wtorek, 27 maja 2014

Na krawędzi świata

Można czasem usiąść na krawędzi świata

Poprzedni tydzień minął na zdobywaniu referencji. Zawsze obiecuję sobie, że będę to robić na bieżąco, a i tak ostatecznie zapominam. Tak czy owak – wysłane, oby się przydały… W sobotę wzięłam udział w moim pierwszym naukowym sympozjum. To oznacza, że publikacja tuż tuż. Mam nadzieję dotknąć okładki jeszcze przed nowym rokiem akademickim - trzymam za to kciuki. Udało mi się zaliczyć w jednym semestrze wszystkie praktyki studenckie, a co za tym idzie przyszły rok będzie niemal bezstresowy – zostanie tylko pisanie pracy magisterskiej. Temat znów mam przyjemny, tak jak w przypadku licencjatu, zatem będzie ciekawie. W niedzielę dostałam pierwszego kwiatka będąc w roli wychowawcy klasy – dwoje dzieci zaprosiło mnie na mszę komunijną. Poza tym przebrnęłam przez pierwszy klasowy Dzień Matki, podczas którego okazało się, że do mojej klasy chodzi chłopiec, z którego bratem chodziłam do klasy w gimnazjum. Mama już zapowiedziała, że na następne zebranie przyśle właśnie jego. :) Dzieje się dużo. Za chwilę uciekam do fitness clubu, bo mam godzinkę zajęć, a co u Was?
Ten spacer z O. nie zapowiadał tak ciekawego efektu na zdjęciach

14 komentarzy:

  1. I jak poszło na sympozjum? ;) A efekt na zdjęciu - siedzisz przy wodzie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A cóż za temat masz? :) Super te zdjęcia wyszły! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Technologia w kształtowaniu więzi rodzinnych. :)

      Usuń
    2. Jaśniej będzie jak się zacznie pisać. Nie da się odpowiednio streścić czegoś co będzie liczyło pewnie ponad sto stron. Ale póki co mam na myśli to w jaki sposób telefony, komputery, Internet, multimedialna rozrywka itp. mogą wpływać na relacje rodzinne.

      Usuń
    3. Tyle to się domyśliłam ;P Ale w sumie... faktycznie trudno jest to streścić. Nie pomyślałam o tym.

      Usuń
  3. Trzymam kciuki za piątkowe zajęcia kulinarne! Czy dobrze wywnioskowałam, że to jakiś konkurs? Jeśli tak,życzę pierwszego miejsca! Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że nie wiem na jakiej zasadzie całość będzie oceniana, bo nie dość, że trzeba wykonać jakieś jedzonko, to dodatkowo dzieciaki muszą być ubrane w kolory narodowe danego kraju. Konkurencję nazwano szkolnym masterchefem, będzie jury, zatem muszą być i zwycięzcy. :)

      Usuń
  4. Lepiej żeby działo się dużo niż w ogóle;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ale ja czasem na przestój też nie narzekam. :)

      Usuń
  5. Takie przypadki, jak ten który opisałaś zawsze są ciekawe :D Niby kurde tyle lat i nagle okazuje sie, że uczy się brata znajomego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie wygląda jak na szczycie świata :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne zdjęcia - faktycznie jak z krawędzi świata :)
    I fantastycznie jest dotknąć książki z sobą w środku: ja dostałam w zeszłym tygodniu album z dwoma moimi zdjęciami. Życzę Ci z całego serca, by Twoja publikacja się pojawiła!

    OdpowiedzUsuń