Jeden
z moich wakacyjnych planów nareszcie został wykonany. Wraz z Y. wybraliśmy
się do Warszawy. Chłopak co prawda na początku postawił w alternatywę stolicę i
kilka dni nad morzem, ale doszliśmy do wniosku, że mieszkając na Pomorzu
Zachodnim i posiadając do najbliższej miejscowości nadmorskiej około 50 km
lepiej jednak pojechać gdzieś dalej, bo nad morze można w zasadzie wyskoczyć w
każdy wolny dzień. Wyjazd uparcie przeszkadzał mi w nauce do obrony licencjatu,
ponieważ co chwilę sprawdzałam miejsca, które warto byłoby zobaczyć, dokąd pójść
i jak się tam dostać. Ostatecznie plan zawierał w sobie pierwszego dnia Pałac
Kultury i Nauki, Centrum Nauki Kopernik (w tym dwa minilaby), obejrzenie w
Planetarium Kopernika pokazu pt. „Konstelacja: Miłość”, następnie szybkie przemieszczenie
się w celu obejrzenia pokazu w Multimedialnym Parku Fontann i powrót do hotelu.
Drugiego dnia mieliśmy zacząć od Muzeum Powstania Warszawskiego, potem trafić
do ZOO i zakończyć na Łazienkach Królewskich. Między tym musiałam wystosować
odpowiednie przerwy na posiłek, bo o ile ja zadowolić się mogłam czymkolwiek, o
tyle mój towarzysz w zasadzie jedzenie stawia na pierwszym miejscu i głodny –
absolutnie kapituluje. Plan został wypełniony, poza tym, że w Koperniku poszliśmy
jedynie do laboratorium biologicznego. Na chemiczne już zabrakło miejsc. W
zasadzie jeśli nie jesteś zainteresowany dokładną relacją z wyjazdu, możesz
zakończyć czytanie posta w tym miejscu, bo pewnie będzie dość obszerny. :)
Do Warszawy
jechaliśmy pociągiem około osiem godzin. Na miejscu byliśmy o 6:55: krótkie rozeznanie
w terenie, przywitanie nas przez bezdomnego w sposób mało kulturalny i
interesujący, zatem pominę zagłębianie się w szczegóły i po zwiedzeniu Pałacu
Kultury i Nauki ruszyliśmy na podbój Kopernika, który dla mnie był
najważniejszą częścią programu. Kolejki, jak wcześniej uprzedziła mnie Patrycja faktycznie były imponujące. Zakupiliśmy bilety, w tym wejściówki tylko na jeden
minilab. Naszym celem było biologiczne, w którym tego dnia mieliśmy wykonywać
wymaz z krwi zwierzęcej, zabarwiać go w odpowiedni sposób i oglądać pod mikroskopem. W chemicznym laboratorium miały się odbyć zajęcia,
które w programie posiadały przedstawienie kilku czynności wykonywanych po
włamaniu, np. zdejmowanie odcisków palców. Na te drugie jak wcześniej wspomniałam
zabrakło już miejsc. Jeśli zatem kiedyś po ówczesnym przejrzeniu harmonogramu będziecie mieli ochotę wejść do labu na
„lekcję”, warto zarezerwować bilety wcześniej.
W
labie biologicznym każdy z nas wybrał sobie rękawiczki i rozmiarowo dobrany fartuch. Jeśli chodzi o zadanie: nam wszystko wyszło bardzo fajnie. Adam (mój
brat bliźniak - przyszły biotechnolog) jeszcze przed wyjazdem powiedział mi, że jeśli
wymaz nam nie wyjdzie to żeby się nie przejmować, bo to nie zawsze jest takie
proste. Kiedy zdałam mu później relację i porównywałam z nim to co powinno nam wyjść,
doszliśmy do wniosku, że wymaz albo nie wyszedł na poziomie akademickim z
powodu złego zabarwienia, albo po prostu był to obszar o właśnie takich mało
interesujących właściwościach (Adam to przeczyta i pewnie złapie się za głowę
kiedy zobaczy w jaki okrojony i lakoniczny sposób przedstawiłam jego uwagi). Ale dla mnie - totalnego laika - pod
mikroskopem jak najbardziej wyszedł ładny obraz, mniej więcej taki:
Muszę
jednak przyznać, że chociaż był to wykład dla uczestników od 9. roku życia, nie sądzę, żeby dla
dzieci było to do końca zrozumiałe. Owszem, na pewno miały frajdę z patrzenia
przez mikroskop, ciapania się giemsą itp. Ale wątpię, że zrozumiały co tak naprawdę
zobaczyły. Pojęcia erytrocyt, leukocyt, monocyt i rozmawianie o funkcjach krwi?
