Podejmując się lektury „Dzika
droga” - powieści autobiograficznej Cheryl Strayed przeczytałam tylko refleksje Gąski, która nominowała mnie
do tej zabawy. Nie zapoznałam się z żadną recenzją ani nie odczytałam nawet
tego, co znajduje się na odwrocie książki (zapoznałam się z tym później i
uważam, że dobrze zrobiłam, bo tam po prostu znajduje się spoiler). Nie
chciałam się sugerować niczym, ponieważ jestem bardzo wymagającą czytelniczką –
do tego stopnia, że niektóre książki uważam po postu za stratę czasu. Książki są dla mnie ogromną wartością, ale nie pochłaniam
wszystkiego co popadnie. Dlatego sięgając po „Dziką drogę” chciałam nie mieć
żadnych uprzedzeń tym bardziej, że miałam zamiar przeczytać ją
jak najprędzej, by nie zalegała u mnie zbyt długo i mogła ruszać w dalszą
podróż. Od książki wymagam trzech rzeczy: niebanalnej fabuły, charakternych
bohaterów i języka literackiego, po którym po prostu się płynie. Czy "Dzika
droga" wpasowała się w mój gust? I tak, i nie.
Bardzo cenię sobie książki, w
których światem przedstawionym jest dzika natura. Tutaj było jej wiele, bo przecież
tym jest szlak Pacific Crest Trail, którym podążała bohaterka. Jednak szczerze?
Znaczna część książki była dla mnie dość monotonna pomimo opisów traumatycznych
przeżyć bohaterki oraz jej przygód na szlaku – zdarzało się więc spojrzeć na
dolny róg by sprawdzić numer strony. Można powiedzieć, że tak jak bywało
monotonne przedzieranie się przez szlak w samotności, tak i ja odczuwałam to
poprzez lekturę. Przez większość książki bohaterka drażniła mnie swoim brakiem dojrzałości
oraz charakteru. 26-letnia Cheryl miewa rozterki niczym 16-latka. Pojawia się
mnóstwo takich sformułowań jak to, że czuje coś, ale zarazem coś zupełnie
odmiennego. Toleruję swego rodzaju ambiwalencję, ale bez przesady. W końcu
doprowadziło mnie to do rozważań na temat tego jak to się stało, że Cheryl w
ogóle podjęła się takiej wyprawy, skoro nie potrafi zdecydować nawet o tym czy kogoś
kocha i tęskni czy też nie może na niego patrzeć. Jej mama nazwała ją poszukiwaczem, ja nazwałabym ją po prostu dzieckiem. Czasem miałam wrażenie jakby bohaterka
sama sobie zaprzeczała. Jednak staram się dostrzec to, że przecież wyruszyła w
tę podróż, aby odnaleźć samą siebie, bo sama nie mogła już siebie znieść. A
skoro i ja nie mogłam to znaczy, że autorka świetnie opisała swój stan ducha.
Ostatecznie uważam książkę za dobrą. Jestem pełna podziwu dla Cheryl: tego jak bardzo przesunęła swój horyzont oraz jak dzięki temu odnalazła siebie samą. Gdyby to była tylko zwykła powieść, jakaś tam fikcja literacka - to co innego. Jednak to historia, która zdarzyła się naprawdę i dlatego moim zdaniem robi wrażenie. Te trzy dni, które spędziłam na lekturze nie
były ani trochę stracone.
Lekturę niesamowicie ubarwiały
mi refleksje i komentarze poprzednich czytelniczek. Kiedy czytając jedną stronę widziałam przebijający długopis, nie mogłam doczekać się jej odwrócenia.
To samo uczucie towarzyszyło mi kiedy zaczynałam czytać lewą stronę, a jakiś komentarz miał miejsce na
stronie prawej. Czytanie tych refleksji, zgadzanie się z nimi jak i wręcz
przeciwnie było wspaniałe. To była naprawdę świetna przygoda. Czułam obecność
poprzednich czytelniczek, które nie były anonimowe jak to zwykle bywa, kiedy
książkę wypożyczy się z biblioteki. Nigdy nie posądziłabym także siebie o to,
że z taką przyjemnością będę bazgrać po książce.
Wybrałam kolejny przystanek dla
„Dzikiej drogi”. Przesyłam ją dalej do Gai. Mam nadzieję, że czytanie
przyniesie jej tyle frajdy, co mnie. Czekam zatem na
odpowiedź mailową następnej czytelniczki, a tymczasem zaznaczam jesiennym listkiem najpiękniejszy moim zdaniem
fragment książki i dodaję zdjęcie, które powstało przy okazji kolejnego popołudnia
spędzonego z O.
