywdę. To co innego, bo tutaj stereotyp to jedno, a brak wysilenia umysłowego, aby nie powtarzać bezsensownych, gdzieś w Internecie przeczytanych czy zasłyszanych od osób niekomptenetnych informacji to drugie. Nie mówię tu zatem o "pierwszym wrażeniu", ale o kulturze, tradycji, nowinkach, o których wypowiadając się trzeba mieć jakieś pojęcie. Tutaj właśnie wychodzi nasza polska dewiza "Nie znam się, to się wypowiem". ;) Etykietowanie moim zdaniem nie ma nic wspólnego z pierwszym wrażeniem, bo przecież każdy z nas wie, że pierwsze wrażenie jest błędne prawie zawsze. Nie wynika z niewiedzy takiej, na którą mamy wpływ. A mnie właśnie o niewiedzę i o chodzenie na skróty chodzi. A wiadomo, że skrót nie zawsze się opłaca. :)
Równiez Was serdecznie pozdrawiam. :)
Oprócz ignorancji widzę tu jeszcze mega generalizowanie, a tego nie lubię bardzo. Wrzucanie wszystkich do jednego worka, chociaż doskonale wiadomo, że każdy jest inny. I myślę sobie, że czasem ludziom jest po prostu prościej powielić jakiś stereotyp niż poświęcić trochę czasu i się zastanowić, zwłaszcza, gdy coś nie leży w ich obszarze zainteresowań.
OdpowiedzUsuńA jeśli są sytuacje, gdy niewiele wiem na jakiś temat to się zazwyczaj nie wypowiadam. Natomiast nie wiem czy nazwałabym ignorancją sytuację, gdy czegoś nie wiem i w tym momencie nie chcę się dowiedzieć, ale jednocześnie szanuję to, że ktoś wiedzę na dany temat posiada. (Nie wiem czy precyzyjnie opisałam o co mi chodzi ;D) Dzisiaj jesteśmy bombardowani tyloma informacjami dziennie, że nie sposób wszystkie je sobie przyswoić i jakieś sito zastosować trzeba. Więc jeśli jakaś wiedza na konkretny temat nie jest mi aktualnie do życia potrzebna to ją odrzucam, być może kiedyś do niej wrócę.
Ależ oczywiście, że nikt nie wymaga od nas bycia alfą i omegą. Chodzi mi raczej o to, aby nie wypowiadać się (a raczej po prostu nie obrażać i nie ironizować), kiedy nie ma się podstawowej wiedzy na dany temat. Można powiedzieć "nie wiem, nie interesuje mnie to". :) Bo ignorancja, która nie obraża, nie sprawia, że człowiek przestaje czuć się szanowany nie jest szkodliwa. Naturalnie mnie np. nie obchodzi moda. Ale nie powiem koleżance, że w danej "stylizacji" wygląda tandetnie, bo w moich oczach może to tak wyglądać. Przecież ja się nie znam na modzie, więc nie mogę się na ten temat wyrażać w taki sposób, bo nie mam bladego pojęcia co w modzie oznacza "tandeta". Kiedyś słyszałam, że to były lateksowe/niby-skórzane legginsy, a dziś co druga laska w takich biega. Więc chyba nie mogły być kiedyś tandetą, a dziś stać się krzykiem mody. Ktoś się w tym osądzie dawno temu pomylił i to poszło w dosięgalny przeze mnie eter.
UsuńTo co piszesz jest troszkę straszne.. a jednak pewnie są ludzie, którzy tak myślą i mówią... Zgadzam się z Patrycją w kwestii etykietowania i oceniania... tak łatwo nam to przychodzi... dzięki Tobie dziś przypomniała mi się moja miłość do Czarodziejki z Księżyca... :):):):) byłam fanką pełną gębą! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Ja zapamiętam do końca swoich dni cytat z Lucky Lucka :) "jeśli nie możesz nic zmienić - zmień temat" :) często się tego trzymam i radzę to innym :)
Tak, Czarodziejki to pierwsza swiadomie obejrzana przeze mnie produkcja japońska. ;) Miałam chyba 6 lat... Ale nie wiedziałam, że to się nazywa "anime". :)
UsuńA ten cytat jest świetny!