Nie twierdzę, że wszystkie nie zrozumiały, ale raczej uważam, że takie
doświadczenia bardziej przydają się dzieciom, które są starsze i które
wyniosłyby z tego więcej. Jednak może czym skorupka za młodu nasiąknie...
Samo
Centrum – czyli możliwość dotykania i przesuwania eksponatów jest interesująca,
ale przyznam, że tutaj więcej zabawy mają dzieci. :) Choć mają miejsce także eksponaty tylko dla dorosłych. Mimo to – fajne doświadczenie.
Szeptacze przed Centrum Nauki Kopernik wydają z siebie ciekawe dźwięki. Jest klimat... |
Kabina miała służyć do rysunku. My robiliśmy zdjęcia... ;) |
Kiedy
zwiedziliśmy już wszystko, a wyrobiliśmy się przed czasem postanowiliśmy przed
pokazem na Niebie Kopernika udać się do hotelu i trochę odpocząć. Wpadłam na
pomysł, aby jednak po podróży pociągiem przespać się godzinkę, potem coś zjeść i
wrócić do Planetarium. Pech chciał, że Y. wyłączył budzik przez sen i
obudziliśmy się… o 18:00, kiedy pokaz miał miejsce o 19:00. Dla wtajemniczonych:
hotel mieliśmy na Woli. Wpadliśmy do autobusu, przejechaliśmy na gapę możliwie jak najdalej, a potem
puściliśmy się biegiem do samego Centrum Nauki. Uff… Na 3 minuty przed pokazem kupiliśmy bilety. Zdążyliśmy.
Pokaz pt. „Konstelacja: Miłość” – moim zdaniem piękny. Sądziłam jednak, że
potrwa może chociaż godzinę, a okazało się, że uraczono nas tylko około 35 minutami. Mimo to – warto pójść.
Wydawało
nam się, że droga z Planetarium do Parku Fontann będzie prosta i krótka. Dla nas
okazało się to jednak trochę bardziej skomplikowane. Może to rzecz tego, że
zupełnie nie znaliśmy miasta. Tak czy owak trafiliśmy znów na czas i udało się
obejrzeć piękny pokaz fontann z dźwiękiem, obrazem i światłem. W trakcie było nam dane
zobaczyć też w jaki sposób kibice są transportowani pod niedaleko znajdujący się Stadion Narodowy.
Kiedy przejeżdżało kilka bądź kilkanaście autobusów w eskorcie policji, napisałam SMS-a
do Adama z pytaniem co się dzieje na stadionie, że wiozą tych ludzi dosłownie jak
bandytów. Adam odpisał:
Jak
bydło robaczku. ;) Inauguracja ligi.
Taki "Pan Tata" nie może już sobie np. normalnie przyjechać z synkiem na mecz, podjechać samochodem pod stadion i wejść na jego obszar. Trzeba wsiąść do autobusu i zostać eskortowanym… Fakt, wiem, że kibice mają taką, a nie inną opinię, ale bez przesady.
Przyszedł
czas na powrót do hotelu. W tym celu przeszliśmy spacerkiem przez całe Stare
Miasto, po drodze minęliśmy Plac Zamkowy z Kolumną Zygmunta. Swoją drogą – zwłaszcza
nocą Stare Miasto wygląda cudownie. Wsiedliśmy do autobusu, na szybko
zamówiliśmy orientalny specjał (czyt. kebab) i udaliśmy się niesamowicie
zmęczeni na spoczynek.
