wtorek, 27 stycznia 2015

Nie chcę być

Dlaczego argumentem na to jaki ktoś jest często staje się to jaki być na pewno nie chce? Dlaczego mówiąc o sobie czasami wybieramy nasze przeciwieństwa? Przecież wybierając je bardzo łatwo dotrzeć do tego, co naprawdę mamy na myśli. Owszem, jest to jakiś sposób w chwili, gdy czegoś nie jesteśmy pewni np. w związku ze swoimi planami, marzeniami: "nie chcę być dziennikarzem", "nie chcę mieszkać w Polsce". Wszystko jasne. Jednak mnie konkretnie chodzi o moment, kiedy pozytywnym cechom nadaje się negatywną wartość.

Moje ulubione „nie chcę być kujonem”* wypowiadane przez kogoś, kto posiada niezbyt lotny umysł. To jedno z popularniejszych. Dlaczego nikt nie powie, że „nie chce być mądry”**, choć to znaczy dokładnie to samo? Czyżby brzmiało trochę tak, jakby ktoś obrażał sam siebie, bo przecież tak niewiele brakuje do stwierdzenia, że chce się być głupim? Wychodzi na to, że z dwojga złego lepiej obrazić kogoś innego, by samemu nie poczuć się źle ze sobą.

Tu w mojej głowie pojawia się pewne pytanie. Będę drążyć ten sam przykład. Naprawdę ten ktoś nie chce być mądry, czy też być taki nie potrafi? Czyżby właśnie z tego powodu, że dostrzega się własną niemoc lub nawet wadę pojawia się określenie pejoratywne? Jeśli mnie się nie udaje, to muszę się dowartościować? Można używać zaprzeczeń jednak robienie tego w celu zatuszowania własnej niedoskonałości kosztem innych uważam za dość żałosne.

W naszym słowniku gości wiele określeń, które są uznawane za pozytywne, ale niepożądane bez względu na to w jakim stopniu można tę cechę komuś przypisać. „Kujon”, „pedant”, „kura domowa” to tylko przykłady. Sama zaś uważam, że cechy osób nazywanych w ten sposób są dobre. Wiedza zawsze jest wartością, skrupulatność i dokładność są w cenie. Nie ma też dorosłej samodzielnej kobiety, która nie stałaby się choć w pewnej części kurą domową. Po co więc te wszystkie gry słowne? Sama sądzę, że po to, by podnieść samoocenę poprzez skrytykowanie innych, którzy tę brakującą nam cechę posiadają.

Z ostatniej chwili. Poszłam zaparzyć sobie herbaty, na chwilę zalogowałam się na facebooka, zanim dołączę do tego posta zdjęcie i co widzę? Koleżanka polubiła jakąś fotkę na funpage’u "Nie muszę być chuda, żeby być piękna” (super, podoba mi się to, że dziewczyny chcą pracować nad samoakceptacją, ale, ale…). Pod zdjęciem otyłej osiemnastolatki znalazł się opis autorstwa tejże osoby: "Noszę rozmiar 46. (…) Nie chcę być chudą szkapą – bez obrazy".

Dlaczego użyła akurat takiego stwierdzenia? Naprawdę nie chce czy nie potrafi, choć lekarz zalecał? Pod spodem bardzo merytoryczny komentarz: „Odpowiem na twój opis w tym samym tonie, którego ty użyłaś: a ja nie chcę być taką grubą świnią – bez obrazy”. No cóż. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Ktoś poczuł się urażony i odbił piłeczkę. Tak to już jest, że niektórzy uważają, iż najlepszą obroną jest atak. Trzeba się z tym liczyć. 

Co sądzicie?

Edit 28.01.2015, 4:00
* W moim otoczeniu "kujonami" nazywane były osoby, które po prostu dobrze się uczyły, a nie alienowały się lub uczyły na pamięć. Po kilku komentarzach zamieszczonych pod postem zauważyłam, że w sumie nie znałam nigdy słownikowego kujona. Jednak określenie to funkcjonowało i było używane. Nikt nie weryfikował jak wiele czasu dana osoba poświęca nauce, w jaki sposób przyswaja wiedzę i czy posiada przyjaciół. Hejtowano to, że w ogóle chciała się uczyć i posiadać wiedzę.
** Słowniki podają wiele znaczeń słowa "mądry", które nieraz sobie zaprzeczają. Tutaj mam na myśli erudycję, posiadanie wiedzy o świecie, oczytanie, umiejętność wypowiedzenia się merytorycznie na prawie każdy temat. Nie poruszam kwestii inteligencji, bo według mnie mądrość nie jest jej synonimem.