;) a wiesz, że była też cała seria komiksów i mang?? ;) piękne były...
UsuńP.S. "Mam dla ciebie złą wiadomość" jako początek żartu to świetna zagrywka ;D obserwowanie miny rozmówcy - bezcenne :) ale wchodząc do biura i słysząc od koleżanki takie coś.... no ludzie... a potem jeszcze następuje ta wiadomość i okazuje się niczym...
Mangi przeczytałam wszystkie, ale już jako nastolatka. Jednak z racji wieku już mi się nie podobały aż tak, bo to jednak bardziej dla młodszych osób. :)
UsuńJeśli to, co nas otacza jest dla nas niezrozumiałe bywa powodem frustracji. A tego nie lubi nikt, stąd , chyba, potrzeba tłumaczenia wszystkiego, co obce. Jak jednak tłumaczyć sprawy nieznane? Najłatwiej przypisać im znaną nam etykietkę, wtedy czujemy się z tym dobrze. Niestety ignorant nie wie ( lub nie chce wiedzieć), że nim jest. Dlatego cieszę się ogromnie, że mogę dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy od osób, które wiedzą o czym mówią! :))
OdpowiedzUsuńPytanie, które mnie nurtuje brzmi: dlaczego ta etykietka zazwyczaj ma negatywne znaczenie? Prawdą jest, że trzeba też chcieć zrozumieć, a ludzie często naprawdę upraszczają sprawę, bo nie chce im się wysilić. Nie mówię o tym, że ktoś nie chce się zainteresować, ale o tym kiedy bez sensu powtarza się pewne zasłyszane informacje nacechowane silnie negatywnie, które nijak nie są sprawdzone przez nikogo. Brak wiedzy to żaden wstyd. Ale moim zdaniem nie należy mówić "nie wiem", a "dowiem się". Powinniśmy się przyzywczaić, że informacje przekazywane w Internecie czy przez znajomych nie są zbyt wiarygodne. Dla mnie owo zrozumienie wymaga tak naprawdę wyobraźni. To nie jest różniczkowanie ani całkowanie. ;) To tylko, tak jak napisałam na samym dole posta, umiejętność otworzenia serca oraz umysłu. Wyzbycie się tego wszechobecnego "hejtowania", bo jeśli coś jest niezrozumiałe, jest często w naszym mniemaniu złe.
UsuńNiestety, zaściankowość Europy, żeby nie zawęzić do samych Polaków, była, jest i będzie. Ja spotykam się z tym samym, tyle, że w moim przypadku jest to Turcja. No przecież to tylko kebabiarze... Krew mi oczy zalewa, kiedy to słyszę. Płycizna. I to się ma do każdej odmiennej kultury, nie potrafimy, ba, nawet nie próbujemy zrozumieć, albo chociaż uszanować. A co najlepsze, od wszystkich tego wymagamy, wielkiego podziwu, wielce oburzeni, że Polska nie jest znana, albo znana tylko z wódy. Sami sobie taki obraz kreujemy. Buractwo totalne czasami wychodzi, ale cóż. Ludzi nie zmienimy, trzeba po prostu pozostać sobą i na nich nie zważać :)
OdpowiedzUsuńMimo to byłabym rada, gdyby świadomość ludzi się podniosła. Chociażby odnośnie tego buractwa. ;) Kiedy człowiek uzmysłowi sobie, że jest burakiem, może w końcu coś z tym zrobi. :D
UsuńAmazing pics!
OdpowiedzUsuńXOXO
Ylenia
Można nie interesować się głębiej danym tematem, albo niczym tak na prawdę do końca się nie interesować. Rozumiem to i szanuję, tylko lepiej wtedy nie zabierać głosu w poważnych dyskusjach, bo inaczej frustracja (i to obustronna) zapewniona.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. Nie trzeba się znać, nie mamy takiego obowiązku. Zresztą wiedzy jest zbyt wiele, a mózg zawsze będzie za mały. :D Jednak nie można też bez sensu powtarzać informacji zasłyszanych, które mają podtekst obraźliwy, ironiczny.