Następnego
dnia zaczęliśmy od Muzeum Powstania Warszawskiego. Największe wrażenie zrobiła
na mnie sala, w której odczytywano listy powstańców do bliskich. Naprawdę warto
odwiedzić to muzeum, nawet jeśli historia nas nie interesuje. Absolutnie przenosi ono człowieka w czasie. Poza tym są pewne miejsca, które warto odwiedzić "z szacunku" i "ku pamięci".
Nie, nie, niczego nie dotykałam. To tylko tak wygląda. Na stole leży kartka, na której tekst został wydrukowany taką samą metodą jaką drukowano w czasach powstania. |
Z
muzeum wybraliśmy się do ZOO - autobusem, który upatrzyliśmy sobie dzień
wcześniej. Korki były niesamowite. Kiedy dojechaliśmy na miejsce,
dowiedzieliśmy się dlaczego. Do ZOO miała miejsce kolejka mierząca (na pewno!)
około pół kilometra. Nie! Nie mogliśmy pozwolić sobie na czekanie. Może to nie
wypada i naprawdę nie było to fajne z naszej strony, ale wepchnęliśmy się w kolejkę.
Nie było innej opcji. Postaliśmy pięć minut myśląc co zrobić, aż nagle gdy na
chwilę się obróciłam, przy kasie zrobiło się pusto, bo grupka debatowała nad
tym ile i jakie bilety trzeba kupić, a nikt do kasy na ten czas nie podchodził. Usłyszałam tylko głos Y.: „Dwa ulgowe proszę!”. Dwie sekundy - i bileciki były nasze. Nawet nie zablokowaliśmy kolejki. Gdy odeszliśmy, pomimo tłumu wciąż nikt nie podchodził, dziwne.
Udało się. ZOO to absolutnie mój żywioł! Podobało mi się wszystko: od rafy
koralowej przez pandę małą aż po krokodyla różańcowego. Nie mogłabym wybrać najfajniejszego stworzonka…
Przyszedł
czas na Łazienki Królewskie. Trafiliśmy na piękny kameralny koncert. Kiedy ten
się skończył i ruszyliśmy dalej alejkami przemierzała policyjna orkiestra.
Piękne miejsce, które całkowicie mnie oczarowało. Zostalibyśmy dłużej, ale strasznie
bolały nas nogi. Wypełniliśmy cały plan i poszliśmy szukać możliwości dojazdu
do centrum i udania się na kolację.
Kto mnie tu znajdzie? |
________________________________
Staraj się realizować plany :)
Jeśli chcesz, polub mnie
na FACEBOOK'u
"Kto mnie tu znajdzie?" Pffff od razu wypatrzyłam taką piękność!! :)
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę,że się Wam udało wybrać i zobaczyć godne zwiedzenia miejsca w Warszawie. Pełno w Tobie pozytywnej energii i powera!
Ojej, dziękuję!
UsuńRównież bardzo się cieszę. :)
no widzę że wyjazd się udał :)
OdpowiedzUsuńchciałabym udac się do muzeum Powstania Warszawskiego, skoro mówisz że jest tam tak ciekawie ;)
jednak w stolicy jest trochę do zwiedzenie :)
Oj jest, jest. Ciężko wybrać coś co jest najbardziej interesujące.
UsuńO, jak fajnie :) W przyszłym tygodniu prawdopodobnie jadę do Warszawy. Mój brat tam mieszka, a do stolicy mam dwie godziny, nie 8 (współczuję... ale przynajmniej nad morze macie blisko :) ) W Muzeum i ZOO byłam, w Centrum też, ale jak weszłam na stronkę dzisiaj i zobaczyłam minilaby - nie ma bata, muszę iść jeszcze raz! Zrobiłam sobie listę muzeów i galerii, które chcę zobaczyć, ale nie wiem, czy chociaż połowę uda mi się zwiedzić :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę jednak mieszkać nad morzem. :)
UsuńJa właśnie nie robiłam przesadnej listy, aby nie żałować. Dokładnie zaplanowałam to, co było osiągalne. :) Nie było sensu planować odwiedzić dwudziestu miejsc i wiedzieć, że trzeba wybrać około 1/3. Tobie tak wolno, bo masz możliwość powrotu, Ja zaś już ewentualnie następnym razem wybiorę się do innej miejscowości. :) Dlatego wybrałam to, co moim zdaniem było najciekawsze. Chociaż jakbym się zagłębiła w temat, pewnie chciałabym zobaczyć jeszcze więcej. Ale nie ma co gdybać. Na więcej pozwolić sobie nie mogłam.
