Jak
spędzacie majówkę? Ja otworzyłam ją z O. i Na. już w środę. Na. zapoznała mnie
z osobą, która prowadzi różnego rodzaju imprezy i mam nadzieję tę znajomość wykorzystać
w sierpniu za rok. ;) W następne dni majówki zdążyłam nieźle wymarznąć. Mimo
wszystko zaliczyłam grilla, na którym więcej się nawąchałam niż najadłam, bo od
ponad tygodnia jestem na diecie.
Tym
razem dietę przygotowała mi osoba, która faktycznie się na tym zna, zatem liczę
na widoczne efekty. Ale przyznaję – jest to chyba moja ostatnia próba – jeśli nie
będzie efektu, rezygnuję, bo mam za sobą już wiele nieudanych, które zakończyły
się fiaskiem i to nie z racji słomianego zapału czy niestosowania się do zasad.
Okazuje
się, że jeszcze trochę popracuję w szkole. Pani, którą zastępuję musi jeszcze
przedłużyć zwolnienie, prawdopodobnie aż do końca roku szkolnego. Jeśli chodzi
o fitness, trochę obcięto mi godziny. Teraz będę prowadzić zajęcia tylko po
parę godzin dwa-trzy razy w tygodniu. Z racji diety będzie to raczej bardziej
korzystne dla mojego organizmu niż prowadzenie godzinki zajęć codziennie (a łączy się to z dwoma godzinami transportu). Z
drugiej strony mniejsza liczba godzin oznacza mniej tego, po co każdy
przychodzi do pracy. Ale póki co – jest dobrze. Nie mogę narzekać.
Inochi, Na., O. |
Moja Majówka to sprzątanie, sprzątanie, sprzątanie.. I sprzątanie. Meh, chyba muszę też jakąś dietę ogarnąć. Albo chociaż poćwiczyć...
OdpowiedzUsuńDla mnie ćwiczenia po dwie - trzy godziny to za mało. Nie ma efektu. :)
UsuńTo bardzo fajnie ; ) Majóweczka leci górą! ; * Super zdjęcie ; ) Zapraszam dzisiaj na live z blogerkami który odbędzie się o godzinie 19:00 . Link : https://www.youtube.com/watch?v=ujYdA74Bcbg : ) Serdecznie Zapraszam : )
OdpowiedzUsuńhttp://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/
Ja majówkę rozpocząłem jak najszybciej się tylko dało czyli w czwartek póki pogoda miała być dobra. Ruszyłem w Bieszczady, gdzie pogoda była nie dobra, lecz znakomita. W poszukiwaniu żubrów, zapomnianego strumyczka oraz ruin dziwnych cerkwi i kościołów zaliczyłem piękny dzień i przywiozłem ze sobą pamiątkę w postaci bardzo dobrze zachowanej czaszki lisa :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie grillowania w towarzystwie obżartuchów nic nie jedząc ... ale podziwiam za silną wolę!
Zjadłam kawałeczek, bo moja dieta przewiduje mięso drobiowe, ale niewiele tego było i chciałoby się więcej. :)
UsuńWow, ale miałeś dzień!
Właśnie ostatnio o tym pisałam - diety - raz wzięłam udział w tej zabawie i nie chcę więcej słyszeć o dietach, dopóki zdrowie mi dopisuje. Ale gdybym miała nadwagę, myślę, że udałabym się właśnie do dietetyka. Koleżanka z pracy właśnie jest na takiej profesjonalnej diecie i w ciągu dwóch miesięcy pozbyła się niechcianych kilogramów, a nie chodziła przy tym głodna. Skarżyła się co prawda, że reżim jedzenia posiłków trochę jej dokucza, ale widoczny spadek wagi wszystko wynagradza.
OdpowiedzUsuńU mnie nie do końca chodzi o sam spadek masy ciała, bo nie waga jest dla mnie najważniejsza. :) Dieta ma nakręcić metabolizm, bo choć jestem szczupła, mam dobrą wagę to odkłada mi się zbyt dużo tłuszczu przez słaby metabolizm (do tego stopnia, że ćwicząc po 2-3 godziny dziennie i tak nic się z moją sylwetką nie dzieje - a przecież wkładając tyle pracy w trening chciałoby się widzieć jakiekolwiek efekty po połowie roku).
UsuńZ twego opisu wynika, że u mnie też chodzi o to samo, taka "mięciutka" jestem, wszędzie czuć tłuszczyk ;-) Niestety, może to być moja uroda, zawsze jest takie prawdopodobieństwo...