UsuńNo bo to my, Polacy i "nie znam się, to się wypowiem", że tak to ujmę, ale taka jest prawda. Nigdy nie fascynowała mnie kultura Japonii, ani nic takiego, ale generalnie staram się ogarniać, co jest czym. Choć i tak jestem ignorantką.
OdpowiedzUsuńTak, bombarduję. Często do nich piszę, no ale.. co ja poradzę? :D
Mnie razi ta ignorancja, która jest po prostu krzywdząca. Nikt z nas nie musi wiedzieć mnóstwo na każdy temat. Nie chodzi mi o to, że jeśli nie interesujesz się Japonią to jesteś ignorantką. Nie musisz. Ignoranci po prostu wolą iść na skróty, powtarzać informacje, które są krzywdzące, a co najwazniejsze, nieprawdziwe.
UsuńNo nic, przecież się nie powstrzymasz! ;)
Dla niektórych ludzi nie ma różnicy w Azjatach. Chińczyk, Japończyk czy Koreańczyk to to samo :|
OdpowiedzUsuńTeż często słyszę o mandze "durne kreskówki z wielkimi oczami" Choć ja się tym nie interesuję to wychodzę z założenia, że każdy lubi co innego.
Myślę, że ganguro nie są szczególnie nieszczęśliwe z powodu swojego pochodzenia, a kierują się głupotą. Mało to w Polsce spalonych solarium, tlenionych dziewczyn z nienaturalnym makijażem? Zapewne chcą się wyróżnić.
Dla niektórych, czyli dla "białych - lepszych - oryginalnych - jedynych w swoim rodzaju". ;) Rzecz w tym, że inaczej postrzegamy tamto społeczeństwo z takiej racji, że go nie znamy. Azjaci nie mają problemu, aby siebie odróżniać.
UsuńNo cóż... Drogo kosztuje to, żeby tanio wyglądać. U nas subkultury ganguro nie ma, więc trudno określić czym sie kierują takie osoby. Ale niech sobie każdy ze sobą robi co chce. :) Ich życie.
Hm, do Anime jakoś nie mogłam się nigdy przekonać. Kultura Dalekiego Wschodu nie jest dla mnie tak bardzo interesująca. I właśnie z tego powodu, jeśli czegoś nie zna, to nie oceniam. Nie wypowiadam się i nie komentuję niczego, co jest mi obce. I nie rozumiem ludzi, którzy nie mają pojęcia w danym temacie, a mimo wszystko chcą pokazać, czego to oni nie wiedzą.
OdpowiedzUsuńObecnie dociera do nas multum informacji, więc nie często nie zagłębiamy się w szczegóły - przyjmujemy za oczywiste, to co usłyszymy od innych, bez poszerzania horyzontów czy wnikania w szczegóły. U nas dużo osób jest zamknięta na inne kultury, więc wrzuca wszystko do jednego worka. O Japonii trochę wiem sporo o gejszach, obecnie coraz więcej osób zna ich kulturę.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że informacji jest sporo, ale mam wrażenie, że ludzie lubią przyswajać te, które są po prostu krzywdzące. Na całym świecie panuje stereotyp, że Japonki najdłużej zachowują młodość i są niezwykle piękne, ale jednak większość woli powtórzyć, że podobają mu się filmy pornograficzne, bo "czego to te skośnookie żółtki nie zrobią" itp.
UsuńJASNE, JASNE, CHIŃSKIE PORNO BAJKI!!!!!
OdpowiedzUsuńNie no, żartuję :D Też mnie to okropnie denerwuje, ale stwierdziłam, że niektórzy są po prostu głupi i koniec. I po co przejmować się ich zdaniem?
Trochę jednak siedzę w temacie, książek o gejszach przeczytałam strasznie dużo i wiem o tym, jak ciężkie mają/miały one życie, jednak to nic nie zmieni tego, że prócz sztuki i talentów sprzedają one również swoje ciało.
Ale czy to czyni je zwykłymi prostytutkami ubranymi absolutnie bez klasy, które same uganiają się za klientem, nie ma znaczenia w jakich warunkach? Pewnie, że sprzedają. Jednak różnica w obyciu i kulturze nie pozwala na gejsze mówić, że są "zwykłymi japońskimi dzi*****". :) To nie jest jednak to samo.