Tak tak, polecam minilaby. :)
Ja wolałabym w górach, ale się nie trafiło :D Współczuję po prostu takiej długiej podróży... Rozumiem i masz rację oczywiście :) Do Warszawy mam zamiar się wracać, bo brat przyjeżdża rzadko, poza tym chcę mu pomóc przy pracy, a przy okazji się ukulturalniać. Co masz na oku następnego? :)
UsuńAno w górach to w sumie i ja bym wolała. Porównywałam tylko okolice Warszawy z pomorzem. :)
UsuńNa oku mam właśnie Zakopane... Ale to jeśli już - za rok. I jeśli finanse pozwolą. :)
Szeptacze? Wow ... intrygujące, zwłaszcza, że wyglądają jak wielgaśne krany.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą ... co szeptały ? :>
Szeptacze imitowały różne dźwięki: szum morza, rozpryskujące się krople wody, dźwięki burzy, wiatr i inne bliżej nieokreślone dźwięki. Emitowanie ich zależy od tego z której strony się przechodzi. Sądzę, że każda kolumna wydaje inny dźwięk. :)
Usuńfajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńOprócz tej drobnej drzemki widać, że podróż zaplanowaliście dokładnie i skrupulatnie. Grunt to mieć plan ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście za stolicą nie przepadam jako za miastem, ale zwiedzić zawsze warto :)
Sama teraz mogę stwierdzić, że nie chciałabym tam mieszkać. Choć może dwa dni to za krótko, aby coś takiego stwierdzić.
UsuńAle kulturalne miejsca faktycznie są piękne i warte uwagi.
Takie wypady to balsam dla ciała i duszy. Swietna sprawa. Był Ci potrzebny głębszy oddech. W Warszawie jestem często ale Kopernika jeszcze nie zaliczyłam - choć zamierzam.
OdpowiedzUsuńNadmienię tylko, że świetne wykłady dla dzieci organizuje Uniwersytet Sląski - Uniwersytet Dzieci, tam to dopiero mają frajdę.
Zwiedzanie to coś fantastycznego!
O proszę, zawsze dobrze wiedzieć takie rzeczy. :) Dziękuję.
UsuńWarszawa <3 ze mną jest tak, ze chcę jechać własnie do stolicy, ale nigdy to nie wypala :(
OdpowiedzUsuńfajne zdjęcia :)
Spokojnie, przyjdzie czas i na pewno się uda. :)
UsuńDo Warszawy raczej nie jeżdżę, chyba że w jakimś mega konkretnym celu. W centrum Kopernika byłam kilka razy, ale nie jestem jakoś jego fanką. Plany na wakacje na razie udaje mi się realizować, mam nadzieję, że do końca tak dobrze pójdzie. ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, co kto lubi. Ja sama odrobinkę się zawiodłam, ale mimo to było fajnie. :)
UsuńZatem życzę, aby te pozostałe także się spełniły.
Na czym się zawiodłaś szczególnie? ;)
UsuńPS. ja się zawsze nastawiam negatywnie, żeby potem było miłe zaskoczenie niż rozczarowanie :D
Właśnie na tym, że byłam nastawiona na naprawdę spektakularne eksponaty. Wydawało mi się, że będzie więcej doświadczeń, które sprawią, że krzyknę "WOW!". Natomiast zatrzymywanie się przy każdej rzeczy, czytanie jak obsłużyć dany przedmiot i wykonanie czynności sprawiało, że zazwyczaj człowiek powiedział tylko po wszystkim "aha". Żadnej głębszej refleksji. :) Nie wiem. Niby było fajnie, ale wystawa jednak nie powaliła na kolana. Choć była ciekawa. Po prostu nastawiłam się na totalny odjazd. :D A było po prostu "fajnie". Niebo Kopernika i laboratorium podobały mi się już znacznie bardziej.