"Jestem" zamiast "nie chcę być".
Pozdrawiam Was :)

31 komentarzy:

  1. Rozumiem Twój przekaz, ale dla mnie kujon i osoba mądra to kompletnie odmienne osoby. Co innego jest ' wykuć' a co innego być 'mądrym'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, tylko że osoby nazywające innych kujonami wcale nie weryfikują czy ta wiedza została czy też wyparowała. Dla nich liczy się to, żeby komuś dokopać, bo osiąga dobre wyniki. Kujonami są przecież nazywani także geniusze. A czy można odmówić im mądrości? Mądrość to właśnie rzecz nabyta w przeciwieństwie do inteligencji.

      Usuń
  2. Na początku napiszę, że kujonstwo wcale nie równa się byciu mądrym, bo możliwe, że ktoś jest kujonem, bo właśnie mądrym nie jest i musi nadrabiać kujeniem się ponad przesadę i siedzeniem nad książkami godzinami :) A osoba mądra też nie musi nazwana być kujonem ;).

    Takie właśnie cechy jak mądrość czy też to, czy ktoś jest szczupły, czy gruby - kto jakie woli, to już zupełna kwestia gustu i dlatego tak to jest odbierane. Ktoś, kto jest gruby może naprawdę nie chce być chuda, ale inna może pod tym ukrywać swoje kompleksy i niską pewność siebie. Ja osobiście nie zwracałam nigdy na to takiej uwagi. Dla mnie to trochę komplikowanie sobie życia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas całej mojej pełnoletniej już drogi edukacji kujonami byli nazywani wszyscy ci, którzy brali udział w konkursach, mieli wyższą średnią i ci, którym po prostu zależało. Nikt nie weryfikował tego czy ktoś tę wiedzę nabył i posiadł na zawsze czy też po wykuciu wyparowała. Sama uważam, że nie ważne są środki w kwestii edukacji, ale cel. Obecnie mam na studiach wiele osób, które się nie uczą zbyt wiele (zresztą praca, dzieci i dom nie pozwala im na to), ale im zależy i są nazywane kujonami przez innych dorosłych ludzi. Mądrość to nie inteligencja, a rzecz nabyta. Może dobre wyniki w szkole nie zawsze łączą się z posiadaniem mądrości, ale bycie żądnym wiedzy to dobra cecha. Mądrość nie bierze się znikąd. Według mnie można sobie postanowić, że będę w przyszłości mądra i do tego będę dążyć poprzez naukę, czytanie, oglądanie wartościowych programów, podróżowanie w czasie wakacji w miejsca, które nie są jedynie plażą, słuchanie ludzi mądrzejszych ode mnie. Nie mogę sobie jednak postanowić, że będę inteligentna. Ale o mądrości można w pewien sposób zdecydować. Nawet jeśli ktoś ma mniej lotny umysł i chce spędzać mnóstwo czasu na nauce - nawet "wykuć", to cóż w tym złego? Dlaczego chęć trenowania, ćwiczenia umysłu uważać za cechę negatywną? :)

      Usuń
    2. Ja zawsze uważałam, że kujonstwo nie jest dobre. Z tym, że w moim otoczeniu, w moich szkołach za kujona uważało się tego, który nie tyle brał udział w konkursach czy miał dobre oceny, ale tego kto wolał iść do domu i się uczyć, nie wychodzić ze znajomymi, nie integrować się, bo zawsze wolał iść posiedzieć nad książkami. A na studiach to się jeszcze nie spotkałam, żeby ktoś nazywał kogoś kujonem.