________________________________
Czytaj i przeżywaj
Jeśli chcesz,
polub na Facebooku
ekspresowo przeczytałaś ją :) mam nadzieję, e kolejna czytelniczka również przeżyje mnóstwo emocji
OdpowiedzUsuńz cytatami i podkreśleniami miałam tak samo jak Ty :)
To dlatego, że miałam nadmiar wolnego czasu. :) Książka naprawdę warta przeczytania, choć niezaprzeczalnie Cheryl mnie drażniła. :)
UsuńJuż? Jezusie, jak szybko! ;D
OdpowiedzUsuńMiałam trochę wolnego czasu, więc udało się pochłonąć te 470 stron. Chciałam to zrobić jak najszybciej, bo teraz będę musiała przygotowywać się do zajęć i czytać co innego.
UsuńA! Chyba, że tak :)
UsuńAle mnie zaskoczyłaś :) Zatem czekam z ciekawością na książkę - myślę też o tych wszystkich zapiskach pozostawionych przez poprzednie czytelniczki. A ja z kolei zawsze czytam przed rozpoczęciem właściwej lektury, opinie czy recenzję. Lubię wiedzieć w jakim klimacie jest książka
OdpowiedzUsuńJa byłam zafascynowana samą akcją. Nie interesowało mnie to o czym będzie książka, oceniłam ją... po okładce i po tytule. Nie chciałam mieć żadnego zarysu książki. Chciałam być zaskakiwana co stronę. :)
UsuńNie chciałam czytać recenzji, bo i tak z wieloma zazwyczaj się nie zgadzam. Czasem też niepotrzebnie się przez nie zniechęcam. Np. tak było z "Harrym Potterem". Myślałam, że to nie dla mnie, a teraz zaczytuję się na okrągło. Podobnie było z "Ojcem Chrzestnym", "Dziesięcioma Murzynkami"... Teraz zawierzam np. biblionetce, która poleca mi książki w moim guście.
Tak, też można. A ja to chyba z ciekawości podczytuję. Wyobraź sobie, że czasami potrafię być aż tak ciekawska, że w pewnym momencie zaczynam podglądać zakończenie. Tylko podczas czytania kryminałów jakimś cudem udaje mi się powstrzymać. Cóż mogę powiedzieć? Chyba tylko "ten typ tak ma" :)
UsuńRozumiem taki typ. Ja jednak nie znoszę wiedzieć jak książka się kończy kiedy czytam ją pierwszy raz, bo dla mnie traci wtedy cały urok. :) Mam takie dwie koleżanki, które kiedy zachwycają się książkami albo filmami opowiadają go od początku do końca... Muszę zawsze pamiętać, aby je powstrzymać przed tym. Słyszałam też o pewnym przypadku, gdzie na jednej z pierwszych stron jednego kryminału dostępnegp w bibliotece ktoś zaznaczył imię bohatera długopisem i napisał obok "on będzie zabijał". :D Gdybym trafiła na taki egzemplarz pewnie bym już dalej nie czytała. :)
UsuńKsiążka jest już u mnie. Do najchudszych nie należy, teraz rozumiem, skąd zdziwienie u niektórych komentujących, że tak szybko się z nią uporałaś!
UsuńPrzyznam, że również byłam zaskoczona jej rozmiarami. Na zdjęciach dziewczyn wydawała się cieńsza. Sądziłam, że będzie miała około 150 stron, ale nie, że trzy razy tyle. :)
Usuńświetny pomysł z tym podawaniem:D
OdpowiedzUsuńO, szybko przeczytałaś książkę, teraz będzie dalej podróżować (:
OdpowiedzUsuńszybko Ci to poszło ;) świetna akcja ^^
OdpowiedzUsuńgenialne zdjęcie :D choć po przeczytaniu Twoich kilku zdań na temat książki mam ważenie, że mnie by nie złapała za serce
Wiadomo, każdy woli inny typ książek. :)
UsuńUwielbiam blogi, gdzie dowiem się po jakie książki warto sięgnąć, więc bardzo Ci za to dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMuszę jednak nadmienić, że mój blog raczej nie traktuje o literaturze. Choć jest ona w moim życiu ważna. To wyjątkowa akcja i być może jednorazowy wpis na temat książek. :)
UsuńGratuluję:) dziś pomyślałam, że się zgłoszę, a tu proszę taka niespodziewajka;) Mam nauczkę... nieodkładaj niczego na później;P
OdpowiedzUsuńNaprawdę szkoda, ale chciałam wszystko: przeczytanie i wysłanie załatwić w tydzień, bo ten będzie pełen przygotowań na zajęcia. :)
UsuńŁaaał. Coraz bardziej podoba mi się ta akcja, świetnie musi być brać w niej udział, świetnie. Książka trochę nie w moim stylu, niestety, ale w sumie, nawet taka może mnie oczarować.