UsuńMhm, no tak. Pewnie z opowiadań innych, którym się spodobało, nastawiłaś się na coś ogromnie wspaniałego :D. Dlatego czasem wolę nastawić się mniej pozytywnie :D
UsuńTak, zwłaszcza jak reklamowano otwarcie Kopernika w telewizji. Wszyscy się zachwycali, toteż sądziłam, że naprawdę to musi być COŚ. Zasadniczo też mam tak, że nastawiam się negatywnie (tak zrobiłam z hotelem, z zoo, z łazienkami), ale z Kopernikiem było inaczej. :D Mój błąd. ;)
UsuńNigdy nie widziałam ich reklam w telewizji, nawet nie wiedziałam, że tacy są. :)
UsuńW sumie reklam jako takich to nie było, ale kiedy otwierali to unowocześnione centrum trąbiły o tym wieczorne programy informacyjne oraz takie jak "Dzień Doby TVN".
UsuńBardzo aktywnie spędziliście wypad, same najciekawsze miejsca odwiedziliście, sama już od dłuższego czasu wybieram się Centrum Nauki Kopernika, ale ciągle nie wychodzi mi a ciągnie mnie tam strasznie :)
OdpowiedzUsuńZatem życzę, abyś w końcu tam dotarła. :)
UsuńTo widać że czas aktywnie spędzony. ;)
OdpowiedzUsuńJa znalazłam Cię na tym zdjęciu. ;D
Oj, baaardzo aktywnie. Tak aktywnie, jak chyba nigdy dotąd. Nie pamiętam, żeby mnie wcześniej tak masakrycznie bolały nogi. :)
UsuńAch, też muszę się kiedyś wybrać do CNK. Chciałam się tam wbić podczas Nocy Muzeów, ale nie dało rady. Cieszę się, że wyjazd się udał :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że kolejki musiały być ogromne...
UsuńPo 5 godzin stania.
UsuńNo to potem już człowiek nie będzie miał siły zwiedzać...
UsuńNawet nie próbowałam ;D
Usuńzazdroszczę, nigdy nie zwiedzałam Warszawy
OdpowiedzUsuńcieszę się, że wypad się udał :)
Nigdy nie wiesz co przyniesie jutro. :) Także się cieszę.
UsuńSzczerze to i nawet ja bym nie pojęła co dzieje się na tej lekcji :D Miałam możliwość jechac do Warszawy i żałuje do teraz tego że nie pojechałam. Bardzo mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pojawi się druga szansa. :)
Usuńa ja za tydzień uciekam do Szczecina ;D w Warszawie byłam jak miałam coś ok 5 lat, tak więc nie za dużo pamiętam, jedynie co to domek mojej cioci i wiewiórki w jakimś parku na przeciwko, a i jeszcze jakiś staw ;P nazwami nie potrafię tego określić
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No tak mając 5 lat, niewiele się pamięta. :) Tylko jakieś wycinki wspomnień się pojawiają...
UsuńO, Szczecin - moje okolice. :)
Ja zawsze tylko przejeżdżam przez Warszawę. Jeszcze nigdy jej nie zwiedziłam, lecz niedługo muszę się wybrać :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
Zapraszam pieknekosmetyki.blogspot.com
Jeśli jesteś przejazdem, to uważam, że warto. :)
UsuńJak byłam w Warszawie, to przyznam że to Centrum mnie akurat nie porwało. Łazienki za to super ;)
OdpowiedzUsuńRzecz gustu. :) Dla mnie jednak laboratoria i Niebo Kopernika - mega. :)
UsuńOjej jaki cudowny blog , strasznie spodobało mi się to zdięcie z boku z lewej strony pulpitu :D ! Cudny czekam na kolejne wpisy !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
http://laura-lauurka.blogspot.com/
Mieszkam niedaleko Warszawy ale nie bywam często w takich miejscach :P
OdpowiedzUsuńTo po takim szczegółowym sprawozdaniu już do stolicy jechać nie muszę ;)
OdpowiedzUsuńA serio mówiąc, Warszawa ciągnie mnie średnio mocno, choć Wy zorganizowaliście sobie bardzo ciekawy pobyt. Na tę chwilę absolutnym priorytetami są dla mnie Wrocław, bo nie byłam wieki, i Szczecin, bo mam sentyment z dzieciństwa. No i jak się wreszcie do Szczecina wybiorę, koniecznie Ciebie o polecenie mi miejsc poproszę.