      Tak, mądrość to rzecz nabyta. Tylko ja uważam, że nie tyle zdobywa się samą mądrość, a wiedzę. I mądrość to taka umiejętność wykorzystywania tej zdobytej wiedzy czy doświadczenia. I właśnie mądrość nie bierze się znikąd, ale nie bierze się ona z samego uczenia się i ćwiczenia umysłu. O to chodzi, że ktoś i tak nie będzie mądry, w moim mniemaniu, jeśli skupi się na wyłącznie na nauce, a życia nie zazna.

      Usuń
    3. To wiesz co? Jak się tak zastanowię nad Twoimi słowami, to nie znam i nie znałam żadnego kujona... Nikt z mojego otoczenia się tak nie zachowywał, a i tak był tak nazywany. Może stąd mój tok myślenia - po prostu w moim otoczeniu funkcjonowało inne znaczenie tego słowa - nie było to alienowanie się na rzecz nauki. Sama chęć posiadania wiedzy była hejtowana. U nas na studiach ogólnie jest wyścig szczurów, bo stypendia rektorskie są wysokie, a to rodzi konkurencję. Oczywiście na roku jest tylko parę osób, które używają tego określenia, ale to jednak wciąż występuje.

      No i właśnie o to mi chodzi, że bez posiadania wiedzy nie można mówić o mądrości. Zastanawiam się ile życia może zaznać przeciętny uczeń. Niewiele tak naprawdę. Choć nie mówię, że każdy. Nie chcę generalizować. Przeciętny jednak od czegoś musi zacząć. Dostrzegłam zależność, że z reguły niechęć do poznawania w szkole rzadko sprawia, że ktoś chce poznawać poza nią. Przynajmniej zauważam to u wielu moich znajomych, bo większość zakończyła już edukację. Kiedy piszesz o tym, że mądrość to wykorzystywanie wiedzy, mam wrażenie, że te słowa idealnie pasują też do inteligencji, a jak pisałam dla mnie mądrość i inteligencja nie są synonimami. Właśnie ja mądrość postrzegam jako posiadanie wiedzy, bycie erudytą, umiejętność wypowiadania się na każdy temat i pojmowania świata takim jaki jest. Niekoniecznie wykorzystywanie wiedzy w praktyce, bo do tego potrzebna jest jeszcze inteligencja. Choć wiele też zależy co mamy dokładnie na myśli, bo mam wrażenie, że lawirujemy nawet pomiędzy różnymi kategoriami (ja mówię o erudycji samej w sobie - takiej dla siebie, zaś mam wrażenie, że Ty o takiej życiowej mądrości, aby podejmować w życiu dobre decyzje). Zrobiłam mały przegląd i widzę, że nawet słowniki nie są zgodne w tej kwestii. :) Niektóre znaczenia nawet sobie zaprzeczają. Więc możemy spokojnie obie zostać przy naszych sądach. :)

      Usuń
  3. Tak sobie usiadłam i zaczęłam się zastanawiać czy opisałam kiedyś siebie w ten sposób i kurczę - nic mi do głowy nie przychodzi. Być może kiedyś coś takiego powiedziałam - w złości, by się za coś odgryźć, ale obecnie nie pamiętam.
    Od kujona mnie przezywano, gdy chciano mi pocisnąć, ale od zawsze to olewałam stwierdzeniem, że "nie muszę się kuć, żeby mieć dobre stopnie" i ucinałam dyskusję. ;)
    Yhhh!!!! Nawet nie wiesz, jak mnie irytują otyłe osoby, które wyglądają jak tona słoniny i rzucają takimi tekstami!!! Nie jestem jakaś anty czy coś, ale denerwuje mnie to, że im się po prostu nie chce i mają w nosie to, że sobie szkodzą. Ja rozumiem, gdy ktoś ma parę kilo więcej, tęższą budowę ciała, albo jest chory i nic z tą wagą nie zrobi. ale w przypadku otyłości z czystego lenistwa krew mnie zalewa - zwłaszcza przy takich dowartościowujących tekstach, jaki przytoczyłaś. W sumie przypomniało mi się, jak wdałam się kiedyś z jedną dziewczyną w taką dyskusję i oczywiście poszedł znany pocisk: " Facet nie pies - na kości nie leci!" po czym odpowiedziałam jej, że należy wszystko wypośrodkować, bo "facet też nie sikorka, żeby słoninę wpierdalać!" . :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi chodzi - ludzie nazywają kujonami ludzi, którzy wcale kuć nie muszą. Nie liczy się dla nich sposób i czas nabycia wiedzy, ale po prostu to, że komuś nauka szybko przychodzi. Z drugiej strony dla mnie nawet typowy kujon jest bardziej wartościowy niż totalny nieuk. :)