OdpowiedzUsuńW moim typie także nie, ale nie żałuję, że się z nią zapoznałam. :) Czasem warto spróbować przeczytać coś innego.
UsuńWłaśnie dlatego czasem proszę kogoś, żeby kupił mi jakąś książkę. Kogoś, kto niezupełnie wie, co lubię. Ludzie czasem wybiorą książki, po jakie ja bym dla siebie nie sięgnęła, ale trafione i dopasowane się okazują. :)
UsuńZdjęcie mega pozytywne. :D Aż się uśmiechnęłam. :P A książka wydaje się warta przeczytania..
OdpowiedzUsuńDzięki. ;)
UsuńJest warta przeczytania, to prawda. :)
Nie wiem czy uda mi się gdzieś ją dostać.. Ale zapytam w bibliotece. :P
Usuńkapelusz + gitara?
OdpowiedzUsuńHmm zapachniało dzikim zachodem :D
Bo tym pachnie ta książka. ;)
UsuńCo do tych zdrad itp ... to niektórzy sprawiali wrażenie jakby tylko po to tam przyjechali. Jakby mieli pobijać jakieś rekordy w dyscyplinie sportowej. Po prostu świadomość, że nikt o niczym się nie dowie ... nie spotkamy się już nigdy w życiu.
UsuńSeksuolog, no cóż - póki byliśmy jeszcze w miarę trzeźwi rozmawialiśmy dość poważnie. Ten seksuolog to akurat była kobieta. Specjalizuje się w antropologii seksualnej i opowiadała nam o początkach instynktów jakie rodziły się u obu płci w trakcie rozwoju ludzkości. Wiesz nie umiem Ci tego mądrze wytłumaczyć ... ale ona mówiła mądrze. Mnie to bardzo zaciekawiło, ale ciężko się było skupić pod wpływem. Później już po pijaku zeszliśmy na tematy bardziej dosadne i konkretne :)
Realia niektórych związków naprawdę czasem mnie przygnębiają...
UsuńRozumiem. :D
Ale szybko się z tym uwinęłaś ; ) Kurcze, naprawdę fajny ten projekt.
OdpowiedzUsuńA książka w sumie też nie w moim typie.
Mimo to nie żałuję, że ją przeczytałam. Normalnie bym pewnie po nią nie sięgnęła. Ale wiele dodały komentarze i refleksje poprzednich sześciu czytelniczek.
UsuńTak właśnie czytałam i te wpisy to chyba najlepsza część ; D
UsuńNa pewno najlepsza, ale książka warta przeczytania kiedy ma się czas na dodatkową lekturę. :)
UsuńDziękuje serdecznie za recenzję i podanie książki dalej. Pozdrawiam cieplutko z Poznania
OdpowiedzUsuńAnna M.
I tak będziesz tam mile widziana ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio nie mam czasu na czytanie :( Książka niezbyt w moim typie chyba :)
OdpowiedzUsuń---
Ja też staram się kupować nowe kosmetyki jak mi się skończą stare, ale nie zawsze tak wychodzi i przez to się trochę nagromadziło :)
Pewnie, każdy ma inny gust. :)
Usuń________
No właśnie dla mnie to "nagromadzenie" to niespotykane zjawisko. Owszem, zdarzy się jakiś jeden kosmetyk, który pójdzie w odstawkę, ale n ie więcej. :) Chyba dlatego tak się dzieje, bo zawsze bardzo dokładnie muszę sobie przemyśleć zakup.
