wtorek, 27 sierpnia 2013

KoneCON 2013

W poprzedni weekend 24-25 sierpnia miałam okazję być na czwartej edycji KoneConu czyli na szczecińskim zjeździe miłośników kultury azjatyckiej. Impreza ta miała dość dużego pecha, ponieważ już od dwóch lat była odwoływana. Prawdą jest, że konwenty dotyczące Azji nie cieszą się dobrą sławą, organizatorzy czyli grupa Umi No Koe miała nie lada problem ze znalezieniem odpowiedniej placówki (takie wydarzenia zazwyczaj odbywają się w szkołach). Dyrektorzy lubili się wycofać z umowy nawet na trzy tygodnie przed planowaną imprezą. Mówi się, że w Japonii cyfra 4 jest pechowa, dlatego zmieniono nazwę podwójnie odwołanego KoneConu 4 na KoneCon 2013. I tym razem się udało.

Od razu wspomnę, że konwenty nie są wcale zrzeszeniem zboczeńców, nie są targami specyfików, które używa się w chińskiej ludowej medycynie oraz nie ma tam miejsca na deprawację młodych ludzi, jak zwykło się uważać. To był mój szósty konwent, w którym wzięłam udział. Nie był najlepszy, bo nic nie pobije chyba drugiej edycji KoneConu, ale naprawdę fajnie spędziłam czas. Może nie udało się zebrać całej ekipy, z którą planowałam się spotkać, ale wraz ze mną i z Adamem stawili się Jacek z nowopoznaną przeze mnie sympatyczną Martyną, a po czasie dotarł do nas jeszcze Kamil, którego poznaliśmy na poprzednim konwencie – Shi: Bishoku.


Moje ludziki. Ćwiczą japońską sztukę kaligrafii. ;)
Konecon 2013 posiadał konwencję zburzonego Tokyo, zatem wiele atrakcji nawiązywało do tego, aby przywrócić miasto z powrotem do życia. Spoglądając w plan atrakcji nie wiadomo było co wybrać, ponieważ wiele ciekawych warsztatów i paneli miało miejsce w tym samym czasie… Iść na Bento (prelekcję o tym jak tworzyć słodko wyglądające śniadania) czy jednak wybrać się na Matsuri – lekcję o japońskiej sztuce świętowania? A może jednak na ceremonię parzenia herbaty?

Zaczęliśmy od pojawienia się na prelekcji o aikido. Potem rozejrzeliśmy się po „Akihabarze” jakie stoiska mają miejsce na conplace (terenie konwentu) i czy uda się kupić coś fajnego. Następnie udałam się wraz z Adamem i Kamilem na panel „Jak wydać książkę i na tym nie stracić”. Bardzo fajnie prowadzone zajęcia przez autora, który wydał niedawno swoją drugą książkę z gatunku fantasy – tyle że w połowie musieliśmy wyjść, bo ja chciałam pójść na wiedzówkę o Harry’m Potterze, Adam zaś na panel o Naruto (jedna z najbardziej popularnych mang/anime w Polsce).  Ostatecznie z konkursu o Harrym zrezygnowałam, ponieważ miał on polegać na tym, że należało się dobrać w trzyosobowe grupy. Potem z najlepszej grupy wyłonione miało być pierwsze, drugie i trzecie miejsce, co dla mnie jest bez sensu. Według mnie to niesprawiedliwie, bo nie wyłania się w ten sposób faktycznie trzech najlepiej przygotowanych osób. Szybko zatem poszłam dołączyć do Adama na Naruto. Potem wybraliśmy się popatrzeć jakie eksponaty zostały wystawione w „Muzeum”. Mogliśmy tam również potrenować sztukę japońskiej kaligrafii. Następnie poszliśmy na debatę o GMO, a jeszcze później na Cosplay oraz Fireshow. 

Cosplay to konkurs na najlepiej odwzorowany strój z anime, mangi, gry… W porównaniu do poprzednich KoneConów cosplay był na nieco niższym poziomie, ale i tak przyjemnie się go oglądało. Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się o co chodzi, poniżej załączam nagranie z tego wydarzenia na Koneconie 2013.