      Cenię ludzi, którzy potrafią siebie szczerze zaakceptować, a jeśli tak się nie dzieje, to pracować nad sobą. Obrażanie niczego nie wnosi w nasze życie. Ale z tą sikorką to dobrze się odgryzłaś. Tak jak napisałam w poście - czasem na atak trzeba odpowiedzieć tym samym. :)

      Usuń
    2. Powiem Ci, że z tymi "kujonami" to różnie bywa. W szkole średniej, to faktycznie, z takimi prymusami o wiele lepiej się rozmawiało. Ale tutaj, na studiach - najlepiej trzymać się od nich z daleka... Nie masz pojęcia jak mnie drażnią. Na pierwszych zajęciach już trzęsą portkami, co będzie na zaliczeniu, a przy tym włażą w tyłek wykładowcy, kiedy to tylko możliwe - byle by uzbierać średnią na stypendium. Wrrr...

      Wiesz, samoakceptacja to coś pięknego, ale mnie drażni to, że Ci ludzie - na prawdę otyli, sami siebie krzywdzą i rozgłaszają wszem i wobec, że im to odpowiada. Sama nie wiem czy nie zdają sobie z tego sprawy, czy faktycznie mają to wszystko gdzieś.

      Usuń
  4. Ludzie wiele określeń traktują jako niemiłe, obraźliwe. Poza tym ludzie często nie wiedzą czego chcą, kim chcą być, bardziej dopasowują się do innych niż patrzą na siebie.
    Czasami każdego dopada takie uczucie, bo wydaje nam się iż nasze marzenia są nierealne, ale to nie prawda. Są realne jeśli do nich dążymy. Wiadomo, że nie wszystko da się odrazu, ale małymi krokami zawsze się dojdzie do wyznaczonego celu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy prawdo do niewiedzy, do braku akceptacji samego siebie. Ale nie do obrażania innych ludzi. :)
      Masz całkowitą rację.

      Usuń
  5. może w ten sposób, przez drogę eliminacji łatwiej dojść do tego czego chcemy?
    A co do kujona i mądrości to widzę to trochę inaczej bo żeby być mądrym nie trzeba być kujonem. Kujonem raczej nazwałabym osobę, które wszelkie informacje wklepuje na pamięć systemem zapisać-zapamiętać-zapomnieć.
    Pedantyzm - w sumie nawet nie wiem czy to negatywne określenie, ale chorobliwy pedantyzm jest na pewno zły. Mieszkałam z dziewczyną, która wszystkie rzeczy układała równiuteńko (moje też!). Ją doprowadzało do szału, że coś jest przesunięte o milimetr, a mnie jej zachowanie!
    Każdy kto nazwie kobietę "kurą domową" powinien dostać w pysk. To, że kobieta gotuje, sprząta, pierze, zajmuje się domem to nie znaczy, że jest przywiązana do grzędy.

    Poruszyłaś bardzo ciekawy temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem to postrzeganie słowa "kujon", ale zauważ, że nikt zazwyczaj nie weryfikuje tego, czy "wykuta" wiedza pozostała w głowie danej osoby, czy też właśnie znikła. Kujonami są nazywane też te osoby, które mają w zwyczaju "zakuć i zapamiętać na zawsze". Nawet geniusze często są nazywani kujonami, bo interesuje ich nauka, wiele czytają dla przyjemności, a nie byliby przecież geniuszami, gdyby zapominali to, czego się nauczyli. Zawsze słyszałam określenie "kujon" w stosunku do osoby, która miała dobre oceny, chciała robić coś ponad program. Nikt nie pytał jej ile czasu się uczy i po co to robi. Liczyło się tylko to, że chce wiedzieć więcej. Dobre wyniki w nauce nie muszą świadczyć o mądrości, ale prawdą jest, że mądre są te osoby, które są żądne wiedzy.
      Pytanie kiedy mówimy o pedantyzmie, a kiedy o nerwicy natręctw. :D
      OK - umawiamy się, że nokautujemy każdego kto tak powie. :D