UsuńJa akurat nie przyjmuję takiej argumentacji w stosunku do siebie. :) Tak samo jak nie wierzę w wymówkę "otyłość mam w genach, nic na to nie poradzę". Jakoś w obozach koncentracyjnych nikomu nie zachowała się uroda w postaci tłuszczu. Wszyscy chudli równo. Muszę się po prostu za siebie wziąć: więcej pracy i więcej wyrzeczeń. :) Ale oczywiście ja mówię tu o sobie, a nie oceniam innych. Ważne, żeby każdy z nas czuł się dobrze w swojej skórze.
UsuńW obozach wiadomo, chciałam tylko powiedzieć, że różne są opinię odnośnie idealnie szczupłej sylwetki dla wszystkich i nie do końca wiem, co mam o tym myśleć. Natomiast ja również ciągle pracuję nad zmianą z nadzieją, że się uda.
UsuńNie rozumiem po co przechodzisz na dietę, bo jeśli chodzi o figurę to masz świetną ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale chodzi o to, żebym to ja była zadowolona, a nie inni. :) Chcę w końcu zacząć widzieć efekty treningów, bo przez pół roku ćwiczę codziennie po dwie-trzy godziny, a efektów brak.
UsuńJedyna dieta, która u mnie się sprawdza to JP, czyli jedz połowę! Nigdy nie umiałam trzymać się diet odchudzających, za bardzo kocham jeść! Trzymam za Ciebie kciuki. :)
OdpowiedzUsuńDieta nie jest typowo odchudzająca, a pobudzająca metabolizm. Tak czy owak mój problem jest taki, że jadam nieregularnie: czasami w ciągu dnia nie jadałam nic - tylko obiad albo dopiero kolację, a następnego dnia np. jadłam pięć posiłków. Zatem mój organizm odkłada wszystko w tłuszcz, bo boi się kolejnego przestoju. Dieta jak na razie ma ustabilizować organizm.
UsuńNie, to sprzątanie, o którym pisałam tutaj, to po po tym jak mi wymieniono meble i do tej pory wszystko jest wszędzie (miszcz prokrastynacji) :)
OdpowiedzUsuńA tam, będzie wena, to się posprząta. (Gorzej, jeśli motywacja przychodzi z pierwszym wybitym zębem po tym jak się człowiek o kartony, śmieci, lumpy potknie). ;)
UsuńUf, doczytałam, że nie chcesz chudnąć, tylko poprawić metabolizm. To dobrze, bo już miałam zapytać dlaczego chcesz się zadręczać, skoro masz ładną, zgrabną figurę. :)
OdpowiedzUsuńZgrabną na pierwszy rzut oka nie oznacza zadbaną. Jest mnóstwo szczupłych, ale zaniedbanych osób. :)
UsuńOoo, to niestety całkowicie ja. Brak tłuszczu przy jednoczesnym braku kondycji czy jakichkolwiek mięśni :p
UsuńNo ja mam za to nieco inne "przypadłości", których nie widać, bo ubieram się tak, aby je zasłonić. :) Toteż na zdjęciach się tego nie zobaczy. ;)
UsuńNiestety moje ciało też nie przyjmuje żadnych diet. Ćwiczeń także. Ja swoje ono swoje i tak od zawsze.
OdpowiedzUsuńCzyli znasz ten ból. Mnóstwo włożonej pracy, także sporo wyrzeczeń - zero efektów.
UsuńJa właśnie kupuję i wygrywam. Ostatnio mnie wzięło na kupowanie, a już Lorein to musiałam, ale to chyba nikogo nie dziwi :33
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, żeby dieta przyniosła efekty :)
OdpowiedzUsuń"Otwieranie" majówki od razu kojarzy mi się z alkoholem ;D Szkoda, że ten czas tak szybko minął. Trzymam kciuki za dietę :)
OdpowiedzUsuńA mnie się nigdy nie kojarzy z alkoholem. :D Bardziej z grillem i leniuchowaniem.
UsuńMajówkę chyba odwołałam i odłożyłam na przyszły rok ;)
OdpowiedzUsuńPrzydałaby mi się taka profesjonalna dieta, na tych internetowych daleko bym nie zajechała ;)
A tak na marginesie, co Ty chcesz gubić? O.o
Tłuszcz, którego proporcjonalnie mam za dużo. :D
UsuńĆwiczenia... U mnie to wygląda tak, że ćwiczę miesiąc, dwa, a potem kryzys i 2-3 miesiące bez ćwiczeń, a potem znowu ćwiczę...:)
OdpowiedzUsuńLepsze to niż siedzenie na tyłku przez cały rok. :)
Usuńja w zasadzie przegapiłam majówkę.. powodzenia w pracy w skzole :3
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa ;)
OdpowiedzUsuńNiby można się ucieszyć, że popracuje się mniej, ale płaca przesłania te zalety. Co do diety - to ludzie już tak mają, że znane kombinacje żywności nie dają u nich efektu, a może nawet są odporni na ich działanie.
OdpowiedzUsuń