Ulubieńcem publiczności stał się ten pan. Iron Man naprawdę świecił w ciemności. :)



Na Fireshow miałam nie iść, ponieważ zazwyczaj mnie trochę nudzi. Naoglądałam się tego już wiele razy. Całe szczęście, że jednak się na nie udałam. Grupa była niesamowicie przygotowana, bo nie chodziło tylko o wymachiwanie rękoma, aby zapanować nad poiami, ale także o taniec. Polecam poniżej odtworzyć nagranie i obejrzeć przynajmniej solówkę dziewczyny – pierwsze cztery minutki. Naprawdę warto.




Następnie udaliśmy się na panel o tym jak poderwać dziewczynę. ;) Co ciekawe, dziewcząt na sali było nieco więcej. Prelegent bardzo dobrze się przygotował, ale większość facetów, która przybyła na tę atrakcję przyszła się pośmiać, a nie o to tu chodziło. Kiedy prelegent poprosił ich, aby zaprezentowali kilka swoich sposobów na to, aby dziewczyna zwróciła ich uwagę tak naprawdę żaden z nich nie potrafił się wykazać. Padały jedynie niepoważne teksty w stylu „Hej, grasz w LoL’a”? Bardzo fajnie wypowiadały się właśnie wspominane wcześniej dziewczyny, bo dawały przynajmniej poważne rady. Potem wybraliśmy się na atrakcję nazwaną „Wielkim Otwarciem Miasta Tokyo”, na którym miały miejsce występy muzyczne na scenie, można było potańczyć, a w trakcie odbył się LightShow.


Jeśli chodzi o atrakcje to było ich naprawdę mnóstwo. Każdy, nawet jeśli nie interesował się specjalnie tradycją azjatyckich krajów, mangą, anime, muzyką koreańską, a przyjechał tu dla ludzi i atmosfery (bo ta jest tutaj naprawdę nietypowa), mógł wybrać coś dla siebie. Miały miejsce np. karaoke, turnieje takich gier jak Tekken 6 czy Soul Calibur 4, warsztaty taneczne (do popowej muzyki koreańskiej).


Densimy :D
Meido Cafe
Następnego dnia, w niedzielę bardzo chciałam pójść na prelekcję o tym jak podróżować po Japonii, posłuchać wykładu o samurajach i japońskich przesądach, ale musieliśmy z Adamem opuścić konwent, aby udać się w inne miejsce. O tym jednak następnym razem gościnnie opowie on sam.

________________________________



Poszerzaj swoje pasje

Jeśli chcesz,
polub na FACEBOOK'u

87 komentarzy:

  1. zazdroszczę:D chciałabym uczestniczyć w czymś takim:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej imprezie, ale ciekawie to wygląda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dosć niszowa sprawa. Ale warto wziąć udział moim zdaniem. :)

      Usuń
  3. Ciekawa impreza, nawet nie wiedziałam,że coś takiego ma miejsce! No i w jakież to inne miejsce się udaliście... ? :> Czekam na następny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to raczej imprezy niszowe. Zwłaszcza KoneCon jest mało popularny przez wzgląd na to gdzie znajduje się Szczecin. Ale w Polsce rocznie odbywa się takich imprez na pewno około 30 w różnych rejonach kraju. Jedne są mniej, inne bardziej udane. :) Tutaj limit wejściówek wynosił 500 ze względu na małą szkołę, ale są takie konwenty, na których pojawiają się tysiące osób.

      Usuń
  4. fajny blog! :)

    + zapraszam do mnie, obserwowanie za obserwowanie?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał, kiedyś słyszałam coś o tej imprezie, ale właśnie z powodu jej odwoływania. Nie interesuję się tym, raczej nigdy nie miałam odwiedzenia. Jak zwykle jestem pod wrażeniem Twojego organizowania czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, nie ma sensu pakować się na taką imprezę jak nas totalnie to nie interesuje. :) Mnie na przykład za to nigdy nikt nie mógł namówić na Woodstock, choć wszyscy zachwalają tę imprezę. Nie byłam, ale nie chcę też być. Choć mam z tyłu głowy "nigdy nie mów nigdy" :)
      No z tą organizacja jednak było trochę na bakier, bo się spóźniliśmy i o mało co Adam nie mógłby wziąć udziału w tym, w... czym wziął udział. ;) Wygadałabym się!