Chyba najchętniej przeczytałabym owe zapiski na marginesach. Ostatnio coś niespecjalnie idzie mi czytanie: co mi w ręce nie wpadnie, to mi się średnio podoba, ale próbuję i próbuję. Aktualnie czytam biografię Fidela Castro, bo doszłam do wniosku, że zapiski z czyjegoś życia, podane bez drugiego dna, nieźle mi zrobią. I faktycznie, czyta się dobrze. Do tego stopnia, że dziś, kiedy obudziłam się nie wiedzieć czemu w środku nocy, przeczytałam dwa kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka biografii i przyznam, że niewiele mi się podobało. Wolę bardziej od typowych biografii raczej wybiórczo poczytać o samych przygodach. Jednak nie może braknąć humoru w tym wszystkim. Jakieś takie poważne zapiski atuobiograficzne są dla mnie niezbyt atrakcyjne.
UsuńŚwietna akcja! Ja mimo to raczej nie sięgnęłabym po tę książkę, wolę chyba inny typ. Ciekawe, czy zachowanie bohaterki mnie też by irytowało... Po tym, jak ją opisujesz, myślę, że tak.
OdpowiedzUsuńMożliwe, ale ja nie uważam, że to była wada. Bohaterka nie lubiła samej siebie. Jeśli przedstawiła to tak, że i ja jej nie polubiłam, a potem zmieniłam o niej zdanie, to uważam, że to dla niej sukces. :)
UsuńZdjęcie wygrywa :D
OdpowiedzUsuń;)
Usuńświetna recenzja! :) Dokładnie takich wrażeń po przeczytaniu książki oczekuję od blogerek, które prowadzą typowo 'książkowe' blogi. Zaciekawiłaś mnie i myślę, że sama sięgnę pewnego dnia po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńA ja zazwyczaj książkowe blogi omijam, bo z recenzjami się często nie zgadzam. Kiedyś je lubiłam, ale kiedy raz, drugi i trzeci zaczęłam uważać po recenzji coś zupełnie odmiennego, odpuściłam odiwedzanie większości. Ale na razie mam jeszcze kilka takich ulubionych.
UsuńPozdrawiam serdecznie, cieszę się, że książka znalazła u Ciebie swoje miejsce i czas. Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa o mojej akcji :) Zapraszam do śledzenia losów książki u kolejnych czytelniczek...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Anna M.
Również serdecznie pozdrawiam. Będę śledzić. :)
Usuńo matko - bardzo szybko ją przeczytałaś a niedawno ją przecież dostałaś ;) (jakie rymy :D)
OdpowiedzUsuńja właśnie muszę mieć po mojemu i czasem jak widzę kalendarze, gdzie nie ma miejsca nawet na zapisanie całego dnia co gdzie i jak to się frustruje ;) wolałam wydać tam więcej i zagospodarować po mojemu ^^
Jasne, rozumiem. Mnie tam by się po prostu pewnie nie chciało, zatem podziwiam za sam zapał. :) Jednak ja też nie potrzebuję planować sobie aż całego dnia. :) Wystarczy mi kiedy mam możliwość zapisania kilku rzeczy, a nie co do godziny gdzie będę i co zamierzam robić. :)
UsuńJaka super stylizacja, a książek nigdy za wiele.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńTo prawda. :)
:) rzeczywiście szybko Ci poszło z tą książką :) kiedy się wie, że ktoś czeka na książkę, czyta się szybciej :) ja tak mam...
OdpowiedzUsuńP.S. "Na szybciora" smaruję się tylko kiedy mi zimno ;p
Ja raczej przeczytałam dość szybko, bo w tym tygodniu mam mnóśtwo treści do przeczytania na wykłady i ćwiczenia. :) Nie chciałam tego mieszać, dlatego wolałam podzielić ten czas. :)
UsuńP.S. To też znam! ;)
Oj... przykro mi, że straciłaś pracę... mam nadzieję, że na horyzoncie masz już coś nowego? Światełko w tunelu, które nie jest jadącym pociągiem? :) z kilkoma bliskimi osobami zrezygnowaliśmy z wzajemnych prezentów, bo mają gorszy rok finansowo... żeby właśnie nikt się źle nie poczuł... kwestia dogadania :)
UsuńPowiem tak: może "straciłam" to za dużo powiedziane, Po prostu jestem zależna od klientów i zapotrzebowania na artykuły, a tych nie ma już od prawie dwóch miesięcy... Jakiś kryzys. Co naturalnie właśnie łączy się z brakiem pracy, bo przez dwa lata coś takiego nie miało miejsca. Nie mam na razie żadnej alternatywy, choć we wrześniu szczerze - złożyłam i wysłałam ze sto CV. W tym miesiącu nieco mniej. Miałam niewiele odpowiedzi. Jeśli już ktoś jest mną zainteresowany, to mam niepasujący plan na studiach (bo np. mają już studentów z wykładami właśnie w te dni).