UsuńPrawda. Zapominamy jak wielkie znaczenie ma sama kultura, w której się wychowujemy.
UsuńAjć ileż to razy słyszałam o tym, że oglądam chińskie bajki, albo, że oglądam mangi XD bo ludziom się potem tak anime kojarzyło XD że są to bajki dla dzieci dodawać nie muszę ;) jakby w umysłach ludzi nie istniało pojęcie filmów animowanych bo jest to równoznaczne z bajką ;)
OdpowiedzUsuńBurdelna kółkach mamy XD ale nie jest źle, mają po sobie posprzątać ;D
Niestety u nas wszystko co animowane jest bajką. Mam możliwość bycia na stopie towarzyskiej wraz z wieloma mamami dzieciaków, które już oglądają kreskówki (z racji studiów zaocznych). Narzekają jakie to teraz bajki pełne przemocy itp. Staram im się tłumaczyć, żeby przeglądały programy telewzizyjne, oglądały te bajki najpierw i wybierały swoim najmłdszym pociechom tytuły łagodne, jeśli ich to razi. Ale im się nie chce. Uważają, że jak animowane to z góry dla najmlodszych. A z tego co widzę dziś już nawet nie trzeba sięgać po anime, aby obejrzeć kreskówkę nie dla dzieci.
UsuńO, to dobrzy robotnicy. ;)
oj mnie zawsze irytowały teksty typu "chińskie bajeczki" a także takie ujednolicanie Chin i Japonii - to przecież dwa różne państwa do cholery ;D hehe ;D to wszystko o czym pisałaś wynika z niewiedzy i ignorancji niestety... z drugiej strony nie każdy musi być wszechwiedzący ;)))
OdpowiedzUsuńNie o wszechwiedzę chodzi, ale o zastanowienie się nad naszym poczuciem wyższości. Zauważ, że większość tych stereotypów jest ironiczna albo obrażliwa. Szybko przyswajamy to, co sprawia, iż możemy poczuć się lepiej. Człowiek powinien się zastanowić nad tym kiedy coś skrytykuje. Lepiej powiedzieć "nie interesuję się tym" zamiast powtarzać zasłyszaną nieprawdę. Tym bardziej, że każdy powinien zdać sobie sprawę, iż informacje od znajomych czy z Internetu nie są zawsze wiarygodne. :) To tak jak powiedzieć, że nie lubi się np. utowry Beethovena "Dla Elizy" tylko dlatego, że koleżanka powiedziała, iż utwór jest beznadziejny... :D
UsuńFantastyczny post i naprawdę z chęcią go przeczytałam. Moja młodsza siostra bardzo interesuje się Japonią itp. ja natomiast wiedzę o tym kraju mam tylko na podstawie tego co kiedyś usłyszałam, obejrzałam lub ewentualnie przeczytałam. O gejszach dowiedziałam się głównie z filmu gejsza, choć i wcześniej o niech słyszałam i coś tam czytałam, bardzo ciekawe zjawisko. Co do mangi to kiedyś jak byłam mała uwielbiam ją rysować i rysowałam namiętnie, choć sama nie czytałam żadnych komiksów i nie oglądałam takich bajek...ja osobiście otarłam się jedynie o tą kulturę, ale dla mnie jest specyficzna i nie neguję jej :)
OdpowiedzUsuńMożna mieć własne zdanie, ale tylko kiedy, gdy pozna się coś choć trochę. :) Cieszę się, że nie krytykujesz z góry. Krytyka jest OK, ale gdy podparta jest wiedzą. ;)
UsuńNapisałaś fantastycznie!. Mnie też fascynuje ta kultura i przyznaję, że za mało o niej wiem.