      Usuń
  6. ja też kiedyś, zanim schudłam, przeglądałam strony typu "prawdziwe kobiety mają krągłości" itd, fakt, że niektóre z nich faktycznie były krągłe i wyglądało to ładnie, ale 3/4 z nich była po prostu gruba. myślę, że koleżanka po prostu szuka sobie usprawiedliwienia, żeby wyglądać gorzej? ja tak miałam. a co do "nie chcę być", myślę, że to kwestia dojrzałości, ja też kiedyś wiedziałam, kim nie chcę być, ale nie przekładało się to na stwierdzenie, kim chcę być/ kim jestem. teraz to wiem, ale potrzebowałam jednak sporo czasu, żeby do tego dojrzeć.

    a podała chociaż jakąś konkretną przyczynę, dlaczego z tego zrezygnowała? ;>

    wiesz, tutaj ciężko mówić o związku, znamy się 2 miesiące, no i tyle się spotykaliśmy, ale zobaczymy :)

    ja właśnie już tylko chcę wyrzeźbić ciało, maks z 5 kilogramów schudnąć, nie więcej, ale przy ujędrnianiu skóry (strasznie mi wisi), to pewnie spadnie. ale od wakacji nic mi z wagi nie ubywa, tylko centymetry, ale to też mało..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że mamy podobne zdanie na ten temat. :)

      Pani doktor nie podała powodu, ale wiesz... Pewnie woli sprawdzać prace na wydruku, bo tak wygodniej, a to, że dla nas to dodatkowy czas oczekiwania to już inna sprawa. Jednak mailowo pewnie już bym kończyła swoją pracę magisterską, a tak oddałam do sprawdzenia drugi rozdział. Studiuję zaocznie i na sprawdzenie muszę czekać dwa tygodnie - od zjazdu do zjazdu. Potem jak mi to sprawdzi, wezmę do domu, naniosę poprawki i znów do sprawdzenia - i kolejne dwa tygodnie czekania...

      To rzeczywiście jeszcze świeże. :)

      Ja też jeśli miałabym jeszcze chudnąć to maksymalnie cztery-pięć kilogramów, ale bardziej mi zależy właśnie na obwodach oraz na rzeźbie. Wiesz, im człowiek lżejszy tym trudniej gubi się kilogramy. Ja jak zaczynałam z wagą 55 kg to chudłam pół kilograma na tydzień. Teraz jak już ważę 49 kg to chudnę pół kilograma w ciągu dwóch tygodni (od razu mówię, że jestem bardzo niska, więc ja nawet nie będę miała niedowagi jak będę ważyła 45 kg). A jakieś kremy i masaże stosowałaś na skórę?

      Usuń
  7. W sumie dobrze jej ktoś skomentował :) bo akceptować siebie to jedno a akceptować siebie poprzez dokopywanie innym to już całkiem co innego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też mi się wydaje, że ludzie w ten sposób chcą odsunąć od siebie coś, czego osiągnąć nie potrafią. Podziwiam kobiety które dobrze czują się w pełniejszych kształtach ale nie oszukujmy się, waga ponad 100kg to duże obciążenie dla organizmu. Dla mnie niecałe 60 to tragedia bo już czuję się strasznie ociężała ;/
    A ja do mamy jeżdżę ;) prawie to kraniec świata bo zasięg często pada a mama nie ma internetu, co za tym idzie, ja nie mam do niego dostępu jako posiadaczka starego, wysłużonego, kochanego telefonu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się tłumaczyć sobie to, że nie powinno mnie interesować jak ktoś wygląda. Tak jak nie wyrywam przypadkowym ludziom papierosów z rąk, bo zabijają i nie wysypuję im chipsów, bo to sama chemia tak i wytykanie wagi nie jest jednak w mojej gestii. Ale jakby to była bliska mi osoba - to bym się wtrąciła, że czas coś ze sobą zrobić, bo otyłość to straszna choroba.