UsuńPewnie, że można się dogadać. Można również prezent dla kogoś wykonać własnoręcznie. Ale ja i tak mam takie osoby, którym mimo wszystko bardzo chcę coś dać choćbym miała te parę groszy wyrwać spod ziemi. :) Bliscy wiedzą, że mam teraz kiepską sytuację, ale mimo to bardzo chciałabym im coś podarować. Na pewno coś się uda wymyślić. :)
ale żeś ją szybko wchłonęła! super, słyszałam wiele dobrego o tej książce :) ta akcja jest niesamowita!
OdpowiedzUsuńzrobiłaś sobie piękne i bardzo oryginalne zdjęcie z książką :)
Wchłonęłam szybko, bo nie chciałam mieszać tej lektury z materiałami, które muszę opanować na zajęcia. Postawiłam na "najpierw przyjemności, a potem obowiązki". Ale chociaż teraz nic mnie nie rozprasza w nauce. :)
UsuńDziękuję. ;)
Super zdjęcie ;dd
OdpowiedzUsuńThanks for the sweet comment dear!
OdpowiedzUsuńXOXO
Ylenia
Nigdy nie umiałam szybko czytać książek, nawet jeśli bardzo mnie interesowały, także podziwiam Twoje tempo:) Te notatki na marginesach to musi być świetna sprawa. Przeczytałabym książkę choćby dla nich:)
OdpowiedzUsuńJa także kiedyś nie należałam do osób, które czytały szybko. Teraz poprawiło mi sie znacznie tempo czytania. Nie jest mistrzowskie, ale widzę ogromną różnicę, kiedy jestem w stanie około 300 stron przeczytać w ciągu jednego dnia. Jeszcze ze cztery lata temu byłabym zmęczona po 50 stronach. Poza tym wiele zależy od lektury. Jak mi się podoba to czytam ekpresowo i nawet tego nie czuję. A jak język toporny to po dwudziestu stronach odpadam. :)
UsuńNo i znów nie ma moich komentarzy. :/
OdpowiedzUsuńTak właśnie tracę wątek. :D Ale książkę przeczytam. :P
Są :) Opublikowałam je wczoraj około godziny 20:30, zatem musiały być. Chyba, że masz na myśli jakieś inne, ale o nich nie mam pojęcia. :)
UsuńPolecam tę odżywkę bez dwóch zdań! :) A jeśli szukałabyś czegoś tańszego ( bo jednak cena tego produktu jest dość rażąca) to polecam odżywkę w sprayu Gliss Kur z jedwabiem. Jest świetna, ułatwia rozczesywanie i włosy lepiej się po niej układają. Cena to ok. 14 - 15 zł.
Usuń____________
Pewnie coś przeoczyłam z tym komentarzem. :D
Nie przeczytałabym najpierw wszystkich komentarzy, bo panicznie boję się spoilera. ;)
OdpowiedzUsuńRównież mam takie wrażenie z tymi opisami na okładce...
I super, uwielbiam Twój wyluzowany, optymistyczny styl bycia :D zarażasz pogodą ducha :))))
OdpowiedzUsuńpo 1. nie czytałan, ale wydaje się wciągająca lekturka ;)
OdpowiedzUsuńpo 2. ciekawa akcja z wysyłaniem książki. ale znając moje szczęście pewnie nie będę mieć tej możliwości i wyporzyczę w bibliotece :/
pozdrawiam
Angie
ej, w sumie to super sposób :D ja zawsze mieszam bloga ze szkołą, ze sprzątaniem, z pracą.. -_-
OdpowiedzUsuńa jakie fajne kosmetyki teraz mam ^^
OdpowiedzUsuń// :* :* :* :* :)
ja jestem strasznie zorganizowana i każdy dzień mam wyplanowany co do minuty - bo inaczej bym zgineła i nie ograneła się wogóle ;D
Bardzo ciekawa ocena. Hmm z tego co piszesz ta 26-latka rzeczywiście nie jest jeszcze dojrzała. Ale z drugiej strony każdy z nas jest inny i dojrzewa w swoim tempie ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że książka jest rzeczywiście ciekawa ;) Ale widzę też, że dość gruba xD
Ładne zdjęcie ;)
Pozdrawiam!
+Dziękuję za życzonka ! :*
OdpowiedzUsuńJeśli umiesz grać na gitarze, te strasznie ci zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie przepadam za książkami, w których jest natura... nudzą mnie takie :)