      Usuń
    2. Właśnie. Nigdy nie mów nigdy, też tak zawsze sobie mówię, bo nie wiadomo, co tam się wydarzy i jak się zmieni moje postrzeganie na coś, nawet na pół roku, rok, a nawet szybciej :). Woodstock, mnie trochę kręci. Kiedyś pewnie pojadę, choć takie klimaty to raczej nie dla mnie :) O, prawie! :)

      Usuń
    3. Przyznam, że oglądając nagrania z tego festiwalu trochę mnie odrzuca. Wiem, że filmik to nie wszystko, jednak nie zachęca mnie. Zwłaszcza, że raz wracałam z woodstockowiczami pociągiem...

      Usuń
    4. Mam podobne odczucia, ale pewnie to wszystko się zmienia, gdy samemu jest się w centrum tej atmosfery, na żywo.

      Usuń
    5. Pewnie tak. Dopóki się czegoś nie przeżyje, nie można oceniać. :) A prawdą jest, że pewnie nie bez przyczyny zjeżdża tam tyle osób.

      Usuń
    6. Dokładnie. Coś ich tam ciągnie i to ludzi w różnym wieku, przecież nie tylko młodzi :) To mnie w tym intryguje :)

      Usuń
    7. Mam kolegę, który pochodzi z Kostrzyna nad Odrą. W zasadzie (co za zbieg okoliczności), był ze mną na konwencie i jest nawet widoczny na jednym ze zdjęć w powyższym poście. Więc w sumie może udostępniłby łazienkę, jakby się tam człowiek jednak kiedyś wybrał...? ;) Bo wiesz...? Ja się za nic nie potrafię wykąpać pod prysznicem. :D Kiedy pracowałam nad morzem i miałam do dyspozycji tylko prysznic, zawsze szłam się kąpać ostatnia, żeby nie blokować miejsca. Potrafiłam ogarnąć się w jakieś półtora godziny. No nie ogarniam pryszniców. Jestem pod tym względem upośledzona. :D

      Usuń
    8. Łoo, no to świetnie się składa! ;) Myślę, że nie miałby nic przeciwko, w końcu Polacy są podobno gościnni :D Ja nie potrafię się kąpać w ogóle w cudzych łazienkach, nigdy nie zrobię wszystkiego, co potrzebuję albo czegoś nie wezmę ze sobą do łazienki i problem ^^

      Usuń
  6. Super sprawa a poza tym bardzo lubię imprezy niszowe, tam zawsze jest klimat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne atrakcje, a opowieść przednia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetna sprawa z tym zjazdem, chętnie sama bym się na niego wybrała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja byłam tylko na jednym takim konwencie i to kilka lat temu - masz rację, ciężko czasem ze zorganizowaniem takiej imprezy. A szkoda, bo można się super bawić, no i jeśli kogoś interesuje kultura azjatycka, może dowiedzieć się duużo ciekawostek :) No i samo oglądanie poprzebieranych ludzi... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często poziom kostiumów decyduje też o poziomie całego konwentu. :) Na którym konwencie byłaś?

      Usuń
    2. Uwaga, to prehistoria - reAnimation 4, 2006 rok ;) Od tamtej pory trochę w Bydgoszczy przycichł temat kultury japońskiej i nie słyszałam o żadnym konwencie, a szkoda.