I tu wspaniale sprawdza się powiedzenie "Cudze chwalicie, swego nie znacie". Muszę przyznać, że nie potrafię wyszczególnić szczecińskich atrakcji. Ciężko byłoby mi spojrzeć oczami turysty, bo mijam co jakiś czas szczecińskie Stare Miasto, Wały Chrobrego, Zamek Książąt Pomorskich i w zasadzie nawet nie wiem czy są to miejsca godne polecenia, kiedy było się w innych, piękniejszych miejscowościach (moim zdaniem Szczecin jest dość brudnym miastem). Człowiek niby konkretnie tam nie mieszka, a jednak uważa się to za coś "zwyczajnego".
UsuńJa tak mama z Częstochową i Jasną Górą. Tłumy tam ciągną, a ja byłam we wczesnym dzieciństwie z babcią i niewiele z tego bycia pamiętam, a potem, dokładniej, zwiedziłam klasztor dopiero, kiedy Duńskiego tam prowadziłam, żeby zobaczył. Teraz wpadam od czasu do czasu tylko po to, by pobyć sam na sam z Golgotą Dudy-Gracza.
UsuńO to widać po zdjęciach i czytając notkę, że wyjazd udany.;))
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie macie daleko np.nad morze :D
Ładne zdjęcia ! :)
I odpowiedziałam na twój komentarz na moim blogu.;))
www.Klaudia12-klaudunia.blogspot.com/
POZDRAWIAM ! :*
Jak najbardziej udany. :) To racja - miło.
UsuńRównież odpowiedziałam. :)
Dokładnie, zwłaszcza, że jak już gdzieś nas rzuca los to z biegiem czasu przyzwyczajamy się do tego miejsca. Z perspektywy czasu, jak narzekałam, tak teraz czasem tęsknię za Szczecinem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Właśnie tak jak mówisz. Powyżej w komentarzu Tanya napisała, że chciałaby pojechać niedługo do Szczecina i zwróci się wtedy do mnie po radę, co zwiedzić. A wiesz, że ja totalnie nie wiedziałabym co jej polecić? ;) Szczecin mi się w ogóle nie podoba. :D
UsuńNo tak, jeśli pojechałaś w celu innym to dobrze, że i tak udało się coś zwiedzić. :)
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia ;D
OdpowiedzUsuńgicia-zakrecona-laura.blogspot.com
;D jakoś mnie to nie dziwi i sama z siebie to wydukałabym, że Zamek, Jasne Błonia, zajrzeć do Cepelii, ale żeby coś konkretnie to tam w sumie nic nie ma O.o
OdpowiedzUsuńW ogóle uważam, że to miasto jest dość brudne i zaniedbane.
UsuńA ja ze wstydem przyznam, że chociaż do stolicy mam jedynie dwie godzinki drogi samochodem to nigdy tak dokładnie jej nie zwiedziłam. Jedynie tamtędy przejeżdżam no i jeszcze kilka szkolnych wycieczek, ah...
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia!
To tak samo jak ja mam ze Szczecinem. Godzina drogi, a w sumie niczego takiego nie zwiedziłam. Średnio docenia się to co na wyciągnięcie ręki. :)
UsuńDzięki. :)
Brudne, zaniedbane i jakieś nieposkładane ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana :* bardzo mi miło ^^
Rodzice często mówią nam coś w stylu "uciekł" po to, żeby chronić nas przed przykrościami i nieuchronnością śmierci.
OdpowiedzUsuńTak kicia miała i tak o wiele lepiej niż duża większość działkowych zwierzaków, a kociaków na działkach jest akurat od groma. Przyjaciółka mojej mamy działa w TOZie i wciąż opiekuje się kotami, chore zabiera do domu, leczy, szuka domów, teraz ma ich bodajże 7. Regularnie też dokarmia dzikie koty, właśnie od niej mam Pestkę :) której aż dziw, kotka nie odrzuciła mimo, że już była bardzo chora.
