sobota, 3 maja 2014

Praca, dieta i majówka :)

Jak spędzacie majówkę? Ja otworzyłam ją z O. i Na. już w środę. Na. zapoznała mnie z osobą, która prowadzi różnego rodzaju imprezy i mam nadzieję tę znajomość wykorzystać w sierpniu za rok. ;) W następne dni majówki zdążyłam nieźle wymarznąć. Mimo wszystko zaliczyłam grilla, na którym więcej się nawąchałam niż najadłam, bo od ponad tygodnia jestem na diecie.

Tym razem dietę przygotowała mi osoba, która faktycznie się na tym zna, zatem liczę na widoczne efekty. Ale przyznaję – jest to chyba moja ostatnia próba – jeśli nie będzie efektu, rezygnuję, bo mam za sobą już wiele nieudanych, które zakończyły się fiaskiem i to nie z racji słomianego zapału czy niestosowania się do zasad.

Okazuje się, że jeszcze trochę popracuję w szkole. Pani, którą zastępuję musi jeszcze przedłużyć zwolnienie, prawdopodobnie aż do końca roku szkolnego. Jeśli chodzi o fitness, trochę obcięto mi godziny. Teraz będę prowadzić zajęcia tylko po parę godzin dwa-trzy razy w tygodniu. Z racji diety będzie to raczej bardziej korzystne dla mojego organizmu niż prowadzenie godzinki zajęć codziennie (a łączy się to z dwoma godzinami transportu). Z drugiej strony mniejsza liczba godzin oznacza mniej tego, po co każdy przychodzi do pracy. Ale póki co – jest dobrze. Nie mogę narzekać.

Inochi, Na., O.

33 komentarze:

  1. Moja Majówka to sprzątanie, sprzątanie, sprzątanie.. I sprzątanie. Meh, chyba muszę też jakąś dietę ogarnąć. Albo chociaż poćwiczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ćwiczenia po dwie - trzy godziny to za mało. Nie ma efektu. :)

      Usuń
  2. To bardzo fajnie ; ) Majóweczka leci górą! ; * Super zdjęcie ; ) Zapraszam dzisiaj na live z blogerkami który odbędzie się o godzinie 19:00 . Link : https://www.youtube.com/watch?v=ujYdA74Bcbg : ) Serdecznie Zapraszam : )

    http://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja majówkę rozpocząłem jak najszybciej się tylko dało czyli w czwartek póki pogoda miała być dobra. Ruszyłem w Bieszczady, gdzie pogoda była nie dobra, lecz znakomita. W poszukiwaniu żubrów, zapomnianego strumyczka oraz ruin dziwnych cerkwi i kościołów zaliczyłem piękny dzień i przywiozłem ze sobą pamiątkę w postaci bardzo dobrze zachowanej czaszki lisa :)

    Nie wyobrażam sobie grillowania w towarzystwie obżartuchów nic nie jedząc ... ale podziwiam za silną wolę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjadłam kawałeczek, bo moja dieta przewiduje mięso drobiowe, ale niewiele tego było i chciałoby się więcej. :)

      Wow, ale miałeś dzień!

      Usuń
  4. Właśnie ostatnio o tym pisałam - diety - raz wzięłam udział w tej zabawie i nie chcę więcej słyszeć o dietach, dopóki zdrowie mi dopisuje. Ale gdybym miała nadwagę, myślę, że udałabym się właśnie do dietetyka. Koleżanka z pracy właśnie jest na takiej profesjonalnej diecie i w ciągu dwóch miesięcy pozbyła się niechcianych kilogramów, a nie chodziła przy tym głodna. Skarżyła się co prawda, że reżim jedzenia posiłków trochę jej dokucza, ale widoczny spadek wagi wszystko wynagradza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie do końca chodzi o sam spadek masy ciała, bo nie waga jest dla mnie najważniejsza. :) Dieta ma nakręcić metabolizm, bo choć jestem szczupła, mam dobrą wagę to odkłada mi się zbyt dużo tłuszczu przez słaby metabolizm (do tego stopnia, że ćwicząc po 2-3 godziny dziennie i tak nic się z moją sylwetką nie dzieje - a przecież wkładając tyle pracy w trening chciałoby się widzieć jakiekolwiek efekty po połowie roku).

      Usuń
    2. Z twego opisu wynika, że u mnie też chodzi o to samo, taka "mięciutka" jestem, wszędzie czuć tłuszczyk ;-) Niestety, może to być moja uroda, zawsze jest takie prawdopodobieństwo...