      Usuń
    3. Z Bydgoszczy masz bliziutko do Torunia, a tam rozkręca się OMAKAI. W tym samym terminie, w którym był Konecon, miała miejsce II edycja OMAKAI'a :)

      Usuń
  10. świetne emocje i radość panuje na tego typu imprezach ;) ja jakoś zbytnio nie interesuję się tematyką azjatycką i wszystkim co z nią związanym, ale moim znajomym obecność na KoneCONie zapewne sprawiłaby dużo radości :D kochają tamte kraje i klimaty, Naruto to podstawa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc jak najbardziej polecam konwenty. Tym bardziej jeśli chcą poznać nowych ludzi, dowiedzieć się jakichś nowych ciekawostek i po prostu miło spędzić czas. :)

      Usuń
    2. u nas, w Poznaniu jest Pyrkon - festiwal fantastyki, przyjaciółki trzy dni na nim się bawiły, jednego dnia były urodziny M, cały sektor śpiewał sto lat! niezapomniane wrażenia ;D

      Usuń
    3. Słyszałam o Pyrkonie. To bardzo duże przedsięwzięcie, prawda? No i o dział azjatycki zawsze zahaczają. :)

      Usuń
  11. Nie byłam na ani jednym ;p

    Oj tak, moi znajomi też po 200-250 na 40 lat pobrali O.o a spłacą chyba z 500 ;/

    Nam po podliczeniu jednak koło 50 tys wychodzi ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to raczej sprawa niszowa. :)

      Nie wiem gdzie u ludzi podziewa się wyobraźnia.

      Usuń
  12. Motywy azjatyckie zupełnie do mnie nie przemawiają, aczkolwiek w Twoim tekście aż biją emocje, czyli że dobrze się bawiłaś, a to najważniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa sprawa! Ale przez moją siostrę mam już dość tej Japonii, Korei i tym podobnych ... uczestniczyła w bliźniaczej imprezie, konwent kultury japońskiej w Krakowie ^^ Ahh ta Azja ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wiele zależy od natężenia pasji. :D Tak się akurat stało, że mnie się udało nieco brata zarazić tym zainteresowaniem. Drugi brat za to notorycznie z nas drwi jeśli o ten temat chodzi. :D Ale szczerze? Niektórzy "otaku" (pewnie przez siostrę to słowo jest Ci znane, a jeśli nie, to wytłumaczę, że fani mangi, anime itp. tak siebie nazywają) są naprawdę męczący i nie każdego potrafię ścierpieć. :D
      W Krakowie ma miejsce kilka konwentów: Krakon - w tym roku ponoć był biedny, Magnificon - ten zazwyczaj daje radę. Są jeszcze B-XmassCon i aB-5olution. O tylu przynajmniej słuchy mnie doszły na Pomorzu. ;)

      Usuń
  14. Zeus dał dobry koncert? Dziwię się, bo będąc pierwszy raz właśnie na kempie na nim to strasznie się rozczarowałam. Niby energiczny był, ale brakowało mi kontaktu z publikom.
    Pewnie to i dobrze, że nie chcesz mieć styczności z takim natężeniem odurzenia. Gusta i guściki, ktoś lubi poskakać w rozszalałym tłumie, kto inny posłuchać muzyki przy zgaszonym świetle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama właśnie cenię sobie kontakt z publicznością. Może miał lepszy dzień? Może lepiej mu wychodzą takie "kameralne" koncerty, na którym byłam (w klubie)? :) A może po prostu mnie się podobało, co nie znaczy, że ma to być wyznacznikiem wszystkiego. :)

      Usuń
    2. Nie chce usprawiedliwiać Zeusa, ale to zakompleksiony gość mimo wszystko. koleś z trudem akceptował siebie w dzieciństwie więc może był mega stremowany. Byłem na dwóch koncertach Zeusa i naprawdę był mega. A obecności na kempie zazdraszczam. Adam

      Usuń
  15. Ja w sumie też wolę koncerty w klubach, bo tak jak mówisz, sprawiają jakieś kameralne wrażenie.
    Nie wiem co z nim było nie tak, czy to może moja prywatna opinia, ale teraz to już chcę go słuchać tylko z płyty, na żywo podziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może trzeba dać drugą szansę jeśli nadarzy się okazja? Jedna jaskółka wioasny nie czyni... czy jak to tam szło. Zresztą powyżej Adam ciekawie odpowiedział. :) Może coś w tym jest.