      Pamiętam jak nie wyobrażałam sobie jeszcze pół roku temu po co mi telefon z Internetem i tymi wszystkimi bzdurami. Teraz mam smartfona i myślę "jak mogłam tyle lat żyć z takim telefonem!?". Jakby nie było między innymi posiadanie smartfona zmotywowało mnie do biegania i schudnięcia dzięki aplikacji endomondo. :D Łatwo się człowiek przyzwyczaja do takich dóbr. :) Odzwyczaić się zaś byłoby teraz trudno. :D

      Usuń
  9. Ja myślę, że wielu z nas wypowiada takie słowa, bo w jakiś sposób zazdrości innym .Może nie zawsze, ale i tak się zdarza... Mamy problem z zaakceptowaniem niektórych ludzi i myślimy, że jak powiemy "nie chcę być taki i taki", to w czymkolwiek to pomoże

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobnie jak Ty sądzę, że za krytykowaniem innych niezwykle rzadko stoją dobre chęci. Jestem tak bardzo o tym przekonana, że jeśli zdarzy mi się kogoś zjechać, to aż się wstydzę. Dla mnie krytyka to odwracanie uwagi od swojej osoby poprzez wyolbrzymianie czyichś problemów. Jest nawet takie powiedzenie: krytykowanie czyjegoś ogrodu nie sprawi, że w twoim chwasty same znikną.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyklad z kujonem uwazam za nietrafiony poniewaz kujon a madry to dwie rozne rzeczy. Mam swietny przyklad z wlasnego doswiadczenia. W liceum byl chlopaczek ktory non stop siedzial z nosem w ksiazkach I o tyle o ile liceum skonczyl z pieknym czerwonym paskiem o tyle matura z polskiego oblana a reszta ledwo ledwo. Z kolei na studiach mialam kolege ktory nie mial nawet jeden ksiazki z ktorych sie uczylismy a potrafil zagiac wykladowce I skonczyl studia z wyroznieniami dziekana I chyba prezydenta miasta. Po prostu duzo czytal pism ale i madrych artykulow z internetu. Nikt nigdy nie nazwal go kujonem (zreszta do kolesia z wlosami po pas I calym wytatuowanym cialem pasowaloby to jak niewiem; p). Wyzywanie od kujonow i nie zastanawianie sie skad dana osoba bierze dobre oceny (czy z ksiazek wykutych na pamiec czy z inteligencji po prostu) jest na poziomie gimnazjum, przynajmniej ja w liceum juz sie z tym nie spotkalam (nawet wspomniany kolega nie byl ogloszony kujonem choc kazdy wiedzial ze po prostu jedzie z nquka na pamiec.

    Z chuda szkapa za przyklad idealny tym bardziej ze najczesciej te najbardziej chude szkapy nie maja na to wplywu - taka przemiana materii. Pamietam jak moja przyjaciolka przytyla 1, 5 kg I jak bardzo sie cieszyla:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie społeczeństwa, które nas otaczają są bardzo odmienne, bo u mnie w klasach każdy zdawał poszczególne testy i egzaminy na tym poziomie jak mniej więcej plasowała się jego średnia. Szczerze to ja chyba w ogóle nie znam i nie znałam kujona, którego definicję przytaczasz, a jednak to słowo wciąż i wciąż gdzieś obija mi się o uszy. I u mnie na studiach niestety także Ci, którym zależy są nazywani kujonami. Zgadzam się, że to poziom gimnazjum.

      Usuń
  12. u mnie do sprawdzenia też trzeba jej drukować. jak oddałam 1 rozdział, to czekałam 2 tygodnie, poszłam na konsultacje, a okazało się, że ona i tak tego nie przeczytała, dopiero przy mnie to zrobiła ;o a jak oddawałam drugi, to znowu okazało się, że kazała mi czytać na głos i miałam sprawdzone "od ręki" :P

    zobaczymy, wiesz, może zbyt pochopnie podjęłam pewne decyzje, na szczęście on, zdaje się, rozumie, dlatego jeszcze się zastanawiam.

    ja też jestem niska, mam 160 cm :) jak zaczynałam się odchudzać, to ważyłam 90 kilogramów, więc wyobraź sobie, jakim byłam spaślakiem :P
    tak, stosuję peelingi, masaże, gąbki, balsamy, kremy itd, średnio to coś daje :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Taaak, też zauważyłam tę przypadłość u otaczajacych mnie ludzi - bo ja ludzi obserwować lubię - dlaczego oni sie tak zachowuja? Chyba zazdrość... Nie wierzę, że osoba otyła na prawdę szczerze nie chce schudnąć choć trochę... To samo tyczy sie kujona - jak można tak nazwać osobę, która po prostu sie dobrze uczy? Jak dla mnie jest mądra, bo masz racje - inteligencja to nie synonim mądrości :)
    Cieszę się, że są jeszcze osoby, które to wszytsko - tak, jak Ty - potrafia nazwac po imieniu!