No tak, codziennie ktoś u niej był, była zadbana, czyściutka, nie była głodna, ani zmarznięta. :)
UsuńCo prawda zawsze jeśli miałabym wybierać między pomocą zwierzakom a ludziom, wybieram ludzi, ale to budujące, że o zwierzaki też chce się człowiekowi dbać.
Jeśli chodzi o pomoc ludziom to wiem z doświadczenia, że bywają niewdzięczni, taka widać natura ludzka. Może spowodowane jest to dumą, może myślą, że to z litości.
OdpowiedzUsuńZa to zwierzaki zazwyczaj jednak są wdzięczne ;)
Rozumiem. Nieraz człowiek uważa, że pomoc mu się z miejsca należy. I prawdą jest, że słów wdzięczności się nie usłyszy.
UsuńJednak kiedy myślę o tym, że codziennie w Afryce ginie 40 tysięcy ludzi z głodu - to jednak wciąż oponuję za tym, że to tam powinna być kierowana pomoc. Swoją drogą to też ciekawe, że człowiek ma pieniądze na to, aby stawiać coraz wyższe wieżowce, coraz więcej fabryk otwierać, a gdzieś za oceanem ludzie giną z braku wody.
Bo ludzie na stołkach nie chcą pomagać, często robią to tylko dlatego, że takie wymagania kładzie na nich opinia publiczna a nie ich własne sumienie. Wraz ze spożyciem rośnie apetyt, szczególnie na pieniądze. Wystarczy spojrzeć na nasz rząd, każdy chce zarobić, każdy chce się nachapać.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą chciałam zaraz po studiach jechać na misję pokojową do Afryki, ale okazało się, że zwyczajnie mnie na to nie stać O.o bo wszystko trzeba opłacać samemu, nawet to, że masz możliwość uczyć biedne dzieci O.o
OdpowiedzUsuńO proszę... Nie wiedziałam o tym. Czyli wszystko ustalone jest tak, jakby komuś zależało, aby tej pomocy w ogóle nie było.
UsuńZazdroszczę wycieczki, jeszcze nigdy nie byłam w stolicy, a Centrum Kopernika po prostu muszę kiedyś odwiedzić :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem tego, aby i Tobie udało się tam dotrzeć. :)
UsuńKiedyś nie przepadałam za Warszawą.. Ale chyba od października będę musiała ją polubić :) Fajnie, że spędziłaś miło czas. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzyżby studia w tym mieście? ;)
UsuńJestem wielką maniaczką Warszawy. Może i jest to miasto brudne i zaniedbane, ale mnie to nie przeszkadza. Odwiedziłam naszą stolicę już dwa razy i urzeka mnie nadal!:)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest to miasto brudne i zaniedbane, bo nie zwiedziłam go tak dokładnie. Z tego co widziałam - jest OK. I wierze, że można lubić to miasto. Mnie się nawet podoba, choć nie chciałabym tam mieszkać.
Usuń(Powyżej wypowiadam sie tak o Szczecinie)
Claudia, Warszawa NIE JEST brudnym miastem.
UsuńJa mam jechać do Warszawy w październiku podobno, tyle ze to jest wycieczka zawodoznawcza. Nawet nie wiem co my tam będziemy zwiedzać. Na pewno pójdziemy na Warszawską Giełdę Papierów Wartościowych i do Sejmu. Chciałabym zobaczyć te piękne Łazienki i pójść do "Kopernika". U nas pewnie zwycięży Stadion Narodowy, który zresztą i tak chciałabym zobaczyć na wlasne oczy.
OdpowiedzUsuńWspaniale czas spędziliście!
Ojej, Sejm, Giełda... Trochę mało atrakcyjnie brzmi, ale na pewno wartość kulturalną oraz edukacyjną posiada. My ograniczyliśmy się do popatrzenia na stadion z daleka podczas rozgrywającego się tam meczu - stadion jak stadion. :)
UsuńA ja zachęcam do ponownej wizyty w stolicy. Osobiście uwielbiam to miasto. Z wpisu odczytuję, że pobyt się udał :))
OdpowiedzUsuń