      Usuń
  16. Japońska sztuka kaligrafii musi być ciekawa. :D U Ciebie zawsze coś się dzieje. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia są genialne, szczególnie to ostatnie, świetnie wyglądacie. :D

      Usuń
  17. Może i Adam ma rację, aczkolwiek jeśli nie będzie grał przed lub po kimś co do kogo koncertu jestem pewna to raczej na niego nie pójdę. Nie chodzi tu już nawet o uprzedzenia, ale hajs. Rozumiem trudne dzieciństwo i problemy z akceptacją, jednak na scenie to on powinien być bosem mimo wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mimo tego koncertowego rozczarowania nadal go cenię za płytę, jaką wydał ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wielką fanką Azji nie jestem i pewnie olałabym takie wydarzenie. Ale z Twojego opisu, brzmi to naprawdę ciekawie ;)

    PS a zakończenie zdradziłam, bo liczyłam na to, że ktoś mi wytłumaczy o co chodzi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalnie, jeśli kogoś takie klimaty nie interesują, nie ma co się pchać. :)

      Usuń
  20. Fajny blog :)
    W wolnej chwili zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. "szczeciński zjazd miłośników kultury azjatyckiej"! ♥ uwielbiam takie akcje, choć jak wiesz za kulturą azjatycką nie przepadam :) w każdym razie widzę, ze się działo!
    "hej, grasz w Lol'a"? brilliant.
    Iron Man czadowy :)
    fajnie, że tam poszłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie takie teksty są zbyt oklepane, aby nawet robić sobie za ich pomocą jaja w taki sposób. Nie pasują na panel prowadzony przez kogoś kto ewidentnie przełamał swoje słabości jaką jest np. nieśmiałość i na zajęcia, które nie miały posiadać stricte humorystycznego charakteru.

      Usuń
  22. Ja wiem, ale o konwencie dowiadywałam się po fakcie ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Nawet nie wiedziałam, że w Polsce takie rzeczy się dzieją :) A wiesz może ile osób w tym uczestniczyło? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten na którym byłam miał limit miejsc na 500 osób. Ale są podobne wydarzenia, w których uczestniczą tysiące osób. Wiele zależy np. od możliwości wynajętej szkoły i uzyskanych pozwoleń przez organizatorów. :)

      Usuń
    2. Ojej to tym bardziej super inicjatywa :) I to jeszcze są limity miejsc - extra :) I pewnie nawiązać można przy okazji wiele znajomości :)

      Usuń
    3. Tak, w zasadzie na takich konwentach chodzi właśnie o ludzi. Nawet najlepsze atrakcje nie zastąpią dobrego towarzystwa.

      Usuń
    4. Bo to ludzie tworzą takie akcje :)

      Usuń
    5. Dosłownie tak jest. Jeśli ktoś zadeklaruje się przyjechać, może napisać do organizatorów, że chce poprowadzić atrakcję. ;) Po omówieniu szczegółów i tego czy nie ma już w planie czegoś bardzo podobnego, można poprowadzić,

      Usuń
    6. I to wszystko w jeden weekend? :) A jakieś ograniczenia wiekowe są? Albo należy zapłacić jakieś wpisowe? :)

      Usuń
    7. Nie pisałam tak szczegółowo, bo nie sądziłam, że tak to zainteresuje kogoś. Ale ogólnie wejście na taką imprezę jest płatne. Płaci się około 25-40 zł (w stolicy ceny są wyższe nawet do 60zł) za całe dwa lub trzy dni (zazwyczaj można kupić wejściówkę też tylko na jeden dzień). Ale jak się poprowadzi atrakcję, ma się 50% zniżki. Jeśli poprowadzi się dwie - ma się wejście za darmo. :) Jest to jednak impreza od fanów dla fanów, i dlatego za ewentualnie poprowadzoną trzecią atrakcję nie ma dopłacania, bo organizatorów na to nie stać. Często nie mają z tego żadnego zarobku, bo po odliczeniu kosztów reklamy, zapłaceniu za wynajem szkoły, odliczenie zniżek dla osób, które pomagały itp., wychodzą na zero albo zostaje im "na piwo". W szkole oczywiście się nocuje. Osoby nieletnie muszą mieć podpisaną kartkę od rodzica, na której wyrażają oni zgodę przebywania na konwencie ich nieletniego dziecka. Jeśli atrakcje nie są odpowiednie dla każdego wieku, dowody są sprawdzane w chwili wejścia do sali, w której atrakcja ma mieć miejsce (np. jedną z takich atrakcji był na Koneconie homoseksualizm w literaturze - było na tym ograniczenie wiekowe chyba 16+ i skrupulatnie sprawdzano dowody osobiste albo legitymacje).