    OdpowiedzUsuń
  14. coś w tym jest, są ludzie którzy obrażają innych tylko po to żeby poczuć się lepiej, nie myśleć o tym że z nimi coś jest nie tak.
    Co do kujonów to znam takiego typowego. Cały czas w książkach siedzi, chodzi na korki ze wszystkich możliwych przedmiotów, nawet jak byłam raz naprawić tej osobie komputer to siedziała obok z zeszytem twierdząc, że szkoda jej tracić czas na siedzenie i patrzenie co robię. Raz nawet przejeżdżałam na rowerze koło ich domu to orzechy zbierała z podręcznikiem w dłoni.

    OdpowiedzUsuń
  15. takie stwierdzenia to usprawiedliwienie własnej niemocy, dowartościowanie w najgorszym wydaniu...jakie to ludzkie ;))

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie lubie tego okreslenia "kujon". Pamiętam jak w gimnazjum ludzie nazywali tych, którzy mieli dobre oceny. Po co ich tak nazywali? Żeby się dowartościować,bo sami mieli tragiczne oceny. Teraz, gdy poszłam do liceum zauważyłam,że nie funkcjonuje tu słowo kujon. Uczy sie każdy,bo każdemu zależy na dobrze zdanej maturze i osobiście uważam,że nazywanie kogos w ten sposób wiąże sie z zazdrością. Każdy by chciał być mądry,ale niektórzy są leniwi,więc zamiast samemu się pouczyć wolą kogos nazwać kujonem. Dzisiaj tak powiedziała dla żartów mi koleżanka,że mój chłopak jest kujonem, a ja jej odpowiedziałam "Przynajmniej jest mądry. Wole być z kujonem niż z debilem".

    OdpowiedzUsuń
  17. Przykład z chudą szkapą i grubą świnią mnie rozbawił, ale to idealna kwintesencja całego posta :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O kurcze... Z Twojej definicji wynika, iż jestem "kujonem". To oznacza, że jestem mądra, bo mam dobre oceny i jako takie pojęcie o świecie i oczytanie? Choć w sumie, skromnie śmiem twierdzić, że to prawda.
    To ludzie nadają słowom wartości. Pedant? Złym, negatywnym słowem? Jestem pedantką poniekąd, to całkiem dobra cecha, niezawodna wręcz! Ludzie lubią osoby niezawodne i skrupulatne, bo mogą na nie liczyć. Kura domowa? A przepraszam, chyba nie ma matki na świecie, która nie ugotowałaby choć raz swojej rodzinie obiadu... To, że słowa brzmią nieprzyjemnie nie znaczy, że mają negatywny wydźwięk.
    Chuda szkapa, gruba świnia... Ktoś powie brak kultury, zaczepki, gierki słowne... Kwestia indywidualna. Gdybym osiągnęła wymarzoną wagę, miała wymarzony wzrost i ktoś by mnie skomentował "chudą szkapą" poniekąd byłby to komplement, bo czemu niby nie? Mam się obrażać, że ktoś mówi mi, że jestem chuda? Z kolei gdybym miała znacznie więcej boczków i znacznie więcej udźca, i ktoś by mnie nazwał świnią, prawdopodobnie określenie te nie było by dla mnie zbyt miłe. Choć w żadnej sytuacji nie jestem, bo wyglądam pospolicie, to trudno jest mi się ustosunkować.

    OdpowiedzUsuń
  19. mądrość to nie tylko wiedza, ale i umiejętność korzystania
    z niej - lub - czasem - paradoksalnie - odwrót od niej ku
    spontanicznej reakcji...

    OdpowiedzUsuń