OdpowiedzUsuńNawiązując do komentarza u mnie, to stwierdzam, że nie tylko z Ciebie fantastyczna dziewczyn ale jeszcze "materiał" na dobrą matkę :)
Zawsze będziemy wiedzieć za mało. Zbyt wiele tych informacji, ale kiedy dotyka się jakiegoś stereotypu to warto powiedzieć "dowiem się" albo "nie interesuje mnie to" zamiast powtarzać krzywdzące opinie będące uznawane za pewnik. :)
UsuńNo trochę mi się podejście zmieniło przez kilka ostatnich lat przez wzgląd na studia pedagogiczne i obecność w rodzinie pierwszej bratanicy. :) Dziękuje. :)
Tak to już jest /przynajmniej u mnie/, że im więcej wiem, to widzę jak mało wiem... ja też Ci dziękuję.
UsuńGdzieś czytałam, że to domena ludzi mądrych i inteligentnych zarazem. Zgadzam się z tą opinią absolutnie.
UsuńNiektórzy ludzie nadal będą postrzegać pewne sprawy na swój sposób i ciężko to zmienić. Pamiętam że kiedyś uwielbiałam rysować mangę, ostatnio ogólnie mniej rysuję, ale chyba w weekend zbiorę się w sobie i coś stworzę. Wygląd Ganguro trochę mnie przeraża, chyba bardziej akceptuję "nasz" rodzaj buntu, może dlatego że najzwyczajniej nie jestem przyzwyczajona do takiej kultury. Ale ile krajów tyle ciekawostek i przyzwyczajeń.
OdpowiedzUsuńI mnie przeraża gdybym miała wyobrazić sobie taką siebie. Ale nie moja twarz, nie mój interes. :)
UsuńPochwal się jak coś narysujesz. ;)
A ja kiedyś próbowałam swoich sił, jeśli chodzi o mangę. :D Niestety porzuciłam to zajęcie, jest zupełnie nie dla mnie. Podziwiam osoby, które wytrwale rysują i traktują to zajęcie jako pasję.
OdpowiedzUsuń--------------------------------
Masz rację. Ja myślę, że warto zwrócić uwagę takiej osobie.. Ale mimo wszystko, nie przy świadkach. Wolę takie rozmowy przeprowadzać na osobności. Może to nic nie da, ale może taka osoba weźmie to sobie do serca i zrozumie pewne rzeczy. Warto próbować. :)
Jeśli jakaś osoba raz mnie zawiedzie, trudno będzie jej odbudować moje zaufanie.
Fajnie, że próbowałaś. Masz przynajmniej jakiejś pojęcie. :)
UsuńPrzyjemnie się to czytało i chciałabym link do tego Twojego drugiego bloga.
OdpowiedzUsuńWiesz co mówią? Mówi się źle o kimś, kto jest od nas lepszy. I myślę, że Europejczycy mogą dużo pozazdrościć Azjatom!
Podaj maila, to wyślę Ci adres. :)
UsuńNie kategoryzowałabym, ale coś w tym jest, że społeczeństwo najeżdża na pewne sprawy choć nie ma ku temu podstaw.
Wypadałoby napisać coś mądrego, o etykietkach i tak dalej... Ale szczerze to mi nie wypada, bo sama to nazywam chińskimi bajkami. O ile takowe widzę. I to jest zwykły komentarz, żadna łatka, żadne nic. Nie wiem wiele, to się nie wypowiadam, chociaż pewnie już te dwa słowa mogą być dla fanów krzywdzące, wybacz. Wiele ludzi się tym interesuje i jeśli to pasja to okej. Sama nie przepadam, chociaż pokemony oglądane były zawsze :D
OdpowiedzUsuńAle mnie nie chodzi o jakieś tam wspomnienie o chińskich bajkach. Niech już tym pozostaną, tak jak pisałam w poście, nie ma to dla mnie już aż takiego znaczenia. Chodzi raczej o to, że mówi się, iż są kretyńskie, beznadziejne, że to pornografia, która jest przeznaczona dla dzieciaków, że przemoc i inne głupoty. :) Chodzi mi o ten negatywnie nacechowany wydźwięk. :)
UsuńPolacy niestety są dość krótkowzroczni i nietolerancyjni, ale na szczęśćie i w naszym kraju można spotkać ludzi, którzy potrafią docenić odmienną kulturę - swoją drogą mimo że Japonią jako tako się nie interesuje to jednak jakieś podstawy znam.