      Usuń
    8. To już wszystko wiem :) Dziękuję za tak szczegółową relację :) I z tego co wyczytałam to nie jest właśnie chyba zwykły zlot fanów czegoś tam, mam wrażenie, że to coś więcej :)

      Usuń
    9. Fakt. Chociaż zjeżdżają się tu osoby zainteresowane daną tematyką, to nie trzeba się zamykać na ten temat. Atrakcje są rozmaite. Można określić nasz wyjazd jako integracyjny, rozrywkowy albo edukacyjny. Albo pomieszać wszystko. Kiedyś zresztą zainteresowanie np. mangą było "złe". Ludzie byli wyszydzani. Dzięki takim zjazdom mogli zawierać przyjaźnie. Dzisiaj jest nieco inaczej, choć dalej taka pasja uchodzi za niszową i dziwną.

      Usuń
    10. Miałam koleżankę w gimnazjum co się tym pasjonowała i faktycznie - była uważana za dziwaczkę z tego względu. A potem jak poznawałam nowych ludzi to zauważyłam, że coraz więcej osób to lubi :)

      Usuń
    11. Ja się tym interesuję od 9 lat. Nigdy nie byłam uważana za dziwną, dopóki nie poszłam do technikum. Ale to było zdanie tylko jednej lub dwóch osób - uprzedzonych do "chińskich bajek". Rzecz w tym, że ludzie często myślą stereotypowo, ale... w tym mangowym zainteresowaniu coś jest, że wielu ludzi bywa specyficznymi. Sama nie mam uprzedzeń co do tego czy ktoś lubi w domowym zaciszu wciągać bigos na czas, czy pasjonuje się grami MMORPG. Ale ludzie, którzy "za bardzo" wchodzą w swoja pasję naprawdę bywają dziwni. Na konwentach to widać. Z wieloma ludźmi nie wytrzymałabym dłużej niż właśnie te dwa lub trzy dni konwentu. Widzę jak się zachowują, nieraz mnie to irytuje i rozumiem, dlaczego te dzieciaki nie miewają przyjaciół. Sama mam świetną ekipę, nikt taki nie jest, ale mówię o ludziach, którzy tworzą nieraz konwentowe tło. Są czasem zbyt hermetyczni. Czasem uważają, że jeśli nie interesujesz się tym co oni, nie jesteś też wart ich uwagi. Nie zawsze tak jest, ale widać to zachowanie. Niektórzy non stop mówią tylko o swoim zainteresowaniu, o tym jaką mangę przeczytali, jakie anime obejrzeli, a ludzi, którzy się tym nie interesują, to przecież nie obchodzi, bo nie rozumieją. Dlatego może niektórzy uchodzą za dziwakówm skoro nie mają nic do powiedzenia poza tym jakie mają zainteresowanie.

      Usuń
  24. oooo, z przyjemnością wybrałam się na lekcje parzenia herbaty :D bardo fajnie to wszystko brzmi, nawet nie wiedziałam że mamy w naszym kraju takie ciekawe inicjatywy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano bo mamy fajnych młodych ludzi, którzy potrafią zorganizować coś od fanów dla fanów. Takie imprezy często nie pozwalają zarobić, a jednie wyjść na "zero". :)

      Usuń
    2. bo właśnie wtedy liczy się pasja - a z pasji zawsze wynikają piękne rzeczy :)

      Usuń
    3. Nic dodać, nic ująć. :)

      Usuń
  25. Brzmi świetnie, ale miałabym ogromny problem z wyborem zajęć, bo wszystkie które tutaj wymieniłaś wydaję się być ciekawe. Nie interesuję się zbytnio mangą/anime (chociaż Naruto bardzo lubiłam:)) czy muzyką koreańską, ale z ciekawości chętnie bym się wybrała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja też miałam właśnie ogormny problem z wyborem. :)