      Usuń
    3. Ja akurat nie przyjmuję takiej argumentacji w stosunku do siebie. :) Tak samo jak nie wierzę w wymówkę "otyłość mam w genach, nic na to nie poradzę". Jakoś w obozach koncentracyjnych nikomu nie zachowała się uroda w postaci tłuszczu. Wszyscy chudli równo. Muszę się po prostu za siebie wziąć: więcej pracy i więcej wyrzeczeń. :) Ale oczywiście ja mówię tu o sobie, a nie oceniam innych. Ważne, żeby każdy z nas czuł się dobrze w swojej skórze.

      Usuń
    4. W obozach wiadomo, chciałam tylko powiedzieć, że różne są opinię odnośnie idealnie szczupłej sylwetki dla wszystkich i nie do końca wiem, co mam o tym myśleć. Natomiast ja również ciągle pracuję nad zmianą z nadzieją, że się uda.

      Usuń
  5. Nie rozumiem po co przechodzisz na dietę, bo jeśli chodzi o figurę to masz świetną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale chodzi o to, żebym to ja była zadowolona, a nie inni. :) Chcę w końcu zacząć widzieć efekty treningów, bo przez pół roku ćwiczę codziennie po dwie-trzy godziny, a efektów brak.

      Usuń
  6. Jedyna dieta, która u mnie się sprawdza to JP, czyli jedz połowę! Nigdy nie umiałam trzymać się diet odchudzających, za bardzo kocham jeść! Trzymam za Ciebie kciuki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dieta nie jest typowo odchudzająca, a pobudzająca metabolizm. Tak czy owak mój problem jest taki, że jadam nieregularnie: czasami w ciągu dnia nie jadałam nic - tylko obiad albo dopiero kolację, a następnego dnia np. jadłam pięć posiłków. Zatem mój organizm odkłada wszystko w tłuszcz, bo boi się kolejnego przestoju. Dieta jak na razie ma ustabilizować organizm.

      Usuń
  7. Nie, to sprzątanie, o którym pisałam tutaj, to po po tym jak mi wymieniono meble i do tej pory wszystko jest wszędzie (miszcz prokrastynacji) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, będzie wena, to się posprząta. (Gorzej, jeśli motywacja przychodzi z pierwszym wybitym zębem po tym jak się człowiek o kartony, śmieci, lumpy potknie). ;)

      Usuń
  8. Uf, doczytałam, że nie chcesz chudnąć, tylko poprawić metabolizm. To dobrze, bo już miałam zapytać dlaczego chcesz się zadręczać, skoro masz ładną, zgrabną figurę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgrabną na pierwszy rzut oka nie oznacza zadbaną. Jest mnóstwo szczupłych, ale zaniedbanych osób. :)

      Usuń
    2. Ooo, to niestety całkowicie ja. Brak tłuszczu przy jednoczesnym braku kondycji czy jakichkolwiek mięśni :p

      Usuń
    3. No ja mam za to nieco inne "przypadłości", których nie widać, bo ubieram się tak, aby je zasłonić. :) Toteż na zdjęciach się tego nie zobaczy. ;)

      Usuń
  9. Niestety moje ciało też nie przyjmuje żadnych diet. Ćwiczeń także. Ja swoje ono swoje i tak od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli znasz ten ból. Mnóstwo włożonej pracy, także sporo wyrzeczeń - zero efektów.

      Usuń
  10. Ja właśnie kupuję i wygrywam. Ostatnio mnie wzięło na kupowanie, a już Lorein to musiałam, ale to chyba nikogo nie dziwi :33

    OdpowiedzUsuń
  11. trzymam kciuki, żeby dieta przyniosła efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Otwieranie" majówki od razu kojarzy mi się z alkoholem ;D Szkoda, że ten czas tak szybko minął. Trzymam kciuki za dietę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się nigdy nie kojarzy z alkoholem. :D Bardziej z grillem i leniuchowaniem.

      Usuń
  13. Majówkę chyba odwołałam i odłożyłam na przyszły rok ;)
    Przydałaby mi się taka profesjonalna dieta, na tych internetowych daleko bym nie zajechała ;)
    A tak na marginesie, co Ty chcesz gubić? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tłuszcz, którego proporcjonalnie mam za dużo. :D

      Usuń
  14. Ćwiczenia... U mnie to wygląda tak, że ćwiczę miesiąc, dwa, a potem kryzys i 2-3 miesiące bez ćwiczeń, a potem znowu ćwiczę...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsze to niż siedzenie na tyłku przez cały rok. :)

      Usuń
  15. ja w zasadzie przegapiłam majówkę.. powodzenia w pracy w skzole :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję za miłe słowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niby można się ucieszyć, że popracuje się mniej, ale płaca przesłania te zalety. Co do diety - to ludzie już tak mają, że znane kombinacje żywności nie dają u nich efektu, a może nawet są odporni na ich działanie.

    OdpowiedzUsuń