OdpowiedzUsuńJaponia to tylko przykład. Moim zdaniem nie trzeba się znać, aby po prostu nie obrażać. :) Wystarczy lekko zastanowić się nad stereotypami. Ale masz rację - krótkowzroczność to domena ludzi. Niekoniecznie tylko Polaków.
UsuńU nas jest taki zaścianek, że każda odmienność od razu jest mieszana z błotem ;/
OdpowiedzUsuńJa się musiałam naprodukować w poście, a Ty trafiłaś w sedno jednym zdaniem. :)
UsuńJa też jestem fanką Japonii, cieszę się, że w moim mieście jest dużo jej zwolenników, często organizowane są wykłady, dni japońskie, festiwale, można się wiele nowych rzeczy dowiedzieć ;) Szkoda, że niektórzy wciąż pozostają zaściankowi i próbują na siłę pokazać, że są nieomylnymi znawcami kultury Dalekiego Wschodu.
OdpowiedzUsuń♚ blog
To pewnie mieszkasz w nieco większym mieście, co? :)
UsuńPosługujemy się stereotypami bo tak jest łatwiej, nie musimy zgłębiać informacji o danej kulturze bo łatwo przychodzą nam typowe określenia czy postawy z nią związane. A powinniśmy raczej dowiedzieć się więcej zanim osądzimy kogoś.
OdpowiedzUsuńSzczególnie gdy naprawdę czuć, iż zalatuje stereotypem. :)
UsuńNie przepadam za manga!
OdpowiedzUsuńSuper blog, czekam na następne posty!
http://wiecznieszczesliwa.blogspot.com/
bardzo ładny blog :) jestem pierwszy raz a już mi się podoba! będę wpadać częściej. Zapraszam również do mnie na nowy post ' must have' :))))))) <3 Pozdrawiam i całuję!
OdpowiedzUsuńDokładnie, to prawda, ja się od Internetowych znajomych wiele nauczyłam i dalej się uczę. Wow, ze Szkocji?! No ja z Biną się widziałam, a ona w Paryżu mieszka :D
OdpowiedzUsuńO proszę. :) No to też bardzo fajnie. :)
Usuńwoow ale rozpisany blog;)
OdpowiedzUsuńnie tylko wpisy ale komentarze jakie długie;) super;)
zapraszam do mnie -------------------->http://redlips-evelinafashion.blogspot.com/
jeśli ci się spodoba zapraszam również do obserwatorów;)
pozdrawiam:*
Bardzo się cieszę, że właśnie jest taki rozpisany. Tym bardziej w komentarzach. :) Cieszę się, że nie składają sie one z jednego zdania czy dwóch słów. :)
UsuńTeż kiedyś byłam fanką mangi/anime i japonii. Zaczęło się wcześnie w podstawówce, ale gdzieś tak pod koniec liceum mi przeszło (kiedy uparłam się iść na koreanistykę, a wylądowałam na budownictwie).
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, zachowanie zbyt napalonych fanów mnie denerwuje. Kurcze, nie wiem czemu większość osób nie rozumie, że nie każdy ma świadomość, że anime to japońskie kreskówki, więc nazywają je chińskimi. Ludziom jest naprawdę wszystko jedno, więc nie ma się co wkurzać. Tak samo ja bym się mogła wściekać, że ktoś na kalenicę mówi czubek dachu, ale wiem po prostu, że nie każdy na tym się zna ; )
Ale najgorsi w moim mniemaniu są ci ludzie, którzy niemalże chcieliby się zamienić w azjatów, próbują mówić "słodziutko" i zachowywać się "nie po naszemu". Wolno im w sumie, ale wolę jak ktoś mówiąc coś do mnie nie wrzuca co trochę kałaiiiiii ^__________^ ; P
Jest różnica w lekceważącym określeniu "chińska bajka" oraz w "kretyńskiej chińskiej bajce". :) Naturalnie nikt nie musi się znać. Ale znam osoby, które wiedzą, że to japońskie, a i tak mówią iż chińskie, "bo to przecieź wszystko jedno". :D Ale powiem Ci, że jeżdżąć na konwenty stwierdzam, że większości "otaku" nie trawię właśnie za to o czym piszesz. :D
Usuń