      Usuń
  26. To musiało być naprawdę cudowne przeżycie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej. Było świetnie. :) Jeśli za rok będzie kolejna edycja, również postaram się na niej być. :)

      Usuń
  27. O czymś takim jeszcze nie słyszałam, kurde, fajne :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Także zazdroszczę ;)
    Wiesz co nie wiem jak Ty to robisz. Kazdy z Twoich postòw jest ciekawy i długi ;) i tak interesująco opisujesz rózne wycieczki, wydarzenia ;)
    Super normalnie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, żeby tak było, bo właśnie po to wymyśliłam swój projekt "Zrób coś ze swoim życiem", który prowadzę na blogu. Chciałam mieć większą motywację do gromadzenia wspomnień i do opisywania ich. Jak widzę plan powolutku się udaje. :) Dziękuję za te miłe słowa. :) To motywuje do dalszego działania.

      Usuń
    2. Proszę ;) piszę to co uważam ;)
      Za kilka lat będzie to super pamiątka ;)

      Usuń
  29. O, nawet nie słyszałam nigdy o takim evencie. Fajna sprawa! Kulturą azjatycką zbytnio się nie interesuję, ale zawsze dobrze jest się dowiedzieć i zobaczyć coś ciekawego. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najciekawsze jest to, że na konwencie można samodzielnie określić jaki charakter ma nasz pobyt: integracyjny, informacyjny czy wypoczynkowy. :) Sami wybieramy na co idziemy, czy chcemy wziąć udział w czymś, co jest bardziej rozrywkowe czy też edukujące. :) Czy też wolimy poznać nowych ludzi i spędzić czas na rozmowach. :)

      Usuń
  30. Bardzo fajna ta imprezka. I tyle ciekawych zajęć. Na pewno było co robić :P Sama z chęcią wzięłabym w czymś takim udział :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo ciekawe wydarzenie;)
    Muszę przyznać, że sama chciałabym się na takie udać i poznać troszkę inne kultury;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Fajna sprawa! Ja w ten sam weekend byłam na radomskim Air Show, ale na KoneCON też chciałabym się wybrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to także miałaś okazję być na bardzo fajnym wydarzeniu! :) Chciałabym je zobaczyć.

      Usuń
  33. Byłam tylko na jednym konwencie w swym życiu (Dni Fantastyki we Wrocku) i już doskonale wiem, że uwielbiam takie wydarzenia. Wybieram się w przyszłym roku na Pyrkon :)
    A opisny przez Ciebie faktycznie musiał wypaść całkiem sympatycznie, da się wyczuć z Twojej relacji, że Ci sie podobało;)
    No u mnie zawsze coś się dzieje na blogu, bo lubię pisać i lubię się dzielić swoimi spostrzeżeniami, a o książkach można pisac wiele, wiele i jeszcze więcej... A pasję trzeba mieć, ja mam nie jedną, a i lubię próbowac nowych rzeczy, więc chyba nigdy nie będzie tak, że nie będę miała o czym pisać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam wiele o Pyrkonie. To potężny konwent. :) Mam nadzieję, że jak tam zabawisz, to na blogu pojawi się relacja. :)
      Było mega. :)
      I to jest najważniejsze. Fajnie, że wiesz po co blogujesz. :)

      Usuń
  34. Bawią się świetnie. Przede wszystkim zewsząd bije pozytywna energia. :) Warto to zobaczyć, choć nie polecam jeśli ktoś się tym w ogóle w żaden sposób nie interesuje. Istnieje możliwość, że się nie odnajdzie. Ludzie jeżdżący na konwenty są dość specyficzni. Wielu na co dzień by mi przeszkadzało, ale przez te dwa lub trzy dni tworzą jednak bardzo barwne i ciekawe tło dla imprezy. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Napisałaś rewelacyjnie, świetny sposób na poznawanie innych kultur, a miłe towarzystwo zawsze dopełnia całość.

    OdpowiedzUsuń